adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Kultura

Najlepsza sztuka na świecie

Uganda_dziennikarz_pixabay

Kino akcji i ubogie przedmieścia Kampali. Czy te dwa światy da się ze sobą połączyć? Czy aby tworzyć filmy, wystarczy zapał i grupa osób, która współdzieli pasję? Twórcy Pewnego razu w Ugandzie odpowiadają nie tylko na te pytania.

Film autorstwa Cathryne Czubek i Hugo Pereza miałem okazję zobaczyć podczas festiwalu Millenium Doc Against Gravity (do 5 czerwca trwa jego wersja online). Kiedy rozpoczął się seans, przez chwilę zastanawiałem się, czy nie pomyliłem sali. Napis informuje, że znajdujemy się w Kazachstanie, a biały mężczyzna ubrany w lokalny strój przechadza się po skalnym wzniesieniu. O pomyłce jednak nie ma mowy. Ten mężczyzna to Alan Hofmanis – Amerykanin, który wybrał się w tak daleką podróż, by zareklamować filmy swojego przyjaciela z Ugandy. Filmy, które jeśli mają jakikolwiek budżet, to nie przekraczający dwustu dolarów…

Radość tworzenia

Tworzy je Isaac Nabwana na przedmieściach Kampali. W środku getta biedoty, wśród gęsto rozsianych domków. Isaac nie skupia się jednak na portretowaniu biedy, tworzeniu kina społecznego. Kręci… kino akcji. Z dużą domieszką komedii. Jak mówi, w latach osiemdziesiątych, w czasach niepokojów i wojny, mieszkańcy Ugandy chętnie uciekali od rzeczywistości, oglądając kino akcji zza oceanu. Wychowali się na filmach z Chuckiem Norrisem i Bruce’em Lee. Teraz Isaac angażuje znajomych i sąsiadów, przerabia własne mieszkanie w studio montażu. Jego ekipa sama tworzy rekwizyty, a nawet efekty specjalne. Widać, że realizacja tych niskobudżetowych produkcji przynosi im ogromną radość.

Właśnie to sprawia, że Alan porzuca dotychczasowe ustabilizowane życie w Stanach i przenosi się do Ugandy. Staje się producentem, promotorem, a często także aktorem w produkcjach Isaaca. Choć ten nazywa amerykańskiego przyjaciela misjonarzem kina, Alan nie stawia siebie w takiej roli. Chce być bardziej częścią twórczego procesu niż narzucać nowe koncepcje, przybliżając je do kina z USA. Jak podkreśla Alan, kino amerykańskie stało się dla niego zbyt komercyjne i przez to ograniczone. Nie zaskakuje ono świeżymi pomysłami. Szalone koncepcje, jakie rodzą się w głowie twórcy z Ugandy, nie miałyby szans na zrealizowanie w Ameryce.

Chociaż twórcy dokumentu pokazują, że w ich twórczości także pojawiają się problemy, konflikty, a chwilowe zdobycie rozgłosu nie przekłada się na oferty do sponsorów, portretują oni inną rzeczywistość kina. Jeden z bohaterów stwierdza, że najlepsza sztuka na świecie to taka, która sprawia radość. To prawda, że produkcje Isaaca i Alana nie są najwyższej jakości. Nie jest to ambitne kino, a jednak spaja ono lokalną społeczność, daje jej głos i pozwala odnaleźć w sobie pokłady kreatywności. Sam Isaac przedstawia także ambitne plany. Lokalne miejsce na wzór Hollywood zostaje nazwane Wakaliwood, a oprócz rynku lokalnego reżyser chce dotrzeć również do zagranicznej widowni. Isaac pragnie wychować nowe pokolenie filmowców, uczy dzieci, angażuje je w swoje produkcje. Pod tym względem widać, że tworzone przez niego kino akcji to coś więcej niż tylko bieganiny z karabinem czy pościgi na motocyklach.

Zobacz też:   Fałszywi pasterze

Wbrew realiom

Pewnego razu w Ugandzie, oprócz ukazania szalonych produkcji, ciekawych osobowości oraz społecznego wymiaru produkcji, pokazuje coś jeszcze. Pomimo doświadczenia wojny, biedy, braku perspektyw bohaterzy dokumentu nie załamują się. Realizują swoje produkcje wbrew otaczającej rzeczywistości. Film Cathryne Czubek i Hugo Pereza nie ukazuje prostej historii o tym, że wystarczy tylko mocno wierzyć w swoje marzenia, ale udowadnia, że przy właściwym podejściu i prawdziwej miłości do sztuki można wiele osiągnąć. Film ukazuje także, że nasze myślenie o kinie zostało mocno zawężone przez dominację kina amerykańskiego. Kino samo w sobie (choć szczególnie pewne gatunki) wydaje się tak drogie, że możliwe do realizacji tylko przez wielkie studia. Te, kalkulując przy tak ogromnych sumach, stawiają na to, co bezpieczne, pewne. Od dawna kino zza oceanu nie stawia na oryginalne pomysły, ale na adaptacje i remake’i. Nie szuka nowych dróg.

Choć droga, jaka prowadzi przez Wakaliwood, jest pełna dziur i błota, wprowadza w ten filmowy krajobraz nutę optymizmu. Uświadamiając sobie ograniczenia i trudności, z jakimi stykają się mieszkańcy przedmieść Kampali, możemy spojrzeć na naszą rzeczywistość z nieco innej perspektywy. Zobaczyć, że wbrew warunkom i opiniom jesteśmy w stanie tworzyć. Choćby lokalnie. Trzeba tylko postawić pierwszy krok.

Na koniec mimochodem Pewnego razu w Ugandzie stawia także pytanie o to, czym jest sztuka. Czy muszą stać za nią wielkie pieniądze? Czy sztuką jest taśmowa produkcja, czy to, co rodzi się z działania grupy osób, którzy robią to, co kochają? Isaac i jego zespół przywodzi na myśl twórców z początków istnienia kina. Objeżdżają oni okoliczne wioski z filmami na płytach DVD, organizują pokazy w mieszkaniach. Choć ich widzowie stykają się z prostymi, wręcz slapstickowymi obrazami, to w końcu z podobnego, jarmarcznego kina początku XX wieku narodzili się wielcy twórcy, tacy jak Chaplin. Może nowy czeka na odkrycie właśnie w Ugandzie?

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Absolwent kulturoznawstwa, zakochany w filmie, literaturze, oraz pisaniu (nie tylko publicystycznym). Wierzy, że w kulturze popularnej można poruszać ważne tematy bez popadania w banały, z większą nadzieją wobec człowieka i jego poszukiwań, niż to zazwyczaj bywa.
Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.