Objawienie biblijne to piękna historia o troskliwym Bogu porządkującym chaos ludzkiego życia. Na pewnym etapie pojawili się ludzie, którzy z tych ratujących życie przepisów BHP uczynili stalowy gorset rytuałów nie do zniesienia. I pewnego dnia próbowali ubrać w niego samego Porządkowego.
Nadgorliwi faryzeusze
„Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść” (Mk 7, 3).
„Nadgorliwość jest grosza od faszyzmu” – mawiał mój lekko ekscentryczny nauczyciel od geografii. Jak podają badacze Biblii, faryzeusze prawdopodobnie wywodzili się z grupy bardzo pobożnych Żydów broniących własnej religii i państwowości przed zakusami pogański władców pochodzących jeszcze z nadania Aleksandra Wielkiego. Biblia opisuje ich męstwo i gorliwość w Księgach Machabejski.
Co musiało się wydarzyć, aby z dzielnych wojowników i godnych naśladowania męczenników powstało stronnictwo bigotów, którzy zabili Boga, bo nie chciał spełniać ich religijnych postulatów? Przy ogromnej prędkość pojazdu minimalne zboczenie z drogi zaprowadzi go w zupełnie inne miejsce. Trzeba uważać i nieustannie oczyszczać własne motywacje, aby gorliwego dążenia do świętości nie zamienić w nadgorliwy religijny fanatyzm. Historia religii odnotowała już zbyt wiele podobnych smutnych historii.
Duchowe EKG
„Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym” (Mk 7, 15).
Żeby tak się nie stało, Boski Kardiolog zaprasza nas dzisiaj do dokładnego przeglądu serca. Czy moje chodzenie do Kościoła jest przyzwyczajeniem, sposobem na pokazanie się przed ludźmi, czynem spełnianym z lęku przed surowym Sędzią, czy może głęboką wewnętrzną potrzebą wynikającą z poznania Przedwiecznej Miłości? Muszę roztropnie przyglądać się sobie za pomocą kardiografu Ducha Świętego, aby wykluczyć trzy pierwsze możliwości. Co jednak jeśli je odkryję?
Paczka z nieba
„Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności” (Jk 1, 17).
Terapeuci mawiają, że poznanie przyczyny zaburzenia jest fundamentalną częścią procesu terapeutycznego. Jeśli należysz do tych szczęśliwców, którzy poznali prawdę o sobie, to przyjmij szczere gratulacje: prawdopodobnie wykonałeś najtrudniejszą część zadania.
Reszta Twojego życia będzie już tylko dalszym poznawaniem swojej nędzy przy równoczesnym zachwycie nad nieskończoną dobrocią Miłosiernego. Wtedy trwale wyleczysz się z zachwytu nad własną pobożnością i dobrocią. Nie popadniesz też w depresję i życiowy pesymizm. Przecież nie jesteś Stwórcą i Źródłem, a jedynie cudownie stworzonym beneficjentem Bożych darów.