adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Kultura

Mitologia według Aurory Aksnes

Photo: Tore Sætre / Wikimedia

Czy można dać milionom fanów na całym świecie album o bogach z greckiego panteonu? Tak, można. Co z tego wynika?

Dwudziestopięcioletnia blondynka z Norwegii zdecydowanie lubi się przebierać. Rozmaite (i, można powiedzieć, „urocze”) sukienki, spódniczki, bluzki, koszule, crop topy i pewna niechęć do występowania w butach na scenie to element rozpoznawczy Aurory Aksnes. Jej siostra, Viktoria, jest projektantką mody. Niektóre kreacje Aurory to właśnie dzieła Viktorii, jednakże sporo ubrań piosenkarki wygląda jak używane rzeczy z „lumpów” (i możliwe, że faktycznie nimi są). Tworzy to bardzo specyficzną aurę Aurory – jednocześnie nieco ekscentryczną i tchnącą normalnością (a nie snobizmem, „smoczą chorobą”, dotykającą tak często celebrytów). Piosenkarka zarówno na scenie, jak i poza nią – w wywiadach, vlogach, postach i relacjach w mediach społecznościowych konsekwentnie trzyma się tego wizerunku „uroczego dziwadła”.

Aurora Aksnes urodziła się w południowym Stavanger, ale wychowała się w niegdysiejszej gminie Os (bardziej na północ, bliżej Bergen). Wyrastała więc w otoczeniu lasów, niskich gór, jezior i fiordu, który Norwegowie nazywają Bjørnafjorden. Jest córką położnej i sprzedawcy drzwi garażowych.Oprócz wspomnianej Viktorii ma siostrę Mirandę, wizażystkę i byłą nauczycielkę. Z nią też współpracuje – Miranda Asknes pomaga jej w kwestii artystycznego makijażu.

Niechciana kariera

Już we wczesnych latach przejawiała zamiłowanie do muzyki i podejmowała pierwsze próby komponowania jej. Samodzielnie uczyła się grać na pianinie i śpiewać. Jak sama twierdzi, nie lubiła swojego głosu i nie chciała zostać piosenkarką. Przez dziesięć lat chodziła na zajęcia z tańca; myślała o tym, by właśnie z tym związać swoją przyszłość. Wskutek splotu wydarzeń jej dwie piosenki – Puppet i I Had a Dream – zostały upublicznione i zyskały sporo wyświetleń w Norwegii. Aurora po namyśle zdecydowała się na rozpoczęcie kariery muzycznej.

W 2015 roku wypuściła singiel Runaway, który w krótkim czasie zdobył sporo wyświetleń i pozytywne reakcje w świecie anglojęzycznym. Pierwsza płyta, Running With The Wolves, uzyskała status platynowej płyty w Norwegii (a także w Polsce). W 2019 roku Aurora zyskała na popularności, pojawiając się w disnejowskiej Krainie lodu 2 jako Głos, który słyszała Elsa.

Jestem przeciwnikiem określenia „muzyka pop” jako wysoko uznaniowego i rozmytego terminu. Jednak zdaniem niektórych styl muzyczny Aurory to mieszanina synth popu, electropopu, indie popu i norweskiego folku. Efektem jest gładkie, miłe brzmienie o eterycznym charakterze, czasami nieco drapieżne, dynamiczne i taneczne.

Tęczowe lekarstwo?

Latem 2021 roku Aurora wypuściła singiel z teledyskiem – Cure For Me. Piosenka chwytliwa, prosta i bardzo taneczna. Teledysk ciekawy, teatralny, oparty na symbolice maski i gwiazdy. Co do treści – Aurora sama zadeklarowała, że piosenka wyraża jej poglądy. Mianowicie utwór ma odnosić się do kwestii akceptacji orientacji seksualnej. Piosenkarka uważa (co wyraziła w szeregu wywiadów udzielonych w związku z promocją singla), że tzw. „terapia konwersyjna” powinna być zakazana. „I don’t need a cure for me” śpiewa („Nie potrzebuję lekarstwa na siebie”). Nieco dalej padają słowa:

„The glorious teachers
are no use for creatures
who knows how to play with the gods?”

Można przełożyć to następująco:

„Chwalebni nauczyciele
nie przynoszą pożytku stworzeniom
Bo kto wie, jak postępować z bogami?”

Sens dwóch pierwszych wersów jest moim zdaniem taki: pouczenia autorytetów religijnych, moralnych – na pewno wielkich – nie są kompatybilne z rzeczywistością. Ostatni wers – który mógłby oznaczać granie, zabawę z bogami (ja bym jednak wybrał ogólniejsze „postępowanie, obchodzenie się”) – tylko to potwierdza. Bogowie są tajemniczy, stąd też kategoryczność przywódców moralnych, religijnych jest nietrafiona.

Singiel miał promować płytę o tytule The gods we can touch. Wraz z kolejnymi singlami stawało się jaśniejsze to, że krążek nie będzie dedykowany osobom nieheteronormatywnym. De facto hitowy kawałek jest jedynym poświęconym „tęczowej sprawie”, co zresztą czyni w nienachalny sposób. Gdyby nie jawna deklaracja Aurory, można by uznać, że utwór mówi po prostu o samoakceptacji, pewności siebie i niechęci do zorganizowanej religijności.

Ulubieni bohaterowie

Album, który wyszedł 21 stycznia 2022 roku (producenci: Aurora Aksnes, Magnus Skylstad, Matias Tellez), zawiera piętnaście kawałków. Warstwa tekstowa oscyluje pomiędzy refleksją na temat miłości, pewności siebie i akceptacji a rozważaniem na temat greckich bogów.

Zobacz też:   Czy to się poskleja? Kilka uwag o rozbitym lustrze

Są to po kolei: Gaja, Matka Ziemia (choć utwór jej poświęcony, krótki i wokalny, ale niewerbalny, nazywa się The Forbidden Fruits of Eden), Atlas dźwigający na barkach nieboskłon, Prometeusz, Hermafrodyta, Afrodyta, Persefona (ulubiona postać mitologiczna Aurory), Eros, Tanatos (personifikacja śmierci), Janus (bóg o dwóch twarzach), Artemida i Bachus, bóg wina. Nawiązania do bogów, choć oficjalnie podane przez piosenkarkę, nie są oczywiste. No, może poza Artemidą – w piosence zatytułowanej Artemis – o której też jasno śpiewa:

„A savage daughter
who never begs for forgivness […]
a virgin hunter
who in a storm becomes stillness”

Dziewicza łowczyni żyjąca w dzikich warunkach ze swymi towarzyszkami, niedająca do siebie przystępu mężczyznom. Jest symbolem silnych kobiet.

Gdy niebo spada na głowę

Atlas w Everything Matters to po prostu ktoś, kto ma „za dużo na głowie” – dźwigający zbyt wiele, czujący za mocno, dostający od życia mocno w kość. Prometeusz w Giving Into The Love to męczennik miłości w czasach, w których

„everybody cries
and nobody comforts
the television lies”

(Każdy płacze
i nikt nie pociesza
telewizja kłamie).

Hermafrodyta to inspiracja dla wspomnianej Cure For Me, hołdu dla LGBTQ. Exist For Love – łagodna, czuła ballada, poświęcona jest Afrodycie. W teledysku do tej piosenki Aurora wynurza się z wielkiej muszli niczym Wenus na obrazie Botticellego. Jeśli mielibyśmy przywołać Pauzaniasza z Uczty Platona, to Afrodyta przedstawiona w piosence to ta niebiańska (Urania), a nie ta „wszeteczna” (Pandemos). Kojące w swym brzmieniu wersy niosą przesłanie: nie powinno być wojny między płciami, które są komplementarne. Miłość jest celem.

„I can’t imagine how it is
to be forbidden from loving”.

Utwór Exhale Inhale (dosłownie: wdech-wydech) rzekomo ma być inspirowany Tanatosem. De facto jednak jest niejasną opowieścią o bliskości śmierci w naszym codziennym życiu. Z przesłaniem: sięgnij po pomoc, jeśli jej potrzebujesz. Aurora Aksnes już w młodym wieku doświadczyła śmierci bliskich osób, również samobójstwa.

Płyta roku? Być może…

Refleksji na tym albumie jest więcej. Przede wszystkim zdaje się to być autorefleksja artystki – nad swym wnętrzem, popędami, pragnieniami i ludzką kondycją. Obok Tanatosa, jak u Freuda, kroczy Eros; szaleństwo i rozpusta Bachusa i jego bachantek istnieje obok surowego życia Artemidy.

Powracające nawiązania do Matki Ziemi mogą lekko denerwować, ale są subtelne. Aurora nie mówi o „krzyku matki ziemi” jak papież i nie jest krzykliwą aktywistką (choć takiej postawie też dawała wyrazy poparcia). Razić może wsparcie dla LGBTQ i postulat zakazu (nie niezmuszania do) „terapii konwersyjnej”, ale jak dla mnie to naprawdę „małe piwo” w porównaniu do tego, jak się „wspiera” tę społeczność w przestrzeni publicznej; jak „wspierają” ją ludzie Kościoła, często wysoko postawieni albo cenieni nawet przez papieża, jak o. James Martin SJ. Aurora jest subtelna (i bardzo dobrze), dzięki temu można ją doceniać. „Jestem tylko grajkiem, a nie papieżem”, jak to śpiewał Kazik (Kult, Bliskie spotkanie trzeciego stopnia).

Poza tym album stoi na wysokim poziomie, nie tylko w warstwie tekstowej. Kilka kawałków jest tanecznych, większość ma klimat refleksyjny. Są tu bardzo złożone stylistycznie piosenki, jak Blood in The Wine – coś pomiędzy piosenką z westernu, utworem inspirowanym folkiem i electropopem. Ale jest też piosenka bardzo łagodna, prosta i kojąca w brzmieniu – Exist for Love. Słuchając jej, mam wrażenie, jakbym słuchał puszczanego w kółko w radiu przeboju z lat pięćdziesiątych. Osobiście bardzo lubię nieco chłodniejszą, ale również bardzo spokojną Artemis.

Dałbym solidne 8,5/10 tej płycie.

The gods we can touch Aurory wydane zostało w styczniu 2022 roku przez Decca Records i Glassnote Records. Album nagrywany był od listopada 2019 roku do lipca 2021 roku. Dostępny jest na płytach CD, winylowych i na kasetach, a także online – w serwisach streamingowych.
By Apple Music, Fair use, https://en.wikipedia.org/w/index.php?curid=70782118

PS Chciałbym dedykować ten tekst Aurorze (choć pewnie nigdy go nie przeczyta) jako wyraz mojego uznania dla jej kunsztu artystycznego.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.