Ojciec Michał i Ojciec Zbigniew, franciszkanie konwentualni. Zakonnicy, misjonarze, błogosławieni, wspominani w dniu dzisiejszym przez Kościół. Dlaczego dwóch młodych mężczyzn z południa Polski znalazło się w dalekim Peru i dlaczego Kościół wyniósł ich do godności błogosławionych?
Michał Tomaszek urodził się 23 września 1960 roku w Łękawicy (wsi koło Żywca, leżącej u podnóża Beskidu Małego). Miał troje rodzeństwa, a gdy miał 9 lat został półsierotą. Pochodził z bardzo religijnej rodziny. W 1980 roku wstąpił do nowicjatu oo. franciszkanów konwentualnych. W podaniu o przyjęcie do nowicjatu napisał m.in. że jego pragnieniem jest praca misyjna. Śluby wieczyste (posłuszeństwa, czystości i ubóstwa) złożył 8 grudnia 1985 roku w Krakowie. 7 czerwca 1986 roku we wrocławskim kościele św. Karola Boromeusza, z rąk Henryka kard. Gulbinowicza przyjął święcenia diakonatu, a niecały rok później ojciec diakon Michał Tomaszek został w krakowskiej bazylice św. Franciszka z Asyżu wyświęcony na kapłana. Następnie przez dwa lata pracował we franciszkańskiej parafii w Pieńsku jako wikariusz, był też odpowiedzialny za katechizację, prowadził także zajęcia z dziećmi niepełnosprawnymi. Po otrzymaniu w lipcu 1989 roku pozwolenia od prowincjała na wyjazd misyjny, udał się do Pariacoto w Peru, dołączając do swoich dwóch współbraci o. Jarosława Wysoczańskiego i o. Zbigniewa Strzałkowskiego, którzy od roku prowadzili pracę misyjną wśród Peruwiańczyków.
Ojciec Zbigniew Strzałkowski urodził się 3 lipca 1958 roku w Tarnowie. Mieszkał natomiast wraz z rodzicami i dwójką starszych braci w leżącej nieopodal Tarnowa wsi Zawada. Rodzice Zbyszka byli rolnikami. We wrześniu 1979 roku wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych, w podaniu o przyjęcie zgłaszając gotowość do służby Bogu, gdziekolwiek go powoła, zarówno w kraju jak i na misjach. Jako swoje wzory do naśladowania w życiu zakonnym przywołał św. Franciszka i bł. Maksymiliana Kolbego.
Trzech franciszkanów miało przed sobą niełatwe zadanie, nie było tam bowiem nigdy wcześniej kapłana, który obejmowałby mieszkańców Pariacoto i okolic stałą opieką duszpasterską. Sytuacja w Peru nie napawała optymizmem – od prawie dekady toczyła się tam wojna domowa pomiędzy peruwiańskim rządem a terrorystycznymi organizacjami Sendero Luminoso (Świetlisty Szlak) i Ruchem Rewolucyjnym im. Tupaca Amaru. Wojna ta była bardzo krwawa, życie w niej straciło około 70 tysięcy osób. Terroryści w swoich działaniach uciekali się do brutalnych działań, także wobec osób cywilnych, nierzadko dokonując masakr na mieszkańcach wsi, którzy nie popierali działań bojówek.
9 sierpnia 1991 roku bojówkarze Świetlistego Szlaku wdarli się do klasztoru w Pariacoto i uprowadzili stamtąd o. Michała i o. Zbigniewa, terroryści zapytali ojców o innych zakonników, ci odparli: „My jesteśmy kapłanami, postulantów zostawcie!”. W ten sposób prawdopodobnie uratowali życie trójce młodych postulantów będących wówczas w klasztornej kaplicy. Terroryści umieścili ojców i s. Bertę Hernandez (która dobrowolnie poszła za ojcami) w samochodzie i wywieźli poza Pariacoto, następnie wyrzucili s. Bertę z samochodu. Senderyści zarzucili zakonnikom, że „poniżają lud rozdzielając żywność pochodzącą od imperialistów, że religia jest opium dla ludu, że głosząc pokój i podejmując działania ewangelizacyjne oraz charytatywne usypiają lub po to, aby masy nie podejmowały zrywu rewolucyjnego”, a następnie zamordowali franciszkanów: o. Michała Tomaszka strzałem w tył głowy, a o. Zbigniewa Strzałkowskiego strzałami w głowę i kręgosłup.
Osobiście postaciami błogosławionych zainteresowałem się przypadkiem, widząc informację o ich beatyfikacji na którymś z franciszkańskich fanpejdży. Z ciekawości przeczytałem ich biografie i nie ukrywam, o. Zbigniew i o. Michał niesamowicie zaimponowali mi swoją postawą, swoim wyjazdem daleko od domu by nieść Chrystusa, a także by polepszać codzienne życie tych, którzy zostali im powierzeni pod duszpasterską opiekę. Gdy dowiedziałem się o możliwości otrzymania relikwii II stopnia błogosławionych, bez wahania wysłałem o nie prośbę.
Jestem przekonany, że błogosławieni wspierają mnie w codzienności, często się do nich zwracam i widzę owoce ich działania w moim życiu. Ufam, że orędują za mną w niebie. Jest to dla mnie jasny przykład, że święci nie są niedostępnymi postaciami będącymi gdzieś wysoko „na chmurce”, a wzorami do naśladowania i osobami, które są naprawdę blisko nas, naszych spraw, nawet tych pozornie błahych i warto zwracać się do nich w każdej sprawie, np. używając przepięknej modlitwy brewiarzowej na dzisiejszy dzień:
Boże, Ty powołałeś błogosławionych Michała i Zbigniewa, prezbiterów, do naśladowania Chrystusa za przykładem świętego Franciszka z Asyżu † i dla dobra powierzonego im ludu umocniłeś ich Twoim Duchem aż do męczeństwa, * spraw, abyśmy za ich wstawiennictwem wzrastali w miłości do Ciebie i w pokornej służbie wobec najmniejszych.
Powyższy tekst jest fragmentem artykułu, który ukazał się w numerze 06 (03/2018) Miesięcznika Adeste. Pobierz go za darmo, aby przeczytać resztę!