Drogi Czytelniku, w cyklu listów, który trafia do Ciebie, rozważał będę sprawy, które mogą głęboko dotknąć Twojego serca. Czytając je, być może odnajdziesz cząstkę siebie. Nie wiem tego na pewno, lecz – na samym początku naszej drogi – życzę Ci miłej lektury.
Sierakowice, 29.04.2017
„Boże, zabierz ode mnie to wszystko, błagam!”.
„Boże, ratuj mnie!”, krzyknąłem nagle zbudzony. Po raz kolejny widziałem we śnie tę samą scenę – wielka pusta przestrzeń wypełniona ludźmi, starcami w szarych szatach. Wszyscy próbują mnie złapać. I gdy już prawie mnie mają, zawsze krzyczę w ten sposób, budząc się niemal od razu. Kolejna nieprzespana noc. Spoglądam wtedy na krucyfiks zawieszony na ścianie, mówiąc w myślach: „Boże, prosiłem Cię, byś mi pomógł, dlaczego tego nie robisz?”.
Zapewne znasz to uczucie doskonale, nieraz upadłeś, wpadłeś w problemy, od których ucieczki szukałeś tylko w Bogu.
W tym samym czasie blady promień księżyca wyraźnie zaznaczył wszystkie rany Chrystusa. Spojrzałem na krzyż i zobaczyłem spokój Jezusa. Jego twarz skierowaną ku niebu. Wszystko zrozumiałem – muszę być taki jak On. Nie potrafiłem przecież naśladować Go „tak po prostu” – to nie było w moim stylu. Zadałem sobie pytanie – dlaczego tak jest? Dlaczego nie mogę być taki jak Chrystus?
To tylko fragment tekstu, który ukazał się w 25. numerze Miesięcznika Adeste.
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!