Medytacja wschodnia jest obecnie bardzo popularną formą zaspokajania potrzeb duchowych. Do tego stopnia, że zdarzają się nawet grupy uprawiające medytację hinduistyczną czy buddyjską przy katolickich kościołach, co zdecydowanie nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Pytanie tylko, czy, jeśli się jest w obrębie Kościoła katolickiego, nie warto najpierw zastanowić się, czy Kościół nie zdążył przypadkiem przez tyle wieków istnienia wypracować czegoś podobnego do medytacji, zamiast sięgać gdzieś dalej? A jeśli tak, to co dokładnie kryje się pod tym pojęciem?
Odpowiadając na pierwsze pytanie – medytacja w Kościele katolickim jest jak najbardziej obecna, choć różne duchowości w obrębie naszego wyznania wykształciły swoje własne formy czy też raczej sposoby medytacji. Nic dziwnego – Kościół katolicki jest wyjątkowy w aspekcie swojej różnorodności. Nie można jednak mylić medytacji chrześcijańskiej z popularną dziś „świecką” medytacją, gdyż nie chodzi o skupienie się na sobie i wnikanie w głąb siebie. W pewnym uproszczeniu chodzi raczej o próbę wsłuchania się w głos Boga, o czym dokładniej za chwilę.
Wsłuchiwanie się w siebie
Acz, warto zaznaczyć, jak pisze o. Wojciech Werhun w Kwadransie uważności (który serdecznie polecam osobom chcącym rozpocząć praktykę ćwiczeń duchowych) – nie da się wejść dobrze w relację z Bogiem bez uprzedniej pracy nad sobą, nauczenia się rozumienia samego siebie czy choćby oswojenia się z emocjami. Mnie osobiście niektóre ćwiczenia zawarte w jego książce skojarzyły się nieco z „technikami” stosowanymi w psychoterapii, jak na przykład popularnym dziś zwłaszcza „kontenerowaniem”, nazywanym inaczej pomieszczaniem emocji. Żeby wejść w zdrową, dobrą relację z Bogiem czy kimkolwiek innym, trzeba najpierw nauczyć się być w dobrej relacji z samym sobą. Należy jednak pamiętać, że jest to punkt wyjścia dla medytacji chrześcijańskiej, a nie jej cel. Jak pisał J. Ratzinger w liście Orationis formas: „Zamknięcie się w sobie – to jest prawdziwe niebezpieczeństwo. Bóg jest interior intimo meo et superior summo meo – głębszy od mojej głębi i wyższy od mojej wysokości”.
Medytacja w Piśmie Świętym
Mowa o niej już nawet w Starym Testamencie. Aby jednak to zauważyć, musimy wiedzieć, że w łacińskich przekładach Starego Testamentu czasownik „rozmyślać” wyrażony jest za pomocą łacińskiego meditatio, meditare, czyli właśnie medytować. Widać to dość wyraźnie na przykładzie Księgi Psalmów, a zwłaszcza jej fragmentu Ps 1, 1-2:
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców,
lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą.
Natomiast są fragmenty Pisma, gdzie medytację rozumie się nie jako rozmyślanie, a na przykład dialog, słyszenie Boga (jak w przypadku Księgi Izajasza (Iz 6, 1-8) i słów Boga „kogo mam posłać?”) czy nawet pewnego rodzaju walkę, „polemizowanie” ze Słowem (Jr 20, 8-9) lub zrozumienie i przyjęcie całym sobą Bożego nauczania (Dn 9, 2-3.21-22).
Również w Nowym Testamencie można znaleźć jej przykłady, a niezwykle inspirująca jest postawa Maryi, która rozważała, co miały znaczyć słowa powiedziane jej przez anioła przy zwiastowaniu i „chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (Łk 1, 29 i 2, 51) (por. Siemieniewski A., Kiwka M. Chrześcijańska medytacja monologiczna. Źródła i aktualne pytania, 2013).
Zatem Biblia bez wątpienia zachęca nas do medytacji. Jest ona elementem niezbędnym rozwoju duchowego, rozmowy z Bogiem i jedną z podstaw relacji z Nim. Medytacja jest szczególnego rodzaju modlitwą, odmawianą w ciszy, ma służyć odkrywaniu Boga. Na czym jednak dokładnie polega?
Rodzaje medytacji w Kościele katolickim
O medytacji mówi m.in. Katechizm Kościoła katolickiego, warto na początek zapoznać się z tymi fragmentami (pkt 2731 i następne). Jak już wcześniej wspomniałam, różne rodzaje duchowości w obrębie Kościoła nieco inaczej sobie z nią „radzą”. Sposobów na medytację jest dużo. Nie uda mi się opisać w tym artykule wszystkich. Zainteresowanym polecam zgłębienie konkretnej duchowości – benedyktyńskiej, jezuickiej czy karmelitańskiej. Ważna w praktyce medytacji jest na pewno regularność. Medytacja jest także obecna w Domowym Kościele, gdzie nazywa się ją Namiotem Spotkania.
Przykładowo dla mnichów z początków chrześcijaństwa oznaczała czytanie fragmentów Biblii, psalmów i krótkich modlitw podczas nocnych czuwań i przeznaczonych do tego godzin w ciągu dnia, by następnie przez resztę doby, podczas pracy, rozważać to, z czym się zapoznali. Zaś ojcowie pustyni stosowali tzw. modlitwę jedną myślą, nieco podobną do modlitwy aktami strzelistymi, gdyż polegała na wypowiadaniu szeptem bądź w myślach krótkiego fragmentu Biblii z pamięci i rozmyślaniu o nim.
Karmelici
Karmelici bardzo duży nacisk kładą na wewnętrzne przeżywanie wiary. Medytacja św. Teresy z Avila, tzw. medytacja terezjańska, polega na tym, by najpierw uspokoić umysł, a następnie kontemplować sceny biblijne w głębokiej świadomości i rozmawiać z Bogiem. Z kolei według św. Jana od Krzyża do medytacji potrzebna jest wyobraźnia i chodzi w niej o to, by wyobrażać sobie sceny z życia Jezusa, które mają prowadzić do pewnych wniosków. Wyróżniał trzy etapy medytacji:
- materialne wyobrażenie sobie tajemnic, o których pragnie się rozmyślać;
- intelektualne rozważanie przedstawionych w wyobraźni tajemnic;
- uspokojenie uważne, pełne miłości i skierowane ku Bogu, w którym zbiera się owoce dwóch pierwszych części i otwiera się drzwi umysłu na Boże oświecenie, aby otrzymać nadprzyrodzone skutki, zamierzone przez tę modlitwę dla doskonałości duszy (tamże).
Jezuici
Św. Ignacy Loyola wydał Ćwiczenia duchowe, w których udziela praktycznych i konkretnych wskazówek dotyczących medytacji. Polega ona na rachunku sumienia, rozmyślaniu, kontemplacji, modlitwie ustnej i myślnej. Dobrym sposobem na zapoznanie się z tym rodzajem kontemplacji jest udział w rekolekcjach ignacjańskich.
Podsumowując
Jak widać, pomysłów jest wiele, zainteresowanych tematem odsyłam do zgłębiania konkretnych duchowości. Może któryś z tych sposobów do kogoś przemówi. A może ktoś po prostu stwierdzi, że dobrym sposobem będzie nawiedzenie kościoła w drodze do pracy i najzwyczajniejsze w świecie wpatrzenie się w Najświętszy Sakrament. Ważne, by modlitwa nie była z naszej strony tylko wyrzucaniem słów w przestrzeń, a rozmową – a więc także słuchaniem, w czym medytacja jest niezwykle pomocnym narzędziem. I na koniec wskazówka z Katechizmu Kościoła katolickiego: „Szukajcie, czytając, a znajdziecie rozmyślając; pukajcie, modląc się, a będzie wam otworzone przez kontemplację” (KKK 2654).