adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Kultura, Miesięcznik, Wiara

Jak żyć po chrześcijańsku? cz. 4

Wszystkie fałszywe „lekarstwa” opisane w poprzedniej części cyklu artykułów Lewis opisuje tak: większość innych religii, stojących w opozycji do chrześcijaństwa, to zaledwie częściowe prawdy, udające prawdę ostateczną. Z niej czerpią one moc, ale same w sobie prowadzą na manowce i ostatecznie zaprzeczają oraz niszczą nie tylko siebie, lecz także wszystko inne.

Dobra odpowiedź na poszukiwania człowieka
Filozof tłumaczy ten mechanizm na podstawie westonizmu, ale ma to zastosowanie także w pozostałych ideologiach. Lewis wypowiada swoje zdanie na ten temat: „Moje sprawdzenie poprawności chrześcijańskiej odpowiedzi, jego »kosmicznej sumy«, jest następujące. (…) Chrześcijańska teologia dopuszcza istnienie nauki, sztuki, moralności i innych, niechrześcijańskich religii. Pogląd naukowy nie może w sobie pomieścić żadnej z tych rzeczy, a nawet samej nauki. (…) Z tego samego powodu jestem pewny, że przechodząc od poglądu naukowego do teologicznego, przeszedłem ze strony snu na jawę. (…) Wierzę w prawdziwość chrześcijaństwa, podobnie jak wierzę, że słońce wzeszło – nie tylko dlatego, że je widzę, lecz także dlatego, że dzięki niemu widzę wszystko inne”.

Wizja Boga
Nie ulega wątpliwości, że Lewis ze swoim dojrzałym rozumieniem Boga (czyli tym, które prezentuje po swoim nawróceniu, po wycieczce do Whipsnade Zoo) pozostaje w ortodoksyjnym nurcie chrześcijaństwa, jest wręcz w jego centrum. Tak wiele czasu poświęca on na to, aby jak najlepiej opisać i wydobyć na światło dzienne fundamenty wiary w Trójjedynego Boga. Powszechnie znane jest jego zamiłowanie do „chrześcijaństwa po prostu” („Mere Christianity”), o którym pisze tak: „Jeśli kogoś kusi myśl (…) iż »chrześcijaństwo« jest słowem o tak wielu znaczeniach, że w sumie nie znaczy nic, wystarczy wyjrzeć poza swoje stulecie, by ponad wszelką wątpliwość przekonać się, że tak nie jest. W skali wieków widać, że »chrześcijaństwo po prostu« nie jest bynajmniej nijaką międzywyznaniową przezroczystością, lecz czymś pozytywnym, logicznym i niewyczerpanym”. Zgodnie ze swoją myślą przewodnią Lewis nigdy nie próbował do swojej twórczości wplatać własnych poglądów teologicznych, czy szukać wyjaśnienia tam, gdzie Tradycja chrześcijańska zarówno w osobie ojców Kościoła, jak i późniejszych świętych oraz hierarchów Kościoła dała już jasne odpowiedzi. Unikał także zagadnień kontrowersyjnych, takich, które przeciętnemu człowiekowi mogłyby bardziej utrudnić niż ułatwić odbiór prawd wiary.

Jaki jest Bóg w ujęciu Lewisa? Przede wszystkim ma On trzy cechy: doskonała wiedza, nieograniczona zdolność wyboru oraz doskonałość moralna wyborów (w skrócie: wszechwiedza, wszechmoc i doskonałość), które powodują, że możemy mówić o Bogu jako o Osobie. Jeśli byłby pozbawiony możliwości wyboru lub świadomości, stałby się kimś mniej niż osoba, a więc kimś mniej niż człowiek. Dlatego też Lewis kładzie duży nacisk na podkreślenie osobowej natury Stwórcy. Pisze on: „Nigdy (…) nie myślimy, że podczas gdy antropomorficzne wyobrażenia są ustępstwem wobec naszej słabości, w abstrakcjach zawiera się dosłowna prawda.

I jedne, i drugie są na równi ustępstwami. Każda z osobna jest czymś mylącym, dopiero obydwie razem wzajemnie się korygują. Jeśli do abstrakcji nie będziemy się zabierali bardzo ostrożnie (…), będzie ona czymś fatalnym. Uczyni życie wszelkiego życia i miłość miłości czymś bezosobowym”. Podkreśla także, powołując się na Pismo święte, konieczność istnienia Boga oraz opisuje cechy dla Niego charakterystyczne: „On [Bóg] jest »bytem absolutnym« lub raczej Absolutem – w tym sensie, że tylko On istnieje sam z siebie. Istnieją wszakże i takie rzeczy, którymi On nie jest. W tym sensie Jego charakter jest zdeterminowany, ograniczony. Jest On kimś prawym, nie jest istotą amoralną; jest twórczy, a nie nieruchomy. Biblia hebrajska zachowuje tu zadziwiającą równowagę. Bóg wypowiadając tylko jeden raz proste »JAM JEST«, ogłasza tajemnicę samoistnienia, a jednocześnie niezliczoną ilość razy powtarza: »Ja jestem Panem« – Ja, Najwyższa Rzeczywistość posiadam taki a nie inny charakter. Napomina ludzi, aby »poznawali Pana«, aby odkrywali te szczególne cechy Jego charakteru i bezpośrednio Go doświadczali”.

Zobacz też:   Niedzielne PeryKopy: Co ukrywasz pod swoją maską?

 

Wizja chrześcijaństwa jako Kościoła (wspólnoty)
Poglądy Lewisa na Kościół jako wspólnotę wierzących najlepiej oddaje jego list „Do pewnej Pani” z 7 grudnia 1950: „Musimy być regularnie praktykującymi wiernymi naszego Kościoła… Kościół nie jest bowiem jakimś towarzystwem ludzi, którzy zebrali się w imię wspólnego celu, ale jest Ciałem Chrystusa, w którym wszystkie członki… żyją tym samym życiem… Jeśli ludzie tacy jak my oboje w publicznym ucieleśnionym życiu chrześcijaństwa znajdują wiele takich cech, które im się nie podobają, to tym lepiej dla nas; nauczą nas one pokory i miłości…” [zachowano pisownię oryginalną].

Ważna wskazówka, jak pisarz postrzegał „Ecclesia”, znajduje się w jego książce napisanej tuż po nawróceniu, „Błądzenie pielgrzyma”. W księdze V pielgrzym John wraz z towarzyszem Vertue [nomen omen „cnota”] spotykają Starą Kirk. Opisują ją jako budzącą wątpliwości osobę o wyglądzie prorokini, szaleńca, czy czarownicy. Pomimo jej propozycji, że może ich bezpiecznie przeprowadzić przez Wielki Kanion oraz zapewnieniu, iż Wielki Władca dał jej wszelkie potrzebne siły, ponieważ jest ona Jego synową, odmawiają i sami decydują się iść stromą drogą aż na szczyt.

Przed wędrówką mają okazję usłyszeć historię o pierwszych dzierżawcach i ich nieposłuszeństwie, kobieta tłumaczy im, dlaczego należy przestrzegać bardzo precyzyjnych praw i zasad, aby w tym mocno skażonym obecnie kraju nie stracić zdrowia. Na koniec serdecznie ich żegna, a także tajemniczo sugeruje, że jeszcze kiedyś się spotkają. I rzeczywiście do tego dochodzi, gdy po wielu trudach i zawiedzeniu się na każdym po drodze mijanym towarzyszu podróży, pielgrzym John natrafia w końcu w całkowitych ciemnościach stromego zbocza kanionu na Śmierć we własnej osobie. Stawia ona przed nim ultimatum – John pozostaje w sytuacji bez wyjścia i musi zdecydować, czy chce walczyć i skoczyć w górę, czy poddać się i rzucić się w dół. Piechur postanawia zrezygnować z wolności.

Kostucha odpowiada mu, że w ten sposób stał się jej panem, gdyż ktoś, kto wyrzeka się swojego samostanowienia, tak naprawdę je zyskuje. John wraca na dół do Starej Kirk. To, co widzi, bardzo go dziwi, gdyż jest ona całkowicie odmieniona, na głowie ma koronę, w ręku trzyma berło i otacza ją jasna tarcza księżyca. Stoi obok ogromnego zbiornika. Najpierw mówi do pielgrzyma kilka słów otuchy – to, że tak potoczyły się jego losy, w zgodzie z tym, co błędnie wybierał, było dobre, ponieważ doprowadziło go do tego momentu, w którym musi on ostatecznie się zdecydować i zdjąć swoje brudne, stare i zniszczone ubranie, aby zanurkować w jeziorze, w którym jest ukryty kanał; dzięki niemu dotrze na drugą stronę drogi. Tam John spotyka rzeszę ludzi.

To metaforyczne dzieło nie tylko pokazuje drogę nawrócenia Lewisa, ale także wiele wyjaśnia w kwestii jego poglądów dotyczących Kościoła. Stara Kirk-Kościół, mimo że na pierwszy rzut oka wygląda dziwnie i staroświecko, to jako jedyna może zagwarantować bezpieczną podróż do Właściciela-Boga, ponieważ jako Jego Synowa-Oblubienica jest strażniczką wód chrztu oraz Eucharystii, których to sakramentów symbole pojawiają się w Jej otoczeniu.


Powyższy tekst jest fragmentem artykułu, który ukazał się w numerze 13. Miesięcznika Adeste. Pobierz go za darmo, aby przeczytać resztę!

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.