W codziennym życiu tworzymy relacje z bardzo różnymi ludźmi, dlatego nie jesteśmy w stanie uniknąć chociażby minimalnych tarć, nieporozumień. Wynika to najczęściej z drobnych niewłaściwych ocen. Podobnie może być w Wielkim Poście z naszymi wyrzeczeniami, postanowieniami. Chciałbym na te właśnie wyrzeczenia spojrzeć dwojako. Po pierwsze, istnieje przecież nasza perspektywa wewnętrzna, czyli to, jak my sami siebie postrzegamy. Po drugie – perspektywa zewnętrzna, a więc to, w jaki sposób postrzega nas otoczenie. Obie te perspektywy mogą stać się w jakiś sposób krzywdzące, dlatego człowiek musi nieustannie rozeznawać.
28 lutego 2021
II niedziela Wielkiego Postu, 1 klasy
Szaty fioletowe
Link do tekstów liturgicznych na dziś: KLIK
Patrząc na nasze przeżywanie postu, możemy tak bardzo uwierzyć w doniosłe dzieło własnych wyrzeczeń, że staną się one sztuką dla sztuki. Samo wyrzeczenie będzie stawało się powodem do dumy, chociaż w gruncie rzeczy będzie zwyczajnie śmieszne. W świetle rozważania Męki Pańskiej nasze ludzkie umartwienia stają się niewiele oddającą kopią. Musimy je stale łączyć z cierpieniami Jezusa, dopiero wtedy nabierają sensu.
Możemy również całkowicie zbagatelizować nasz udział w wielkopostnych ćwiczeniach duchowych.
W postrzeganiu bliźniego możemy pójść podobną drogą. Zauważyć, jak bardzo się szczyci swoim postem, i w jakiś sposób może nawet to wykpić, żeby wskazać mu właściwą drogę. Możemy też uznać jego postępowanie za zbyt radykalne lub zbyt pobłażliwe. Nie wiemy jednak nigdy, co tak naprawdę jest w jego sercu. Może ten pozornie błahy post od słodyczy, jakieś postanowienie, spędza mu sen z powiek i najlepiej prowadzi go do Chrystusa?
W obu więc spojrzeniach najgorszym, co robimy, jest subiektywizacja. Tylko że w przypadku życia z Bogiem obiektywizacja oznacza „subiektywne” spojrzenie Boga.
Myślę, że to takie normy wielkopostnej współpracy wierzących.
Natomiast liturgia dzisiejszej niedzieli ma bardzo ładną kolektę, która może pomóc nam zrozumieć, jak przeżywać ten czas jako wspólnota:
Boże, Ty widzisz, że jesteśmy zupełnie pozbawieni sił,
Strzeż naszej duszy i ciała,
aby ciało nasze było wolne od wszelkich przeciwności,
a dusza od przewrotnych myśli.
Kościół już po dziesięciu dniach Wielkiego Postu zwraca się do Boga, wyznając, że jest zupełnie pozbawiony sił. Może to wywoływać uśmiech czy nawet zdziwienie. A to jest właśnie właściwa perspektywa.
Jeśli chcemy dobrze przeżyć Wielki Post, chcemy stanąć w prawdzie o nas samych, musimy przyznać się do dwóch rzeczy: jesteśmy pozbawieni sił i potrzebujemy Boga, aby nas ochraniał.
To łączy się właśnie z perspektywami, o których mówiłem na początku. Wyznacznikiem dobrego przeżywania Wielkiego Postu nie są ani nasze subiektywne oceny własnych wyrzeczeń, ani ocena ich przez kogoś innego. Jeśli chcemy właściwie przeżyć ten czas, musimy stanąć przed Bogiem jako wspólnota wierzących i powiedzieć: „Sami jesteśmy bez sił, musisz nas chronić”. A sfery, których dotyczą podejmowane umartwienia, są miejscami wymagającymi szczególnej ochrony.
Wielki Post to czas, kiedy musimy przyjrzeć się sobie samym. Pomaga nam w tym dzisiejsza Ewangelia, która pokazuje Chrystusa przemienionego. To ma wskazać nam cel, do którego zmierzamy. Aby to osiągnąć, musimy podejmować konkretne duchowe praktyki, ale ich wartość nie jest uzależniona od naszej prywatnej oceny, pozytywnej czy też nie. Nie mają też być podstawą do oceniania innych.
Ich zadaniem jest ukazanie tego, że bez Boga jesteśmy zwyczajnie słabi, nie mamy sił. Stajemy przed nim jako wspólnota i mając Go za wzór, zaczynamy ćwiczyć, by być coraz bliżej wzorca. Post to czas, kiedy jak dzieci przychodzimy do Chrystusa – Nauczyciela – i mówimy: „Nie potrafię, nie mam sił, pokaż mi”. A On cierpliwie nam to wszystko tłumaczy.
Dlatego najważniejsza jest tutaj prawda, a nie chowanie się za kolegami i liczenie, że nie zostaniemy wywołani do tablicy…