Na rynku handlu nieruchomościami funkcjonuje pojęcie „stanu deweloperskiego” mieszkania/domu. Brzmi ono zdecydowanie powabniej niż inne sformułowanie: „stan surowy”. Swoisty chwyt marketingowy. Czy nie jest czasem tak, iż stan naszej duszy też chętniej określilibyśmy ładniejszymi słowami, choć prawda jest taka, że w środku jest surowo?
7 marca 2021
III niedziela Wielkiego Postu, 1 klasy, stacja u św. Wawrzyńca za Murami
Szaty fioletowe
Link do tekstów liturgicznych na dziś: KLIK
Analogię zachodzącą między duszą a mieszkaniem ukazuje dzisiejsza Ewangelia. Wnętrze człowieka porównane zostaje do domu, do którego wprowadził się nieproszony mieszkaniec – zły duch. Mieszka w nim na dziko (ang. squatting). Pokazuje to ważną prawdę – grzech, obecność złego w naszym życiu to wtargnięcie na terytorium, na którym prawomocnie powinien mieszkać ktoś inny.
Prawowitym panem naszej duszy jest Bóg. On ją stworzył i pragnie w niej zamieszkać. On jest prawdziwym mocarzem, który przychodzi wypędzić uzurpatora. Ten zaś – jak ktoś, komu wygodnie żyć na cudzy koszt – będzie się wszelkimi sposobami bronił przed pojawieniem się choć śladu właściciela.
Przypomina to troszeczkę sytuację z ostatniej części trylogii Władcy pierścieni. Namiestnik, którego zadaniem powinno być wyczekiwanie powrotu króla, zbyt się zadomowił w królestwie. Nie był w stanie wierzyć w jego powrót. Jednym z powodów był z pewnością jego stały kontakt z nieprzyjacielem. Kontakt, który wpływał negatywnie na jego myśli, napawając go smutkiem i brakiem nadziei.
Według św. Pawła o obecności łaski Bożej w sercu człowieka świadczy jego mowa. Wszak z „obfitości serca mówią jego usta” (Łk 6,45). Z duszy, w której brakuje Boga, wypływają na świat słowa złe. Apostoł wylicza pośród nich, co może szczególnie dziwić, „głupie mowy i nieprzystojne żarty”.
Chrześcijanin to człowiek radosny. Jednakże może te słowa dzisiejszej lekcji warto potraktować jako wezwanie do rachunku sumienia. Czy nie jest tak, że pod płaszczykiem „śmieszkowania” i „trollowania” (nieobcych wszak wpisom w internecie, których autorami są katolicy) kryje się w mojej duszy coś nie-Bożego?
Humor bez wątpienia ma swoje miejsce w życiu wiarą. Należy jednak uczciwie postawić sprawę. Istnieje taki rodzaj humoru chrześcijańskiego, który próbuje stworzyć fasadę – złudzenie zainteresowania sprawami wiary i religii. Podobnie jak dom zamieszkany na dziko wydaje się używany – sęk w tym, że nie przez prawowitego właściciela.
Apostoł Narodów jako alternatywę dla wypełniania swego serca niepotrzebną mową podaje dziękczynienie. Dzięki niemu dom naszej duszy rozbrzmiewa głosem tego, który ma tam mieszkać. Dzięki dziękczynieniu nie będzie to dusza w stanie deweloperskim/surowym, lecz taka, która użycza schronienia temu, dla którego powstała.
Znamienne w tym kontekście jest to, że zły duch, którego wyrzucał nasz Pan, był niemy. Niemy – czyli niezdolny do mówienia na głos. Niemy – jak ktoś, kto pragnie pozostać ukryty w obawie przed eksmisją. Święty Paweł przestrzega przed zwodniczą „próżną mową”. Próżność tej mowy polega na mówieniu o Bogu, lecz przy jednoczesnym braku chwalenia Go.
Dusza ludzka, do której powracają złe duchy we wzmożonej liczbie, to dusza niezamieszkana przez Boga. Rozbrzmiewa w niej tylko pusta mowa, dekoracyjna, ozdobna. Być może warto zwrócić uwagę na to, czy wnętrze mojego serca nakłania mnie do mówienia o Bogu i chwalenia Go – nie tylko w myśli, ale i na głos.
Głośne wychwalanie Boga jest publicznym dawaniem mu dostępu do swojego serca. Jest proklamacją aktu własności. Nasza dusza nie jest pustostanem kryjącym niepożądanych mieszkańców. Jest domem, w którym Bóg czuje się jak u siebie. Domem, który zwiastuje – jak mówi dzisiejsza antyfona na komunię – nasze przebywanie w domu Bożym, by na wieki Go chwalić.