Już na początku XX wieku różne totalitaryzmy skutecznie wykorzystywały umiejętności Leni Riefenstahl czy Siergieja Eisensteina do tworzenia swojej machiny propagandowej. Dziś, choć większość systemów jawnie totalitarnych odeszła w niepamięć, moc filmu nie zmalała.
Gdy jako rekonstruktor prowadziłem w szkołach warsztaty z historii średniowiecza, zdarzało mi się słyszeć zdanie typu: widziałem coś takiego w filmie lub grze. Cóż, kultura audiowizualna już od dawna włada naszym procesem poznawczym.
Cogito ergo sum – myślę, więc jestem. To stara filozoficzna maksyma pochodząca od Kartezjusza, według której fakt myślenia jest niepowtarzalny. A co za tym idzie, niepowtarzalne jest istnienie osoby myślącej. Dziś bardziej trafna mogłaby być fraza video ergo sum – widzę, więc jestem. Giovanni Sartori stworzył nawet pojęcie homo videns, dość krytycznie oceniające współczesnego człowieka. I choć teza filozofa, że tracimy swoje zdolności myślenia abstrakcyjnego, jest zbyt pesymistyczna i nie uwzględnia niezwykle licznych walorów współczesnej sztuki audiowizualnej, to w jednym zdecydowanie się sprawdza – współcześnie widz zaczyna czerpać swoją wiedzą o świecie z filmów i programów telewizyjnych. Czy to źle? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista: to zależy… Bo filmy, podobnie jak książki, mogą sobie z historią radzić dobrze lub wręcz przeciwnie.
Niezwykła lekcja historii?
Ridley Scott, nominowany do Oscarów i Złotych Globów. Zdobywca nagrody specjalnej w Cannes. Twórca takich dzieł jak: Obcy, 8 pasażer Nostromo, Helikopter w ogniu, Gladiator. Jeden z najpopularniejszych współczesnych reżyserów. Każdy jego film jest oglądany przez miliony widzów na całym świecie. W jego dorobku znajduje się także kilka produkcji poruszających temat średniowiecza. Królestwo Niebieskie opowiada historię ostatnich lat Królestwa Jerozolimskiego za panowania Baldwina Trędowatego i Gwidona de Lusignan. Robin Hood to kolejna wersja opowieści o legendarnym angielskim łuczniku, przenosząca nas do Anglii początku XIII wieku. Pytanie brzmi: czy twórcy w ramach swoich opowieści pokazali na ekranie realia tamtej epoki, czy też pod płaszczykiem historyczności próbowali przekazać bardziej uwspółcześnioną treść?
Ten tekst to jedynie fragment artykułu z najnowszego numeru Miesięcznika Adeste, kliknij poniższy przycisk aby zapoznać się z najnowszym numerem naszego e-miesięcznika – zupełnie za darmo!
Jeżeli zaś jesteś z nami już od dłuższego czasu i po prostu podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!