Temat pedofilii to zagadnienie ani łatwe, ani przyjemne do rozważania. Nie jest to również sprawa, którą można zamknąć w ramy dwustronicowego artykułu. Postaram się zatem w serii kilku publikacji przedstawić nie tylko niewątpliwą problematyczność tego zagadnienia, ale i jego historię oraz zakres. Jak możemy przedstawić pedofilię na osi czasu? Czy są jakieś liczby, którymi można ją opisać? Co więcej – czy jesteśmy w stanie stwierdzić, gdzie tkwi sedno problemu pedofilia w Kościele rzymskokatolickim? Pytań jest wiele, a wątków, które należy poruszyć, z pewnością jeszcze więcej. Analizując ten problem, cofniemy się trochę w czasie – zaczniemy od początku.
Pedofilia?
Pewnie niewielu z was wie, że tym słowem w języku medycznym zaczęto się posługiwać dopiero w XIX wieku. Austriacko-niemiecki psychiatra i seksuolog Richard Freiherr von Krafft-Ebing w 1886 r. wydał dzieło Psychopathia Sexualis, w którym opisał szereg zaburzeń seksualnych. Wśród nich znalazły się wtedy m.in. sadyzm, masochizm, homoseksualizm, fetyszyzm oraz właśnie pedofilia – nazwana terminem paedophilia erotica. Tę ostatnią autor zdefiniował jako fakt wyłącznego zainteresowania seksualnego dziećmi w wieku poprzedzającym dojrzewanie płciowe.
Późniejszych definicji związanym z tym słowem możemy doszukiwać się dopiero w II poł. XX wieku. Zarówno Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), jak i Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (APA) na przestrzeni lat, wraz z rozwojem nauki, wielokrotnie podejmowały próby opisania tego zaburzenia seksualnego. Co ciekawe, wciąż nie tylko udało się sprecyzować, czym dokładnie charakteryzuje się i objawia pedofilia, ale w toku dyskusji pojawiły się głosy negujące jej status zaburzenia psychicznego.
Pomimo to w 2010 roku w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD-10) pedofilia sklasyfikowana została jako „seksualna skłonność do dzieci, chłopców lub dziewczynek, lub obojga, zwykle w wieku przedpokwitaniowym lub wczesnym pokwitaniowym”. W 2013 r. APA doprecyzowało kryteria tego zaburzenia, a także jego diagnozę i naturę. Oznacza to zatem, że na przestrzeni wieków dzisiejsza pedofilia nie była postrzegana w taki sposób, w jaki patrzy na nią nasza generacja.
W prawie karnym państw europejskich zaostrzenia związane z wykorzystywaniem seksualnym osób niedojrzałych płciowo zaczęły się pojawiać dopiero w XIX i XX wieku. Kontakty seksualne z dziećmi były jednak traktowane tak jak zgwałcenia. W Polsce przepisy związane z tym tematem zaczęły się pojawiać w 1918 r.
Kodeks karny z 1932 r. ustanowił wiek 15 lat jako pełnoletniość, systematyzując tym samym przestępstwa na tle seksualnym wobec dzieci poniżej tej granicy wiekowej. W późniejszym czasie jeszcze kilkukrotnie modyfikowano poszczególne ustawy i nowelizowano penalizację oraz zakres zachowań pedofilskich. Najnowsze zmiany dotyczące tematu pedofilii wprowadzono stosunkowo niedawno, bo w 2009 r.
Kiedyś to było… Zaplecze kulturowo-historyczne
Chociażby fakt tak późnego nazwania pedofilii pokazuje nam, że przez wieki różnorodnie ją postrzegano i oceniano. Wiele zachowań dzisiaj niedopuszczalnych kiedyś stanowiło elementy kultur. Chociażby w starożytnej Grecji wzorem najszczerszej miłości było uczucie pomiędzy dojrzałym mężczyzną i dorastającym chłopcem. U Greków i Rzymian istniała cenzura jedynie religijna oraz polityczna – o cenzurze erotycznej w tamtych czasach w ogóle nie było mowy. Figury i obrazy dzisiaj rozumiane jako pornograficzne kiedyś stanowiły pochwałę życia i radości.
Gdy w V wieku chrześcijaństwo zaczęło adoptować i przysposabiać kulturę antyczną, wzgardziło stosunkami seksualnymi z dziećmi. Rozważając sprawę pedofilii, warto zwrócić uwagę na tło historyczne i kulturowe danego okresu.
Ważny w tej kwestii pozostaje fakt, że chrześcijaństwo nie zniosło niewolnictwa. Jak podaje prof. Arkadiusz Stempin, wybitny historyk i watykanista, zjawisko to dotyczyło również małych dzieci, które były narażone na styczność z dorosłymi dewiantami. Społeczne przyzwolenie na niewolnictwo i brak jego potępienia ze strony chrześcijaństwa oznaczał, że podczas gdy w przypadku osób kilku-, kilkunastoletnich pochodzących z rodzin zamożnych kontrolowano kwestię małżeństw, sprawa dzieci-niewolników miała się już zupełnie inaczej. W takich sytuacjach seks z osobami niedojrzałymi seksualnie w żadnym stopniu nie był kontrolowany, a brak zakazu stawał się cichym przyzwoleniem.
To tylko fragment tekstu, który ukazał się w 22. numerze Miesięcznika Adeste.
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!