adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Epifania, czyli święto wywrócone do góry nogami

magazine cover

unsplash.com

6 stycznia. Zapewne większości z nas na myśl przyjdą trzej mędrcy, napisane kredą na drzwiach trzy litery oddzielone plusami, orszaki Trzech Króli… Wszystkie te symbole czy obrzędy określiłbym jako pewną otoczkę związaną ze świętem obchodzonym przez katolików na początku nowego roku. Istotą tego dnia nie jest jego warstwa kulturowa, ale… Epifania – czyli co dokładnie?

Gdy otworzymy księgi liturgiczne na dacie 6 stycznia, naszym oczom ukaże się następujący nagłówek: Epiphania Domini, czyli Objawienie Pańskie. Postrzeganie i obchodzenie tego święta zostało, śmiem twierdzić, wywrócone „do góry nogami”. Myślę, że obecnie, paradoksalnie, jest to dzień dość smutny. Smutny, bo zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z jego prawdziwego znaczenia. „Jedziemy” jeszcze na oparach świątecznej atmosfery, odmrażamy kolejny świąteczny pasztet od babci, śpiewamy kolędy o jakichś trzech królach, nie zdając sobie nawet sprawy, jaką prawdę wnosi to do naszego życia.

Historia

Epifania należy do jednego z dwunastu najbardziej starożytnych świąt katolickich. U początków jego obchodów trudno wyróżnić jedno centralne wydarzenie, ponieważ zarówno spojrzenie na Objawienie Pańskie, jak i jego data różniły się w zależności od tradycji. Najwcześniej, bo już w III wieku, pojawił się postulat Orygenesa, aby na początku stycznia (10 lub 6) obchodzić pamiątkę Chrztu Pańskiego. Na 6 stycznia biskup Jerozolimski w 328 roku wyznaczył datę obchodów Narodzenia Pańskiego, co już miało pewne uzasadnienie w tradycji Kościoła. Wybór dnia 6 stycznia nie był przypadkowy, ponieważ liczba ta ma głębokie znaczenie symboliczne. Szóstego dnia dokonało się zarówno stworzenie człowieka (w cyklu stworzenia), jak i jego odkupienie (Chrystus umarł właśnie szóstego dnia tygodnia). Starożytni Ojcowie Kościoła nie mieli wątpliwości, że wydarzenia związane z narodzeniem Odwiecznego Słowa w Ciele należałoby złączyć właśnie z liczbą sześć, oznaczającą cielesne istnienie.

Pierwotnie w tradycjach wschodnich 6 stycznia obchodzone było właśnie Narodzenie Chrystusa (co wciąż czynią Ormianie), na zachodzie jednak to wydarzenie od wieków związane było z datą 25 grudnia. W całej tradycji Kościoła łacińskiego można mówić o trzech szczególnych wydarzeniach, które utożsamiano z Epifanią. Wzmianki o obchodach tego święta w pierwszej połowie V wieku skupiają się na szczególnym dostrzeżeniu Chrztu Jezusa w Jordanie. Także na Wschodzie była to pierwsza po Narodzeniu „płaszczyzna” Objawienia. Święty Ambroży, biskup Mediolanu, akcentuje jednak bardziej pokłon mędrców oraz cud w Kanie Galilejskiej. W tradycji zachodniej, o czym świadczą już homilie św. Augustyna, zwyciężyła właśnie pamiątka pokłonu magów, który zaczęto wyraźnie oddzielać od samego Narodzenia Chrystusa.

Zarówno Chrzest Pański, jak i wspomnienie pierwszego cudu Jezusa, zostały odsunięte niejako na dalszy plan – jednak wciąż w liturgii rzymskiej widać ich obecność podczas świętowania Epifanii. Pewne odniesienie do nich stanowi antyfona do Benedictus z laudes (jutrzni) tego święta: „Dzisiaj z niebieskim Oblubieńcem połączony jest Kościół, bo w Jordanie Chrystus obmył jego grzechy; śpieszą z darami magowie na królewskie gody, a ucztujący radują się z wody zmienionej w wino, alleluja” (tłumaczenie własne). O związku Epifanii i Chrztu Pańskiego wspomina także sekwencja Festa Christi śpiewana w średniowiecznej Polsce 6 stycznia. Świadczy o nim także uszeregowanie ewangelicznych perykop w liturgii: 6 stycznia słuchamy fragmentu o pokłonie mędrców, tydzień później – opisu Chrztu, a w następną jeszcze niedzielę wspominamy cud w Kanie Galilejskiej.

Na czym powinniśmy się skupić?

Od samego początku święto obchodzone w szóstym dniu stycznia określano, oczywiście z języka greckiego, Epifanią, czyli właśnie mianem objawienia, ukazania się. W tych dwóch słowach upatrywać należy istotę tego święta. Objawienie, o którym mowa, będzie sięgało najgłębszych zakamarków człowieka, dając mu możliwość poznania Boga. Jest to clue prologu Janowej Ewangelii czytanej podczas trzeciej mszy Bożego Narodzenia, a także, przez wieki, podczas każdej mszy świętej. Tajemnica ta pozostaje w ścisłej relacji z narodzeniem Chrystusa. Ten, który się narodził, „Zwiastun Wielkiego Planu”, dał poznać wszystkim ludziom mistyczny plan, który Bóg zamierzył wobec nich i który do tej pory pozostawał dla nich zupełnie odległy. Epifania to nie tylko fizyczne oglądanie Chrystusa przez trzech mędrców, zdziwienie dziwacznymi z pozoru odgłosami z obłoku czy też wspaniałe widowisko w Kanie Galilejskiej, zwieńczone degustacją wybornego wina. Jest to, w istocie, obcowanie z Tajemnicą, cudowne „zachłyśnięcie się” nie tylko oglądaniem Boga w ciele, ale przede wszystkim objawionym całemu światu sposobem i celem jego działania. 

Epifania to także święto Króla. Przy mistycznej melodii w drugim tonie słyszymy bardzo wyraźne słowa introitu: „Oto przyszedł Władca – Pan, a w ręku Jego królestwo, moc i władza rządzenia” (tłumaczenie własne). Objawienie Pańskie jest ukazaniem się Słowa panującego nad ludźmi. Domaga się interakcji – uznania tej władzy, złożenia boskiemu Logosowi swoistego homagium. Tej odpowiedzi udzielili Chrystusowi mędrcy, o czym mówi Ewangelia, a za nią różne teksty liturgiczne. Królowe zobaczyli gwiazdę i poszli oddać pokłon Panu: tak też my, widząc chwałę Nowonarodzonego, pójdźmy i pokłońmy się Mu. 

Obrzędy liturgiczne

Objawienie Pańskie w pewien sposób wyróżnia się spośród innych dni liturgicznych własnymi specjalnymi obrzędami. W pierwszej kolejności chciałbym napisać dwa słowa o tym, co wszyscy doskonale znamy – o błogosławieństwie kredy i kadzidła. Należy jednak wspomnieć, że dzisiaj zawężono ów obrzęd – starszy rytuał przewidywał poświęcenie także złota (złotych przedmiotów – np. biżuterii) oraz wonnej mirry. Nie sposób nie doszukać się tu analogii do darów przyniesionych przez mędrców Dzieciątku. Oczywiście nie jest to magiczny obrzęd, ale sakramentale – prosimy o modlitwę nad przedmiotami, aby stały się one dla nas zadatkiem błogosławieństwa. Podobnie rzecz ma się z kredą, którą tradycyjnie znaczymy drzwi naszych domów. Obrzęd błogosławieństwa mówi tu wprost o imionach mędrców: Kacpra, Melchiora i Baltazara. To świadectwo wiary jest bardzo konkretne – uznajemy pewną analogię między nami a pogańskimi mędrcami oświeconymi światłem Bożego Słowa. 

Zobacz też:   Święte kobiety pierwszych wieków Kościoła

Drugi obrzęd, o którym warto wspomnieć, to tzw. noveritis, przepisany dawniej przez ceremoniał biskupi podczas mszy pontyfikalnej. Po Ewangelii diakon śpiewem ogłaszał datę Wielkanocy i terminy innych świąt ruchomych w nadchodzącym roku. Obecnie sprawowanie tego obrzędu jest niestety jedynie zwyczajowe i brak jego uregulowania w przepisach liturgicznych. Ogłoszenie świąt także jest przykładem świętowania Objawienia na poziomie liturgicznym: Epifania jest bowiem objawieniem konkretnego działania Boga – a w Kościele doświadczamy jego działania przede wszystkim w liturgii. 

Nie tylko 6 stycznia

Dawna liturgia podkreślała starożytność obchodów Epifanii. Kościół nie ograniczał się jedynie do obchodów samego 6 stycznia, ale rozszerzał je o wigilię oraz oktawę. Dniowi poprzedzającemu Objawienie Pańskie dawniej towarzyszyło poświęcenie wody chrzcielnej, ponieważ w czasach starożytnych Epifania była także dniem chrztu świętego. Świadczy to o ogromnym znaczeniu, które przypisywano ówcześnie temu świętu. 

Po 6 stycznia następowało świętowanie oktawy. Teksty liturgiczne z Epifanii były przez ten czas wykorzystywane zarówno w mszy, jak i oficjum. Ten czas, jak też nietrudno policzyć, kończył się 13 stycznia, we wspomnienie Chrztu Pańskiego (obecnie obchodzonego jako uroczystość w niedzielę po Epifanii). 

Znaczenie Epifanii w roku liturgicznym

Jak wspomniałem na początku, Objawienie Pańskie to jedno z dwunastu największych świąt katolickich. Raczej nie byłoby nadużyciem umieszczenie jej w czołówce czterech najważniejszych świąt po Wielkanocy, Zielonych Świątkach i Bożym Narodzeniu. Epifania jest czymś więcej niż tylko podrzędnym świętem „Trzech Króli”. Stanowi dopełnienie Bożego Narodzenia. Tajemnica Wcielonego słowa w Objawieniu Pańskim znajduje swoje rozwinięcie. Doszukiwałbym się podobieństwa tej zależności do relacji Wielkiej Nocy i Zesłania Ducha Świętego. Tak jak w Zielonych Świątkach dopełnia się Pascha i tajemnica Odkupienia, tak tutaj Epifania jawić się będzie jako nowy, całkowity wymiar Wcielenia.

Na osłabienie pozycji tego święta złożyło się wiele kwestii, a przyczyniła się do tego niestety reforma liturgiczna XX wieku. Widać w niej nieuzasadnione dążenie do rozmycia podobieństwa Epifanii do Świąt Paschalnych. Świadczy o tym usunięcie zarówno wigilii, jak i oktawy tego święta. Przedłużenie świętowania o osiem dni w sposób naturalny znajdowało swoje rozwiązanie we wspomnieniu Chrztu Pańskiego. Reforma liturgiczna próbowała ten dzień bardzo dowartościować, zwiększając jego rangę oraz przenosząc świętowanie na niedzielę – jednak usunięcie oktawy wymazało naturalny związek między Epifanią i Chrztem Pańskim. Reforma lekcjonarzy (wprowadzenie trzyletniego cyklu niedzielnego) osłabiła także powiązanie Objawienia Pańskiego z pierwszym cudem Jezusa w Kanie, ponieważ obecnie tylko raz na trzy lata perykopy układają się w ten chronologiczny ciąg. Rozluźnienie tej relacji, a więc sztuczne rozdzielenie wszystkich tych obchodów w wyraźny sposób osłabiło ich znaczenie. Zanegowanie tradycji w tym zakresie sprawiło, że dzisiaj można nie dostrzec prawdziwego wydźwięku tych świąt.

Na dość niską pozycję Epifanii wśród uroczystości roku liturgicznego wpływa pośrednio także wprowadzone na początku XX wieku święto Chrystusa Króla (obchodzone w październiku lub listopadzie, w zależności od rytu). W ten sposób postawienie liturgicznego akcentu na społeczne panowanie Chrystusa – zapewne niezamierzenie – odziera Epifanię z odniesienia do Jego królowania. Mimo iż problem nie dotyczy nauczania odnośnie do znaczenia tego święta, nie sposób nie spostrzec, że postrzeganie Epifanii wciąż na tym cierpi. Cała nadzieja w tym przepięknym, wspomnianym wyżej introicie, dziś niemal już zapomnianym, który może zaszczepić w nas tę prawdę o panowaniu Logosu, Jego władztwie nad sercami i królestwie miłości.

Mój postulat jest jasny: Let’s make Epiphany great again! Wymaga to zmiany mentalności – skupienia się wreszcie na tym, co istotne, a nie głównie na orszakach Trzech Króli (oczywiście nie ujmując niczego samej idei orszaku Trzech Króli) czy kolędach, które śpiewa się bez zrozumienia. Musimy wyrwać się z tej cukierkowej atmosfery świąt i wejść w bardzo konkretną atmosferę Epifanii – święta, które wymaga od nas jasnej odpowiedzi. Pytanie brzmi: czy chcesz, by Chrystus, Odwieczne Słowo Ojca, objawił Ci prawdę o Tobie, Bożą wolę wobec Ciebie i objął panowanie w Twoim sercu, kierując Twoimi decyzjami i codziennym postępowaniem? 

_____

Informacje historyczne na podstawie: Naumowicz J., Narodziny Bożego Narodzenia, 2016. 

Jak zawsze dziękuję serdecznie memu przyjacielowi, Jakubowi Klameckiemu, za pomoc w dostępie do źródeł oraz wszelką okazaną pomoc przy pisaniu tekstu 🙂

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.