adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Czy w XXI wieku możliwe jest ambitne kino religijne?

magazine cover

unsplash.com

Można odnieść wrażenie, że kino religijne dziś to już nie to, co kiedyś. Dawne filmy były przepełnione duchowymi pytaniami, filozoficznymi dylematami i metafizycznymi poszukiwaniami. Obrazy takie jak Siódma pieczęć Bergmana czy Andriej Rublow Tarkowskiego nie oferowały prostych odpowiedzi. Zamiast tego konfrontowały widzów z głębokimi rozważaniami nad sensem życia, śmierci i problematyką obecności Boga.

Współczesne produkcje religijne, jak np. Chata czy filmy biograficzne o świętych, zdają się jednak odbiegać od tej tradycji. Zamiast stawiać przed widzami trudne pytania, coraz częściej oferują gotowe, emocjonalne odpowiedzi, które mają na celu wzruszenie i pocieszenie, a nie intelektualne wyzwanie. Czy to oznacza, że ambitne kino religijne nie istnieje we współczesnej kulturze filmowej?

Ewolucja dzieła i odbiorcy

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w ostatnich dziesięcioleciach ewolucji uległ zarówno przemysł filmowy, jak i odbiorcy produkowanych przezeń treści. I nie dotyczy to tylko kina religijnego, które jednak wyraźnie podąża za trendem. Zanim więc odpowiemy sobie na pytanie, jak i dlaczego zmieniło się kino religijne, należy postawić pytanie, jak i dlaczego zmieniliśmy się my.

Dzisiejszy świat znacząco różni się od tego, w którym powstały dzieła Bergmana, Dreyera czy Tarkowskiego. Dysponujemy obecnie znacznie bardziej rozwiniętą technologią komunikacyjną. Co za tym idzie, doświadczamy diametralnie innej liczby bodźców i nauczyliśmy się w inny sposób na nie reagować. Czy tego chcemy czy nie, jest nam coraz trudniej skupić się na długim, a do tego poruszającym trudne tematy filozoficzne filmie.

Zmiany dotyczą również naszych gustów oraz tego, co w związku z tym robią producenci filmów. Filmy proste, zapewniające przede wszystkim rozrywkę i odprężenie, zawsze zarabiały lepiej niż te głęboko intelektualne czy wyrafinowane artystycznie. Nie zawsze miało to jednak aż takie znaczenie jak teraz, gdy film stał się biznesem na niespotykaną dotychczas skalę. Tworzone jest przede wszystkim takie kino, które najlepiej zarabia.

Od biografii papieża do Chaty

W Polsce zdecydowanie najpopularniejszym rodzajem filmów religijnych były w ostatnich latach biografie świętych. Spośród nich na pierwszy plan wybijają się oczywiście filmy o św. Janie Pawle II. O ile jednak Karol. Człowiek, który został papieżem był moim zdaniem naprawdę nieźle zrobiony, o tyle kolejne produkcje na ten sam temat były już niepotrzebnym odgrzewaniem kotletów. Ukoronowaniem tego procesu był zaś kinowy film Świadectwo, który do tej pory nie wiem, o czym był, ale z pewnością mogę go zaliczyć do TOP 3 najgorszych filmów, jakie widziałem.

Co za dużo, to niezdrowo, choć wiele osób nadal myśli, że kolejny film o papieżu cudownie uleczy polski Kościół i sprawi, że wszyscy wreszcie docenią jego wielkość i świętość. Prawda jest jednak taka, że im więcej tandetnych filmów o św. Janie Pawle zrobimy, tym bardziej, niestety, ośmieszymy jego postać i dziedzictwo w oczach młodszych pokoleń. Filmy typu Świadectwo są dla mnie tak samo „dobrym” sposobem na zachowanie pamięci o nauczaniu papieża, jak jedzenie kremówek i śpiewanie Barki.

Jeśli chodzi o inne przykłady kina biograficznego, to dobrze wspominam film Popiełuszko. Wolność jest w nas z 2009 roku. Było w nim widać dużo pracy włożonej w rzetelne przekazanie wydarzeń historycznych, a i Adam Woronowicz w roli tytułowej sprawdził się naprawdę dobrze. Pozostaje jednak pytanie, czy rzeczywiście polskie kino religijne musi się ograniczać wyłącznie do biografii, a zagraniczne do ckliwych opowieści w stylu Chaty, zamiast, mimo wszystko, postawić jakieś bardziej ambitne pytania i dać do myślenia.

Emocjonalne katharsis

Współczesna kultura stawiająca na ten natychmiastowy i emocjonalny przekaz ma wpływ także na kształt i przekaz filmów religijnych. Dzisiejsi widzowie często oczekują natychmiastowego wzruszenia lub pocieszenia, co powoduje, że wiele współczesnych filmów religijnych koncentruje się na dostarczaniu „emocjonalnego katharsis”, zamiast zachęcać do głębszej, intelektualnej refleksji nad wiarą.

Zobacz też:   Jak przetrwać z katolikami w internecie? Poradnik dla średnio zaawansowanych

Dzisiejsi odbiorcy są często mniej cierpliwi, za to przyzwyczajeni do szybkiego tempa narracji. W obliczu ogromnej liczby dostępnych treści wielu z nich preferuje filmy łatwe do zrozumienia i oferujące szybką gratyfikację emocjonalną. Takie zmiany w potrzebach widzów sprawiają, że ambitne, wymagające kino religijne staje się rzadkością, ponieważ może nie odpowiadać na współczesne oczekiwania wobec filmowej rozrywki.

Kino religijne w XXI wieku stara się także unikać kontrowersji. Dawni twórcy, jak np. Bergman, nie bali się poruszać trudnych tematów: wątpliwości wobec Boga, poczucia pustki duchowej czy moralnych dylematów. Współczesne filmy religijne często przedstawiają wiarę w sposób jednoznaczny i wyidealizowany. Może to wynikać z obawy przed negatywną reakcją publiczności lub chęci przyciągnięcia jak największej liczby widzów, niezależnie od ich religijności.

A jednak się da

Czy w takim razie dobre kino religijne się skończyło? Zdecydowanie nie. Powiem więcej, w ostatnich latach dostaliśmy kilka naprawdę ciekawych i ambitnych produkcji, i to zarówno w kinie światowym, jak i na naszym krajowym podwórku. Na pierwszy plan wychyla się tu oczywiście Pasja Mela Gibsona, czyli przedstawienie męki i śmierci Jezusa w niespotykany wcześniej dosłowny i szczegółowy sposób.

Znakomitym filmem, zwłaszcza w warstwie artystycznej, było Milczenie w reżyserii Martina Scorsese – surowa opowieść o trudnych losach portugalskich misjonarzy w Japonii. Ciekawą propozycją był także serial Młody papież w reżyserii Paola Sorrentina, pokazujący wyimaginowanego papieża jako człowieka z krwi i kości, mającego osobiste problemy, a jednocześnie mierzącego się z problemami Kościoła powszechnego. Serial ten wzbudził również bardzo wiele dyskusji, czyli zrobił to, co serial religijny robić powinien. Ciekawymi propozycjami były również duńskie Jabłka Adama (Adam Jensen) czy czesko-polscy Bracia Karamazow (Petr Zelenka), stanowiący bardzo interesującą reinterpretację jednej z najważniejszych powieści w historii.

Skoro dotknęliśmy już polskiego kina (akcja Braci Karamazow Zelenki toczy się w Krakowie), to pójdźmy tym tropem. Bardzo ciekawym i moim zdaniem dającym do myślenia był film Boże Ciało w reżyserii Jana Komasy. Odczytałem go jako przyczynek do zastanowienia się nad tym, jak Bóg potrafi wyciągać dobro z każdej sytuacji i z każdego człowieka, nawet najbardziej nieoczywistego. Dostrzegłem w nim również pewne echa Białej sukienki w reżyserii Michała Kwiecińskiego, tym bardziej że oba filmy stawiają również pytania o ludowy polski katolicyzm. Podobnie zresztą jak Wszyscy jesteśmy Chrystusami w reżyserii Marka Koterskiego, który łączy tematykę cierpienia Chrystusa z cierpieniami wywoływanymi przez alkoholizm.

Czy to wystarczy?

Powyższe przykłady pokazują, że pogłoski o rzekomej śmierci kina religijnego są zdecydowanie przesadzone. Czy w takim razie w ogóle mamy się nie przejmować? Cóż, kino religijne średniej lub wręcz niskiej jakości wciąż stanowi, mimo wszystko, zdecydowaną większość. Trendy w społeczeństwie i kinematografii każą zaś sądzić, że większość ta będzie z każdą kolejną dekadą coraz bardziej przytłaczająca. 

Dlatego jako widzowie oraz katolicy nie powinniśmy zadowalać się byle czym. Można bowiem zaobserwować tendencję do bardzo łatwego oceniania filmów na podstawie kryteriów religijnych. Wielu z nas, niestety, wystarczy, że film w pozytywnym świetle przedstawia czy to księży, czy jakąś postać historyczną związaną z Kościołem, czy po prostu opowiada o Jezusie, żeby uznać, że jest to film dobry. W efekcie twórcom wciąż dość łatwo jest zarobić na mało ambitnym i nierzadko słabo zrealizowanym filmie religijnym – więc po co się bardziej starać? My jednak bądźmy bardziej wymagający. 

Dobry film religijny może powstać w 2024 roku, jednak potrzeba pracy całej społeczności filmowej: twórców, widzów, przedstawicieli biznesu, a pewnie i duchownych. Przyszłość może należeć do ambitnych filmów religijnych, jeśli tylko znajdzie się miejsce na odważne i autentyczne opowieści, które zapraszają widza do intelektualnej podróży.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.