Wielkością Józefa nie są słowa, głoszona nauka czy mądrość. Jego wielkość to czyny: pokorne czyny dla wypełnienia woli Bożej. Nie znamy ani jednego słowa św. Józefa, nie pozostawił po sobie żadnych ksiąg, rozmyślań, traktatów – żadnej spisanej nauki. A jednak jest postacią, która niesie za sobą potężny przekaz. Głosi swoim milczeniem.
Kiedy myślimy o postaciach biblijnych czy świętych, od razu kojarzymy ich z wielkimi dziełami: listami, książkami, traktatami, rozmyślaniami, dziennikami duchownymi, głoszoną mądrością duchową. Ze św. Józefem jest jednak inaczej. Staje przed nami prosty człowiek – cieśla, o którym niewiele wiemy i który na kartach Ewangelii nie wypowiada ani jednego słowa. Tak naprawdę możemy powiedzieć o nim tyle, że był i że starał się wypełniać wolę Boga. Jednak bycie to było niezwykłe. W liście Ojca Świętego Franciszka Patris Corde, wprowadzającym Rok Świętego Józefa, – czytamy, że Opiekun Jezusa to człowiek sprawiedliwy i zawsze gotowy na wypełnianie woli Boga. A w jego przypadku nie była to wola prosta.
Milcząca pokora
Od zawsze miałem pewien problem ze św. Józefem. Skoro Ewangelie nie przekazały nam żadnego jego słowa, skoro tak niewiele o nim wiemy, to w jaki sposób może być on – jak często mówi się o nim w Kościele – wzorem do naśladowania i patronem każdego człowieka? Gdy jednak szukałem o nim informacji, słuchałem konferencji i czytałem (także wspomniany list papieski), zaczynałem powoli rozumieć jego fenomen. Bardzo trudny fenomen.
Postać św. Józefa może budzić w nas sprzeciw, bo przecież nie był to nikt wielki, dostojny, potężny. To był prosty człowiek, cieśla, zwykły rzemieślnik. I to właśnie jeden z jego fenomenów, a raczej fenomen Bożego działania: to, co najmniejsze, najprostsze i najlichsze, Bóg czyni największym. W tym prostym człowieku, Józefie cieśli, zawiera się niemal cała nauka Kościoła i wypełnia się to wszystko, o czym pisali potem apostołowie, ojcowie Kościoła, święci, teologowie itd. On to wszystko głosił w swoim milczeniu – przez swoje czyny i postawę. I to ten sposób głoszenia jest dla nas często najtrudniejszy: nie musimy słuchać pouczeń, rozważać nauki, zachwycać się słowem. Musimy za to spojrzeć na Józefa i w pokorze go naśladować. Tak po prostu: popatrzeć na tego człowieka, sprawiedliwego i zawsze gotowego, a potem spróbować czynić to samo, co on. Lubimy przegadywać, lubimy rozmyślać, prowadzić debaty, przekrzykiwać się cytatami wielkich ludzi. A Józef pokazuje nam, że czasami zamiast mówić trzeba tylko i aż zacząć działać. Bo od tego działania zależy dużo więcej, niż nam się wydaje. Od naszego działania zależy, w jaki sposób będzie wypełniona wola Boga. Józef został postawiony przed czymś, co nie było proste. Więcej: było wręcz nie do ogarnięcia. Wielu ludzi od razu by uciekło. (O tej wielkości – umiejętności przyjęcia wszystkiego, co dla Józefa przygotował Bóg – świetnie mówił o. Adam Szustak w jednej ze swoich konferencji, do której w tym miejscu odsyłam).
Skromny cieśla
Józef był „skromnym cieślą”, jak pisze o nim papież Franciszek w swoim liście. Raczej każdy rozumie, co kryje się pod tym przymiotnikiem. Pomijamy raczej drugie słowo: „cieśla”. Rzemieślnik. Pracujący z drewnem. Ciesiołka to jedno z najstarszych zajęć (zawodów) świata i zarazem jedno z najbardziej potrzebnych – zwłaszcza w czasach, gdy niemal wszystkie przedmioty i konstrukcje tworzono z drewna. Tymczasem Józefa z jego profesją łączymy rzadko: co najwyżej ukazujemy go – wraz z Jezusem – w warsztacie. A szkoda, bo praca z drewnem jest wyjątkowa pod każdym względem – co najlepiej zrozumieją osoby, które choć miały z nią do czynienia. Wymaga ona ogromnych pokładów cierpliwości i pokory, opanowania i precyzji, delikatnych, ale jednak pewnych i zdecydowanych ruchów, dokładnego wymierzenia i zaplanowania wszystkiego. Wymaga dużo czasu i skupienia: tygodni, nawet miesięcy ciężkiej pracy. Rzemiosło wymaga też kreatywności i wyobraźni. Trzeba stworzyć projekt, plan, wizję przedmiotu, , a następnie – krok po kroku, etapami – dążyć do realizacji – i pozostać wiernym kolejnym punktom. Wiernym temu, za co się zabrało. W takiej pracy od razu widać Boga Ojca, który przez ciosanie i obrabianie kolejnych elementy – niczym cieśla – tworzy nas i udoskonala. Przygotowuje na to, abyśmy stali się pięknym dziełem Jego rąk. Moim zdaniem nie bez powodu Bóg zapragnął, aby to właśnie cieśla, rzemieślnik, stał się opiekunem Jego Syna. W Józefie w doskonały sposób odbija się obraz Boga Ojca. Ojcowskie serce cieśli to odbicie Ojcowskiego Serca Boga.
Człowiek prostoty
Istotne również jest to, że Józef robił rzeczy codzienne: on tylko zajmował się swoją pracą i swoimi obowiązkami. Często chcemy robić rzeczy spektakularne: zdobywać szczyty, pokonywać morza, przemierzać Ziemię. Budować wielkie rzeczy. Zwłaszcza mężczyźni mają „dzikie serca”, które chcą zdobywać świat. I to, co robił Józef, w tym kontekście okazuje się dla nas mało atrakcyjne. Siedział w warsztacie i pracował z drewnem. Był skromny. Wypełniał tylko swoje obowiązki. Zrobił to, co nakazał anioł. Szedł tam, gdzie kazali. Nadał imię, o którym mówił anioł… Dla nas jest to co najmniej nudne. Jednak bardzo często to nudne „tylko” przeradza się w „aż”, a ogarnianie rzeczywistości, prostej codzienności, potrafi okazać się większe i trudniejsze od zdobywania niebezpiecznych szczytów. Robienie tego, co po prostu trzeba zrobić, w pokorze, może stać się największym trudem, a co za tym idzie – także wysiłkiem. „Robienie codzienności” to często wielkie wyzwanie. I to właśnie m.in. o tym pisze Ojciec Święty Franciszek w swoim liście: „Musimy odłożyć na bok nasz gniew i rozczarowanie, a uczynić miejsce bez żadnej światowej rezygnacji, ale z męstwem pełnym nadziei na to, czego nie wybraliśmy, a jednak istnieje. Akceptacja życia w ten sposób wprowadza nas w ukryty sens. Życie każdego z nas może zacząć się na nowo w cudowny sposób, jeśli znajdziemy odwagę, by przeżywać je zgodnie z tym, co mówi nam Ewangelia. I nie ma znaczenia, czy obecnie wszystko zdało się przybrać zły obrót i czy pewne rzeczy są teraz nieodwracalne. Bóg może sprawić, że kwiaty zaczną kiełkować między skałami”.
Przyjąć to, co jest
Jak wielką rzeczą jest wypełnianie codziennych obowiązków, obowiązków swojego stanu! Jak wielką rzeczą jest czasem pójście do pracy, posprzątanie domu, nakarmienie dzieci, odrobienie z nimi lekcji, przyłożenie się do swoich studiów, napisanie pracy zaliczeniowej! Jednak kto będzie wierny w tych niewielu rzeczach, nad wieloma będzie postawiony, a kto będzie wierny w małych rzeczach, nad wielkimi będzie postawiony.
Szczególnie wielkim heroizmem jest trwanie w swojej rzeczywistości, codzienności, gdy nie wszystko układa się tak, jak chcemy. Gdy pojawiają się trudności, które dobijają nas i zniechęcają do życia. Kiedy chcielibyśmy po prostu uciec i mieć święty spokój. Papież Franciszek pisze: „Jeśli pierwszym etapem prawdziwego wewnętrznego uzdrowienia jest przyjęcie własnej historii, to znaczy uczynienie w sobie miejsca także na to, czego nie wybraliśmy w naszym życiu, musimy dodać jeszcze jedną ważną cechę: twórczą odwagę. Ujawnia się ona szczególnie wtedy, gdy napotykamy na trudności. W obliczu trudności można bowiem zatrzymać się i zejść z pola walki lub jakoś coś wymyślić”.
Twórcza odwaga – to właśnie kolejny fenomen św. Józefa. Jednak nad nią pochylimy się w kolejnym artykule, który ukaże się już niedługo.
Niesamowity artykuł – urzeka!