adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Cudne Manowce, czyli kilka pytań o Missa Pagana Edwarda Stachury

magazine cover

unsplash.com

„Święty święty święty blask kłujący oczy” – śpiewało się nieraz przy ognisku. A zaraz potem „Chwała teraz tobie, wietrze, wieczny ty młodziku” albo „Wielkie ci dzięki, deszczu bębniący, za twoje piosenki”. I pewnie niejednemu przyszło kiedyś do głowy pytanie: dlaczego niektóre piosenki Starego Dobrego Małżeństwa nawiązują do różnych części mszy świętej? Odpowiedzią była płyta Missa Pagana, zawierająca wszystkie te utwory, będąca w istocie nagraniem cyklu poetyckiego Edwarda Stachury pod tym samym tytułem. Ale czy to wystarczy? Nie, ponieważ automatycznie pojawia się kolejne pytanie: dlaczego Stachura, nazywany czasem „polskim beatnikiem” czy wręcz „hipisem”, napisał dzieło noszące nazwę mszy, i to w dodatku pogańskiej?

Missa Pagana to cykl jedenastu wierszy nawiązujących tytułem i treścią do kolejnych części mszy świętej. Dzieło, w którym większość krytyków doszukuje się apoteozy przyrody, życia w zgodzie z naturą i powszechnego braterstwa, zostało opublikowane w 1978 r., a więc na rok przed samobójczą śmiercią autora. Powstawało w burzliwych okolicznościach, o których można poczytać chociażby w dziennikach artysty opublikowanych po jego śmierci pod tytułem Dzienniki. Zeszyty podróżne. Już w 1971 r. Stachura rozpoczął pracę nad cyklem poetyckim mającym pierwotnie nosić tytuł Naprzód niebiescy i pomyślanym jako scenariusz spektaklu teatralnego, z muzyką jego bliskiego znajomego Jerzego Satanowskiego. Ten plan nie został jednak zrealizowany, ponieważ teatr w Koszalinie, który miał wystawić spektakl, nie dostał na ten cel funduszy z ministerstwa.

Na szczęście Stachura nie zarzucił prac nad cyklem. Około połowy lat siedemdziesiątych sprzedał nawet tekst jako scenariusz spektaklu, który we własnej aranżacji muzycznej miał wystawić Czesław Niemen. Niestety, również ten projekt nie został zrealizowany, a Edward Stachura, po naniesieniu licznych zmian w tekście, opublikował go w końcu w 1978 r. już jako Missa Pagana. Kilka lat po śmierci autora w Olsztynie ukazała się z kolei książeczka zatytułowana Naprzód niebiescy, opatrzona informacją, że jest to pierwotna wersja dzieła znanego jako Missa Pagana. W końcu pojawiło się również kilka wersji muzycznych, z których chyba najbardziej znaną jest ta wspomniana we wstępie, nagrana przez Stare Dobre Małżeństwo.

Jest już za późno – nie jest za późno

Obecność w tytule dzieła wyrazu „msza” w pewien sposób zmusza do zadania pytania, w jakim sensie owa „msza” jest mszą? I tu trzeba nam się zagłębić w tekst. Ostateczna, opublikowana w 1978 r. wersja Missa Pagana składa się z jedenastu wierszy. Są to kolejno: Introit (Pieśń na wejście), Confiteor, Człowiek człowiekowi, Gloria, Prefacja, Jak, Sanctus, Tak, Komunia, Dziękczynienie, Ite missa est (Pieśń na wyjście). Jak widać, większość tytułów to po prostu nazwy części mszy świętej, w dodatku ułożone w odpowiedniej kolejności.

Nazewnictwu części Missy Stachury warto poświęcić trochę więcej uwagi ze względu na kontekst historyczny. Wystarczy bowiem spojrzeć na tytuły wierszy, aby dostrzec wśród nich wyrazy łacińskie, charakterystyczne dla terminologii liturgicznej sprzed reform związanych z Soborem Watykańskim II. Nie jest to jednak dziwne, zważywszy na czas powstania dzieła, czyli w zasadzie pierwsze lata wdrażania tychże reform. W 1969 r. papież Paweł VI wprowadził Novus Ordo Missae konstytucją apostolską Missale Romanum, a rok później opublikowany został mszał. Można by więc nieco przewrotnie spytać, czy Missa Pagana jest mszą „trydencką”, czy „NOM-em”, a mówiąc wprost: na której formie rytu rzymskiego wzorował się Edward Stachura, konstruując swoje dzieło? Wiem, nie jest to najistotniejsze pytanie, ale z drugiej strony chyba jeszcze nikt go nie zadał, więc warto – zwłaszcza na łamach tak szanującego liturgię czasopisma – rzucić na tę kwestię światło.

I znów z pomocą przychodzą nam dzienniki artysty. W ich drugim tomie można znaleźć fotografie dwóch stron oryginalnego dziennika, na których Edward Stachura rozpisał sobie plan mszy świętej i dopasował do niego istniejące już wówczas wiersze. Notatka jest datowana na Niedzielę Palmową (czyli 7 kwietnia) 1974 r. i zawiera przypis „przepisana z kościoła św. Jakuba w Toruniu”. Możemy się domyślać, czym dokładnie posiłkował się poeta. Jeśli chodzi o księgi liturgiczne, w użyciu był wówczas tzw. „mszał Wyszyńskiego”, czyli Mszał polsko-łaciński wydany w 1968 r. Był to specyficzny mszał, w którym wszystkie teksty były wypisane w dwóch kolumnach: po łacinie i po polsku, ale porządek mszy świętej był według formy przedsoborowej. Z tego też powodu w latach 70. w polskich parafiach powszechnie używano też innego dokumentu – Ordo Missae, przetłumaczonego i wydanego na szybko w 1970 r., aby umożliwić księżom odprawianie mszy świętej według formy posoborowej. Ordo Missae było kilkudziesięciostronową broszurą zawierającą plan liturgii i tłumaczenie podstawowych tekstów liturgicznych. Ponieważ notatka Stachury przedstawia plan mszy posoborowej, możemy się domyślać, że napisał ją, korzystając przede wszystkim z Ordo Missae lub jakiegoś opracowania przygotowanego na jego podstawie. Wiedział jednak również nieco na temat mszy przedsoborowej, ponieważ zarówno w notatce, jak i w Missa Pagana pojawiają się określenia łacińskie, których nie ma w Ordo Missae z 1970 r.

Edward Stachura fot. Wikimedia Commons

Włóczęga, niespokojny duch

Wciąż jednak brak odpowiedzi na bardziej podstawowe pytanie: właściwie dlaczego msza? Dlaczego Stachura zatytułował swój utwór Missa Pagana, dlaczego wyraźnie nawiązał do liturgii, dlaczego zainspirowała go struktura mszy świętej, a nie któraś ze znanych form literackich? Msze w kulturze i sztuce kojarzą nam się raczej z muzyką poważną. Logicznie rzecz biorąc, odpowiedzi należałoby szukać w treści i tematyce utworu.

Filozofia stojąca za dziełem Missa Pagana wydaje się dość prosta. W kontekście zarówno tego, jak i innych dzieł Edwarda Stachury często powtarza się słowa o apoteozie natury, motywie podróży i poszukiwania, ukazaniu życia jako wędrówki czy nie do końca jasnej idei powszechnego braterstwa ludzkości. I zasadniczo, bez dobudowywania zbędnej ideologii, można wspomniane motywy w Mszy dostrzec. Mamy tu więc szczery zachwyt nad naturą, wyrażony prostym i lekkim językiem. Mamy wędrówkę – szczególnie wyraźnie opisaną w wierszu Sanctus: „Święty kurz na drodze, święty kij przy nodze, święte krople potu, święte wędrowanie”.

Mamy wreszcie przesłanie dotyczące powszechnej zgody między ludźmi, wykorzystane w wierszach Introit i Ite Missa Est w roli swego rodzaju klamry kompozycyjnej. Pierwszy i ostatni wiersz cyklu są bowiem bardzo podobne, a centralnym punktem obu z nich jest refren „Dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba”. W Introicie podmiot liryczny woła: „Chodź człowieku, coś ci powiem, chodźcie wszystkie stany” a w Ite Missa Est analogicznie „posyła” czytelnika słowami: „Idź, człowieku, idź, rozpowiedz, idźcie wszystkie stany”. Ciekawe jest również to, w jaki sposób na przestrzeni wierszy zmienia się nastrój i spojrzenie na ludzkość. O ile bowiem w Introicie mowa o „ziemi, którą ja i ty też zamieniliśmy w morze łez”, o tyle na końcu Missy czytamy już oziemi, której ja i ty nie zamienimy w bagno krwi”. A więc w czasie Mszy dochodzi do jakiejś zmiany, wskutek której poczucie winy i rozpacz ustępuje nadziei i mocnemu postanowieniu poprawy. Czy w podobny sposób Edward Stachura rozumiał istotę mszy świętej? Możliwe. A czy zdawał sobie sprawę, że to właśnie w Kościele – którego teksty przecież parafrazował – „dla wszystkich starczy miejsca” i że to Kościół posyła „wszystkie stany” do głoszenia Ewangelii? Trudno powiedzieć. Spróbujmy nieco zagłębić się w treść pozostałych utworów, które umieścił w swojej Mszy.

Moja bardzo wielka wina

Drugim wierszem w cyklu Missa Pagana, tzn. w ostatecznej wersji opublikowanej w 1978 r., jest Confiteor. Jest to tekst dość przygnębiający, złożony przede wszystkim z długiej listy problemów współczesności, każdorazowo uzupełnianych wyznaniem „moja wina”. I można dyskutować nad owym biciem się w piersi – bo na ile winą Edwarda Stachury czy dowolnego czytelnika wiersza jest np. „zgroza i nie widać końca zgrozy” – ale nie to jest tu najistotniejsze. Głównym źródłem pesymizmu w wierszu jest fakt, iż tak naprawdę nie jest to pełne Confiteor. Wiersz Stachury nawiązuje bowiem do Confiteor Kościoła, ale tylko do słów „moja bardzo wielka wina”. Stachura pomija drugą część modlitwy, którą się inspiruje, czyli prośbę o przebaczenie. Tymczasem wyznanie grzechów nie ma sensu bez nadziei na przebaczenie.

Zobacz też:   Jak jest możliwy aktywny odpoczynek?

Może dlatego Confiteor mocno łączy się z następnym wierszem Człowiek człowiekowi. Dopiero tam, w ostatniej linijce, autor zdaje się wskazywać na przebaczenie jako formę realnego przeciwdziałania złu – „z bliźnim się można zabliźnić”. Akcent na przebaczenie jest jednak dużo słabszy niż w katolicyzmie, co oczywiście nie jest żadnym zarzutem wobec Edwarda Stachury. Poeta po prostu prawdopodobnie w taki sposób widział świat. I nie jest to ani spojrzenie odosobnione, ani najczarniejsze ze spotykanych we współczesnej kulturze.

Katolik nie powinien jednak takiego spostrzeżenia bagatelizować, ponieważ przebaczenie jest bardzo ważnym elementem porządku świata. Pytanie o to, dlaczego współczesna kultura nad przebaczenie, postanowienie poprawy i zadośćuczynienie przedkłada potępienie, brak nadziei na poprawę i nieodwracalność zła, dotyka, moim zdaniem, istoty wielu współczesnych problemów społecznych. A właśnie to pytanie przychodzi mi do głowy podczas czytania wspomnianych dwóch wierszy. I chyba dobrze – kultura zadająca pytania jest ciekawsza od tej udzielającej odpowiedzi.

Chwała najsampierw komu?

Obrzędy wstępne Missa Pagana kończy Gloria – pogodny hymn pochwalny na temat przyrody. Apoteoza natury jest jednym z najważniejszych motywów całego cyklu. Jeśli jednak chodzi o odniesienie Glorii Stachury do Glorii liturgicznej, nasuwa się trzynasty rozdział Księgi Mądrości, a szczególnie werset „Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13, 5). Katolickie spojrzenie na świat stworzony, relację pomiędzy stworzeniem a Stwórcą czy troskę o przyrodę jest ostatnio tematem bardzo gorących dyskusji, przejdźmy więc dalej – do… chyba nie powinienem pisać „liturgii eucharystycznej”, ale w każdym razie czegoś, co ma pełnić jej rolę w Missa Pagana.

A dlaczego tak? Ano dlatego, że w Missa Pagana wydanej w 1978 r. bezpośrednio po Glorii następuje… Prefacja. I ciężko właściwie w stu procentach stwierdzić dlaczego, ponieważ pierwotna wersja zawierała całkiem rozbudowaną „liturgię słowa”. Na wspomnianej rozpisce z 1974 r. Stachura wypisał dwa wiersze, ostatecznie usunięte z cyklu: Anatemę na Śmierć oraz Credo. Pomiędzy nimi miał się znaleźć utwór Jak, który miał zostać opisany jako Lekcja, ale w ostatecznej wersji wylądował po Prefacji. Wiemy również, że Stachura pracował nad dłuższym tekstem, mającym pełnić rolę homilii.

Wiersz Jak to prawdopodobnie najbardziej znany spośród tekstów z cyklu Missa Pagana. Duża w tym zasługa grupy Stare Dobre Małżeństwo, której Jak po dziś dzień jest niezbędnym punktem większości ognisk i posiadówek z gitarą. Ale Stachura również traktował ten tekst wyjątkowo. Świadczy o tym fakt, iż pracował nad nim przez kilka lat. W notatkach poety znajdziemy wiele wersji utworu zawierających linijki, które nie zostały włączone do tej znanej z 1978 r. i wykonania SDM. W notatce z 1973 r. znajdziemy m.in. wersy: „jak porwana koszulka, co stała się latawcem jak gref, jak kref, jak krew jak na końcu języka kosmiczny, cendentalny śpiew jak robota na zrębie, (jak żołędzie na dębie) jak robota w kamieniołomach” (pisownia oryginalna). Rok później wiersz nabiera już kształtów bardziej zbliżonych do wersji, którą znamy, choć wciąż można w nim znaleźć np. fragment „jak czarny atrament i biały zeszyt jak umieścić się w treści i utrzymać się w treści pod słodką formą na piękny przykład czereśni”.

W tamtym czasie Jak miał wciąż pełnić rolę Lekcji, czyli części „liturgii słowa”. Można się tylko domyślać, czemu Stachura zdecydował się na przeniesienie wiersza pomiędzy Prefację a Sanctus. Być może ma on stanowić logiczną kontynuację Prefacji, która najmocniej z całego cyklu skupia się na konkretnych wskazówkach wobec ludzkości, znajdujących kulminację w zawołaniu: „Zaprawdę godnym i sprawiedliwym, słusznym i zbawiennym jest żeby człowiek w życiu onym sprawiedliwym był i godnym”. Jak pełniłby wówczas rolę odpowiedzi na owe wskazówki, porównującej funkcjonowanie społeczeństwa do procesów zachodzących w przyrodzie.

Wielkie ci dzięki za twoje piosenki

Przyroda i działalność człowieka łączy się w Sanctus. Wiersz jest pochwałą wędrówki, którą ukazuje jako najbardziej naturalne z ludzkich zachowań. Chwali również różne okoliczności sprzyjające wędrowaniu, jak np. „Święty chleb – chleba łamanie, święta sól – solą witanie”. Wędrówka jest jednak ukierunkowana na cel i w ten sposób Sanctus przygotowuje nas na kolejny wiersz pod tytułem Tak. Zauważmy, że Tak jest umiejscowione pomiędzy Sanctus a Komunią, czyli w momencie, w którym na mszy świętej dokonuje się m.in. konsekracja. Czy Stachura chciał w ten sposób wskazać, że to właśnie ten wiersz jest najistotniejszy? Czy głównym przesłaniem Missa Pagana ma być zachęta wyrażona słowami „Każdy z nas samotny, czemuż, czemuż więc – my, gwiezdne dzieci – w gwiazdozbiór piękny, przepiękny wręcz nie skupimy serc?”. Czy w takim razie Tak jest odpowiedzią na Jak?

Możliwe. Bez wątpienia od tego momentu nastrój tekstu staje się już jednoznacznie pogodny. Króciutka Komunia zachęca: „weź to, co tu się daje w imię słońca i jego gońca”. Następujące potem Dziękczynienie jest z kolei litanią pochwalną na cześć przyrody. Co ciekawe, w swoich notatkach Stachura zanotował analogicznie zbudowaną litanię poświęconą swoim ulubionym poetom, zawierającą m.in. wersy „Wielkie ci dzięki, Leonard Cohen, za twoje piosenki” czy „Wielkie ci dzięki, Bułat Okudżawa, za twoje piosenki”. Krzysztof Myszkowski z SDM zwykł z kolei kończyć Dziękczynienie słowami: „Wielkie ci dzięki, Edwardzie Stachuro, za twoje piosenki!”.

Ite, Missa Pagana Est

Tak Missa Pagana przeprowadza czytelnika przez różne nastroje i przemyślenia. Od gorzkiego Introitu i Confiteor, przez Prefację, Jak, Sanctus i Tak, gdzie w prostych słowach ukryte są dość głębokie spostrzeżenia filozoficzne, dochodzimy do pogodnego Dziękczynienia i pełnego nadziei Ite Missa Est. Ofiara spełniona. Ite, Missa Pagana est.

Dlaczego więc msza? Można patrzeć na to z różnych stron. Być może Stachura chciał w ten sposób bardzo mocno zasygnalizować różne aspekty swojego dzieła. W Missa Pagana mamy bowiem uwielbienie – choć jest ono skierowane wobec stworzenia, a nie Stwórcy, tak jak w mszy świętej. Mamy pewien świecki, charakterystyczny dla epoki wyraz skruchy, żalu za przewinienia, pokuty i zmiany na lepsze. Mamy umniejszenie człowieka wobec znacznie go przewyższających sił, nawet jeśli są to tylko siły przyrody, bez wskazania na ich źródło. Ale częściowo mogło chodzić również o swojskość. Wielokrotnie podkreśla się, że Missa Pagana jest „mszą” wędrowców, prostych ludzi, pochwałą prostego życia w zgodzie z naturą. Całkiem więc możliwe, że Stachura uważał mszę świętą za naturalny element swojskiego, prostego życia, przynajmniej w warunkach polskich. A może uznał mszę za coś trwałego, niezmiennego, nawet pomimo tego, że pisał swoją Missę w czasie olbrzymich reform liturgicznych?

Warto wracać do tekstów Edwarda Stachury. Pewnie nie jest to literatura kunsztowna, bogata w środki wyrazu i znaczenia, ale niewątpliwie szczera. Stachura wskazał na liczne spostrzeżenia i rozterki, zapewne nieobce wielu młodym ludziom w latach powojennych. Ale myślę, że – choć może to zabrzmieć sztucznie – wpływ jego utworów na społeczeństwo widać po dziś dzień. W dużej mierze przyczynił się do tego film Siekierezada z 1985 r., ale przede wszystkim późniejsi wykonawcy jego piosenek, szczególnie Stare Dobre Małżeństwo. Sam zetknąłem się ze Stachurą, właśnie słuchając SDM. Lubię ich piosenki i nie ma to związku ze zbieżnością nazwiska wokalisty z moim – o ile mi wiadomo, nie jestem z panem Krzysztofem Myszkowskim spokrewniony. Przez długi czas uważałem piosenki takie jak Nie Brookliński Most, Jest już za późno, Z nim będziesz szczęśliwsza, Kim właściwie była ta piękna pani czy Jak po prostu za piosenki Starego Dobrego Małżeństwa, nie mając pojęcia o ich właściwym autorze. I pewnie jest wiele osób, które myślą tak samo. Może to dobrze, bo właśnie tak ratuje się wiersze Stachury przed zapomnieniem?

Wielkie ci dzięki, Krzysztofie Myszkowski, za twoje piosenki,
Wielkie ci dzięki, Edwardzie Stachuro, za twoje piosenki!

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.