Myślisz, że lepsze połączenie z Bogiem mają dalekowschodni jogini? Albo zanurzeni w kontemplacji karmelitańscy mistycy? Tymczasem w czternastą niedzielę zwykłą Geniusz z Nazaretu proponuje nam inną drogę: mistykę osiedlowych warzywniaków, wielkomiejskich korporacji i zaspanych poniedziałkowych autobusów.
Sigla: Mk 6, 1-6
Niechluj z autobusu
„Co by było, gdyby Bóg był jednym z nas?” śpiewała w połowie lat dziewięćdziesiątych Joan Osborne w słynnym hicie One of us. Niechlujnym jak my, wracającym do domu autobusem. Sęk w tym, że ta historia już się wydarzyła. Dwa tysiące lat temu wszedł do Nazaretu, miasta, gdzie się wychował. I postanowił być tak bardzo zwyczajny, że aż nikt w Niego nie chciał uwierzyć.
Kajdanki dla wiary
Ewangelista zapisał, że Jezus dziwił się niewierze swoich ziomków. Prorok Ezechiel nazywa ich nawet ludem o „bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach”. Ich skostniałe poglądy na temat mesjasza stały się skuteczną blokadą Jego mocy.
Mamy moc zablokować miłość. Mamy moc zablokować dobro. Mamy moc obezwładnić piękno. Wszystko dlatego, że Jezus nie chce być cudakiem z MTV, Harrym Potterem ani kosmicznym cudotwórcą dostosowującym się do naszych wyobrażeń.
Święta banalność
W poprzednie niedziele poskramiał żywioły i wskrzeszał, dzisiaj jednak ukazuje się w codzienności Nazaretu. Sprawia, że banalność naszego życia staje się zbawcza. Możesz Go szukać w zakonnej celi i na szczycie Himalajów, ale pamiętaj, że Jezus z Nazaretu zainstalował hotspoty boskości w każdym miejscu. I wszędzie możesz złapać dobry zasięg pod warunkiem, że nie będziesz się upierał, że wiesz lepiej od Boga, jak ma być Bogiem.
Idź przed Najświętszy Sakrament i dostrój się do Jego fal! Wtedy nie miniesz się z Trójcą Świętą, patrząc na twarz kasjerki z Biedronki. I spotkasz Zmartwychwstałego w zaspanym autobusie, na działce u babci czy w osiedlowym warzywniaku. A Duch Święty nigdy nie zaliczy Cię do szajki ciemnych typów o „bezczelnej twarzy”.
***
Nazywam się Jakub Wiechnik. Jestem katolickim księdzem. Mam zaszczyt być następcą ks. Mateusza Kopy na posterunku niedzielnych komentarzy do Słowa Bożego. Dziękuję mojemu poprzednikowi i zapraszam Was w tę świętą podróż po kolejnych stronicach neverending story, którą jest Ewangelia.