adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Areopag Młodych, Cykl slawistyczny

Bł. Iwan Merz – patron młodych

„Błyskotliwy młodzieniec potrafił pomnożyć bogate talenty naturalne, którymi był obdarzony, i odniósł liczne sukcesy ludzkie. O jego życiu można powiedzieć, że było udane. Jednak nie to jest powodem, dla którego zostaje on dziś wpisany w poczet błogosławionych. Tym, co go łączy z innymi błogosławionymi, jest jego sukces w oczach Boga. (…) Z uczestnictwa we Mszy Św., karmienia się Ciałem Chrystusa i Słowem Bożym czerpał zapał do prowadzenia apostolatu wśród młodzieży. Nie przypadkiem wybrał jako swoją życiową dewizę słowa: »Ofiara – Eucharystia – Apostolstwo«. (…) Imię Iwana Merza stało się synonimem programu życia i działania dla całego pokolenia młodych katolików. I powinno być nim również i dzisiaj!”. Te słowa powiedział papież Jan Paweł II w homilii w czasie Mszy Św. beatyfikacyjnej Iwana Merza, która odbyła się 22 czerwca 2003 r. w Banja Luka. Był to kulminacyjny moment drugiej pielgrzymki Jana Pawła II do Bośni i Hercegowiny.

Dojrzewanie

Kim był ów Iwan Merz? Niewiele jest osób, które tak krótko żyły, a tak wiele dobrego dały społeczeństwu. Jednym z nich był Iwan Merz, który w niecałe 32 lata swojego życia jako świecki katolik tak bardzo zasłużył się dla Kościoła, że został wyniesiony na ołtarze. Urodził się w 1896 r. w Bośni i Hercegowinie (wchodzącej wtedy w skład Austro-Węgier), w mieście Banja Luka, jako jedyne dziecko w mieszczańskiej i niezbyt religijnej rodzinie. Dzieciństwo spędził w Banja Luka, gdzie w 1914 r. ukończył liceum. Duży wpływ na Iwana wywarł wtedy jego nauczyciel Ljubomir Maraković, który zachęcił go do prowadzenia dziennika.

Ten dziennik do dzisiaj może być źródłem inspiracji dla każdego młodego katolika. Obecna jest w nim duchowa walka Iwana Merza, prawdziwe zapasy w konfrontacji z tymi samymi wyzwaniami, jakich doświadcza każdy młody człowiek. Widać w nim również drogę rozwoju duchowego młodzieńca. Zmagania z seksualnością, cierpienia miłosne, poszukiwania siebie i sensu istnienia przekształcają się w ciągu kilku lat w głębokie ascetyczne rozważania i świadectwo poświęcenia całego życia dla Chrystusa.

W czasie liceum Iwan zakochał się w dziewczynie o imieniu Greta Teschner. Jego pierwsza miłość skończyła się tragicznie, ponieważ Greta popełniła samobójstwo. Dziennik Iwana nasiąknięty jest wspomnieniami Grety, które kształtowały jego rozumienie miłości oraz godności kobiet. Warto tutaj przytoczyć niektóre z jego przemyśleń. W wieku 17 lat napisał następujące słowa: „Jej już nie ma, jej ciała nie ma, ale wspomnienie pozostaje. Boże, wybacz jej duszy. Moje podejrzenia dlaczego popełniła samobójstwo wytłumaczyłem sobie od strony psychologicznej. Świat w niej widział tylko dziewczynę, która pociąga erotycznie (…). W Travniku [miasto w Bośni, op. a.] nie znalazła nikogo kto by ją rozumiał i była niezadowolona, choć sama o tym nie wiedziała. Kiedy była tutaj, kochała mnie, ponieważ wiedziała, że nie widzę w niej tylko kobiety, ale i człowieka. Nazywała mnie przyjacielem. Nasz związek duchowy opierał się – muszę przyznać, patrząc teraz z dystansu – w pewnym stopniu (nie całkowicie) na erotycznym fundamencie. Bóg wie, czy tyle miłości wobec niej byłoby we mnie, gdyby nie powstała w ten erotyczny sposób. Pięknie uczy Pismo Święte: miłość platoniczna nie istnieje, to jest powiązane z miłością ciała i kolorowej duszy dziewczęcej”. Tymczasem Iwan bał się o duszę Grety i nie przestawał się o nią modlić: „Opanowuje mnie lęk kiedy pomyślę, że utraciła Wieczność. Boże, przedobry Boże, wysłuchaj modlitwę tego słabiutkiego robaczka, który boi się na Ciebie spojrzeć, któremu diabeł zatruwa serce, daj, Boże Wieczny, daj Grecie Wieczność”.

Ten wrażliwy młodzieniec interesował się literaturą, sztuką i językami obcymi. Jednak w 1914 r. rodzice wysłali go na Akademię Wojskową w Wiener Neustadt. Iwan wytrzymał tylko trzy miesiące, a doświadczenie płytkości i niemoralności życia kadetów odcisnęło na nim głębokie piętno. Pisał o tym w dzienniku: „W najwznioślejszych chwilach najbardziej widać płytkość ludzi. Był »Ausmusterung« [składanie przysięgi, op. a.]. Oficerowie ślubowali, że wszystko swoje złożą w ofierze Bogu, cesarzowi i ojczyźnie, a koledzy upili się jak zwierzęta. Tutaj przeklina się Boga po chorwacku, wypowiadane są świństwa, rzyga się i pluje po podłodze. Kilku z nich siedzi na podłodze i z butelki chleją szampana. Tak, to są ci sami, którzy wyśmiewali mnie wczoraj ponieważ uczę się łaciny, ponieważ dążę do niematerialnego”.

Po opuszczeniu Akademii Wojskowej Iwan Merz wyjechał na studia prawnicze do Wiednia. Chociaż rodzice ciągle nie pozwalali mu na studiowanie umiłowanej przez niego literatury, Iwan w Wiedniu uczestniczył w życiu kulturowym miasta. Bardzo dużo pisał w swoim dzienniku o sztuce, miłości, kobiecości i wierze. Już wtedy, myśląc o swoim życiu, wpisał do swojego dziennika: „Albo katolik, albo nic!”. Warto również przytoczyć fragment obrazujący głębię jego postrzegania kobiecości: „Później spotkaliśmy Dulkę i po krótkim spacerze Ivić [zakonnik, op. a.] powiedział, że nie pójdzie z nią. Czy miał rację? Przy tym nie mam na myśli jego jako osoby, lecz on może być symbolem całego swojego stanu. W narodzie panują przesądy, że zakonnikowi nie wolno chodzić z kobietą (na ulicy), a kiedy tak czyni, wywołuje zgorszenie. To jest przesąd i z przesądami musimy walczyć. Ale czy ów przesąd nie jest usprawiedliwiony? Nie jest mianowicie zadaniem zakonników chodzenie z kobietami. (…) Z tego powodu dla zakonników jest dobre, żeby nie chodzili z kobietą. Ale nie iść z nimi z zasady – jak to się dzisiaj robi – to jest obraza dla kobiety. To jest wskazanie, że ona jest czymś innym niż człowiek: to jest patrzenie wyłącznie na jej aspekt zewnętrzny, na cielesną rolę kobiety, jest obrazą dla jej ducha, który jest ludzki tak samo jak i nasz, męski”.

Na wojnie

Ponieważ pierwsza wojna światowa przybrała już na sile, Iwan Merz został powołany do wojska. W 1916 r. brał udział w szkoleniu oficerskim, po czym został wysłany na front włoski, gdzie pozostał do końca wojny. Spotkał się tam z ogromem ludzkiego cierpienia i tymczasowością życia na ziemi. Doświadczenie wojny bardzo wpłynęło na jego rozmyślania o sensie życia i Bogu. Zaczął prowadzić życie ascetyczne, które z każdym rokiem było coraz bardziej widoczne. Na wojnie w 1918 r. ułożył pierwszą wersję swojego programu życia duchowego:

„1. Będę się starał z pokorą wypełniać wolę Bożą, żebym nie był zbyt chciwy wiedzy i żebym pracował tyle ile mogę. Nauka nie może być celem samym w sobie, ona musi, pomimo całego piękna, które w sobie posiada, nieść trochę korzyści i dla Królestwa Bożego na ziemi.

2. Przy całej miłości dla zawodu, każdy człowiek musi żyć społecznie, być obecny w życiu i wspomagać cierpiących.

3. Planuję jako student działać w towarzystwie św. Wincentego – międzynarodowa religijna płaszczyzna, oraz w »Chorwacji« [stowarzyszenie katolickie chorwackich studentów w Wiedniu, op. a.] – narodowo-religijna płaszczyzna.

4. Muszę się starać jeść tylko dwa razy dziennie; w ten sposób będę wolny materialnie. Z zasady nie jeść w innym czasie, nawet jakby ktoś zaproponował.

5. Nie wolno mi zapomnieć o przezwyciężaniu ciała. Twarde łóżko, wczesne wstawanie, od czasu do czasu surowy post, tak abym w każdej chwili mógł robić ze swoim ciałem to co ja chcę.

6. Ważna jest również pielęgnacja zdrowia i cielesnego piękna. Nowe pokolenie musi być zdrowe, wesołe, piękne. Brzydkość jest następstwem grzechu. Dlatego człowiek musi przezwyciężać siebie, a pielęgnację zdrowia i piękna uważać za środek zwyciężania nad sobą i wzmocnienia woli.

7. O Bogu nigdy nie zapominać! Nieprzerwanie dążyć do zjednoczenia z nim.

8. Każdego dnia – najlepiej o świcie – poświęcić [godzinę, op. a.] tylko dla rozmyślania i modlitwy, w miarę możliwości w obecności Eucharystii lub na Mszy św. Ta godzina musi być źródłem dnia, w tej godzinie człowiek musi zapomnieć o całym świecie, zapomnieć o wszystkich światowych zmartwieniach, o całej nerwowości życia, aby był spokojny jak w kolebce.

Zobacz też:   Jedność i wierność - neounici w Polsce

9. W tej godzinie muszą powstać plany na nadchodzący dzień, wtedy należy myśleć o własnych błędach i modlić się o łaskę dla przezwyciężenia wszelkiej słabości.

10. Byłoby straszne gdy w tej wojnie nie było dla mnie żadnego pożytku duchowego! Nie wolno mi żyć tak samo jak przed wojną. Muszę rozpocząć nowe, odrodzone życie w duchu nowopoznanego katolicyzmu.

11. Sam Pan niech mi pomoże, bo człowiek sam z siebie nie może nic”.

Student w Wiedniu i Paryżu

Po zakończeniu wojny Iwan wrócił do Wiednia, gdzie w końcu rozpoczął studia literatury, romanistyki i germanistyki. Nadal swoje przemyślenia i doświadczenia z życia wiedeńskiego zapisywał w dzienniku: „Dziś w nocy byłem świadkiem jednej strasznej rzeczy. Już leżałem w łóżku kiedy do sąsiedniego pokoju pewien człowiek sprowadził prostytutkę (…). We mnie, byłem ciekawski (grzech!!!), rozgrzała się krew i przyznaję, że dotychczas nie odnalazłem spokoju. Natomiast to podniecenie natychmiast zniknęło, kiedy z rozmowy i głosów poczułem to okropne położenie w jakim znajduje się prostytutka, która sama musi z czegoś żyć… Znowu zaczęła się śmiać, ale to nie był rozpustny śmiech, lecz bardziej smutny i usiłowany… Poczułem tę duchową pustkę, jaka panuje w tamtym pokoju, to coś niewspólnego z życiem, takie oderwanie, czerń, bezbarwność. (…) Poczułem horror w którym odgrywa się pewna olbrzymia ludzka tragedia w rzeczywistości, w życiu (nie na scenie), która niszczy egzystencję człowieka duchowego, która z niepojętej wielkości ludzkiej godności tytaniczną siłą zrzuca go w bezsens (…). Najchętniej zaprosiłbym tę dziewczynę do siebie, abym jej przynajmniej jakoś pomógł”.

W tym samym czasie Iwan Merz chodził na rekolekcje liturgiczne i zaczął się szczególnie interesować liturgią, co później wpłynęło na wybór tematu pracy doktorskiej. Wkrótce dostał stypendium we Francji i w 1920 r. wyjechał do Paryża, gdzie kontynuował swoje studia literackie na Sorbonie i Instytucie Katolickim oraz zbierał materiały dla rozprawy.

Coraz więcej czasu poświęcał życiu religijnemu, z czym nie zgadzali się jego rodzice. Z tego powodu często korespondował z matką, do której w jednym liście pisał: „Wiesz, że życie na uniwersytecie w Wiedniu, potem wojna, studia i w końcu Lourdes, całkowicie mnie przekonały o prawdziwości wiary katolickiej i że z tego powodu całe moje życie kręci się wokół Chrystusa Pana”, a w innym: „Wiara katolicka jest moim powołaniem życiowym i musi nim być dla każdego człowieka bez wyjątku”. Jako członek katolickiego stowarzyszenia św. Wincentego a Paulo, opiekował się jedną ubogą rodziną paryską. W tych latach złożył kolejny, tym razem wyjątkowo surowy program swojego życia duchowego:

„1. Leżeć na całkiem twardym.

2. Całe ciało codziennie myć w lodowatej wodzie.

3. Rano niczego nie jeść.

4. W piątek odczuwać głód.

5. Częściej przestawać jeść kiedy smakuje najbardziej.

6. Codziennie ćwiczyć niezależnie od warunków.

7. Nigdy nie mówić o sobie.

8. Spożywać tylko obiad i kolację.

9. Raz w miesiąc przez 24 godziny niczego nie jeść i nie pić.

10. Dostatek dóbr podarować biednemu.

11. Nigdy nie mówić o swoim cierpieniu.

12. Mówić jak najmniej.

13. Każdego dnia przynajmniej raz całkowicie się do Boga pomodlić.

14. Iść w nieprzyjemne sytuacje.

15. Błogosławić własny ból.

16. Czasami z własnej woli, w ukryciu, zadawać sobie ból.

17. Czasami obudzić się z najlepszego snu i oglądać gwiazdy.

18. Iść w najciemniejszej nocy w straszne miejsca, wygrać ze strachem, wzmacniać wiarę.

19. Upokorzenie przed ludźmi przyjąć z radością.

20. Nigdy się zbyt jednostronnie nie poświęcić nauce.

21. Być w jak najbliższym kontakcie z życiem”.

Życie i działalność w Zagrzebiu – lider młodzieży katolickiej

Po ukończeniu studiów w 1922 r. wyjechał do Zagrzebia, gdzie w tym samym roku dostał pracę jako nauczyciel języków niemieckiego i francuskiego w archidiecezjalnym liceum klasycznym (do którego uczęszczał również autor owego tekstu), co pozostało jego pracą do końca życia. W następnym roku na Wydziale Filozoficznym w Zagrzebiu obronił rozprawę doktorską pt. Wpływ liturgii na francuskich pisarzy. Pisał liczne artykuły na temat liturgii dla czasopism katolickich i prowadził zajęcia z tej dziedziny. Wolny czas poświęcał na wychowanie chorwackiej młodzieży w ówczesnych organizacjach katolickich.

W 1922 r. został wybrany na przewodniczącego Chorwackiego Katolickiego Sojuszu Młodzieży, który w następnym roku zjednoczył się z Ruchem Orłowskim w Chorwacki Sojusz Orłowski. Merz był pomysłodawcą hasła tej organizacji: „Ofiara – Eucharystia – Apostolstwo”. Stał się ideowym liderem dla dużej części katolickiej młodzieży. Podkreślał piękno prawd katolickich, wielkość Kościoła, rolę nauczania Kościoła w życiu każdego katolika, wartość liturgii dla osobistego życia duchowego, wagę papiestwa dla katolików i narodów, oraz potrzebę zaangażowania świeckich w działalność Kościoła, ale zawsze we współpracy z hierarchią kościelną. Sprzeciwiał się działalności politycznej organizacji katolickich, ponieważ uważał, że one przede wszystkim powinny służyć rozwojowi duchowemu swoich członków.

Oto jedno z jego rozmyślań o działalności organizacji katolickich, które zapisał w swoim dzienniku: „W czasach pogańskich trzy stany były obezprawione: żeński, dziecięcy i robotniczy. O kobiecie źle myślał Demosten. Gardzili nią jeśli nie miała potomstwa. W Rzymie kobiety rzucano do Tibra. Z dziećmi było podobnie. Matki często dzieci rzucały psom. Robotnicy byli niewolnikami. Cyceron uważa, że przebywać w warsztacie to wstyd. Matka Boża, Dzieciątko Jezus i św. Józef, boska rodzina (…), czy to nie alegoria odrodzenia społecznego w chrześcijaństwie i wyzwolenia kobiety (Maryja), dziecka (Jezus) i robotnika (Józef)? Historia zna i my przeżywamy wielkie ruchy społeczne kobiet i robotników. Musi dojść i do ruchu dziecięcego”. Czy Iwan Merz niejako nie zapowiedział wtedy nadchodzącą walkę o obronę życia poczętego?

Ciekawe będzie również przytoczenie fragmentu jego dziennika na temat Żydów, w czasach kiedy antysemityzm, w mniej lub bardziej radykalnej formie, przybierał na sile we wszystkich państwach europejskich:

„Uważam, że chrześcijanie się w sposób zbyt niechrześcijański zachowują wobec Żydów. Tak jakby nie rozumieli tragedię tego nieszczęśliwego narodu, który został wybrany, aby przeżyć wspaniałą historię i zrodzić Mesjasza; a teraz się tuła znienawidzony i przeklęty bez króla i kapłanów na obczyźnie. Myślę, że chrześcijanie powinni okazać więcej miłosierdzia wobec tego ciekawego narodu, i to nie tylko z powodu historycznego szacunku, lecz również dlatego, że pewna jego część się na końcu świata nawróci. I dziadkowie tych przyszłych nawróconych są wśród nas, a my ich prześladujemy. Z więcej zrozumienia i miłości dla tych ludzi nawet teraz wielu z nich możemy przyciągnąć w objęcia naszego świętego Kościoła”.

Iwan zastanawiał się również nad pójściem do zakonu jezuitów. Kiedy w 1923 r. odbył rekolekcje w klasztorze jezuitów, uznał jednak że powinien działać jako świecki katolik w organizacjach katolickich. Jeszcze w 1915 r. Iwan Merz w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny złożył śluby czystości do małżeństwa, a w r. 1923, w tym samym dniu, ślubował czystość do końca życia. W działalności z młodymi starał się pomóc im zrozumieć pojęcia miłości, małżeństwa, czystości, seksualności. Dla męskiej młodzieży napisał również pracę pt. Ty i Ona. Pisał o tańcu, modzie, filmie, prasie, problemach gospodarczych i społecznych, muzyce, wychowaniu fizycznym, małżeństwie, rodzinie, położeniu i roli kobiety w społeczeństwie, działalności politycznej katolików.

Śmierć w opinii świętości

Często chorował, a ciężka choroba dopadła go w ostatnim roku jego młodego życia. Po nieudanej operacji sinusów zachorował na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, od czego powoli umierał. Dzień przed śmiercią papież Pius XI wysłał mu telegramem swoje błogosławieństwo. Iwan Merz zmarł 10 maja 1928 r. Odezwały się dzwony zagrzebskiej katedry – w ten sposób zazwyczaj ogłasza się śmierć kogoś z wyższych hierarchów kościelnych. „Tygodnik Katolicki” po jego śmierci napisał: „Nigdy nie założył sutanny, a był filarem Kościoła Bożego”.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.