Dziesięć lat oczekiwania, z rozmachem nakręcony teledysk, klasyczne brzmienie industrialnego metalu i mocne słowa. A poza tym szczerość do bólu. Te czynniki sprawiły, że Rammstein jest na ustach większości mediów. Znów przyciąga swych fanów i ma wypowiedzianą wojnę z niemieckim i izraelskim establishmentem.
Rammstein powraca! Ta wieść podgrzewa serca słuchaczy metalu od paru miesięcy. Za pomocą mediów społecznościowych grupa ujawniła, że prace nad nową płytą dobiegają końca, a muzycy „dogrywają” w Mińsku wraz z orkiestrą ostatnie jej elementy. Wszystko było okryte pewną aurą tajemnicy. Nikt nie wiedział, kiedy płyta się ukaże, kiedy się pojawi pierwszy singiel. Nikt też nie spodziewał się pierwszej jego zapowiedzi, a mianowicie trwającego niecałą minutę filmu XXVIII.III.MMXIX, który ukazywał czterech członków zespołu w pasiastych ubraniach więziennych, czekających na wykonanie na nich wyroku śmierci przez powieszenie. Niemieckie media ocknęły się z uśpienia i zaczęły się zastanawiać, co to znaczy. Posypały się pierwsze oskarżenia o wykorzystywanie tematu Holokaustu w celach promocyjnych, co narusza dobry smak.
Mocniej niż się spodziewano
Ale to był tylko początek. Niedługo potem ukazał się pierwszy oficjalny singiel nowej płyty – Deutschland. Teledysk okazał się być bardzo bogaty w odniesienia do historii Niemiec. Rozwiane zostały wątpliwości dotyczące sceny wyroku śmierci – nie było to odniesienie do Holokaustu, a przynajmniej nie do takiego, jak go powszechnie rozumiemy, czyli masowej eksterminacji Żydów. Co prawda jeden ze skazańców (stracony jako pierwszy) miał żółty trójkąt na piersi (oznaka, że więzień jest więźniem z powodu swego żydowskiego pochodzenia), ale obok niego stoją: więzień polityczny (czerwony trójkąt), prawdopodobnie więzień kryminalny (trójkąt czarny, ale trudno wyłapać kadr, w którym dokładnie widać ten kolor) i homoseksualista (różowy trójkąt). Dodatkowo pokazani zostali oprawcy: oficerowie SS, a z kontekstu teledysku płynie jednoznaczny przekaz – to Niemcy. Poruszające jest to, jak w tej scenie padają słowa „Deutschland, meine Liebe kann ich nicht dir geben” („Niemcy, nie mogę wam dać swej miłości”). Natomiast w tle widać ogromne rakiety – symbol złudzenia V2, czyli wielkich planów nazistowskich, by za pomocą superbroni odwrócić niekorzystny bieg wojny.
To raptem jeden z elementów całej opowieści. Czego tam nie ma! Krwiożerczy Germanie w Lesie Teutoborskim, niemiecka wyprawa krzyżowa, która przyniosła ogromne straty w krwi żołnierzy, żarłoczni mnisi obżerający się na koszt Niemiec, palenie książek (notabene ostatnio grupa ministrantów z Trójmiasta zdaje się zrekonstuowała tę scenę, paląc między innymi Harrego Pottera), obie wojny światowe, kryzys międzywojenny, naziści uciekający z płonącej Trzeciej Rzeszy, terroryści z RAFu walczący z RFN-owską policją… Wielki ból lewicowych działaczy musiała wywołać scena przedstawiająca brutalną armię NRD na tle wielkiego popiersia Karla Marksa.
Film, mimo ograniczenia wieku (które nie do końca wiadomo, dlaczego się pojawiło), zebrał już około 30 milionów wyświetleń i liczba ta stale rośnie. Między innymi dzięki temu wszystkie materiały na ich oficjalnym kanale na Youtube zebrały łącznie ponad miliard wyświetleń.
Czarnoskóra Germania i szczenięta
Teledysk odnosi się również do czasów obecnych. Przede wszystkim w roli Germanii, czyli kobiecego uosobienia Niemiec, występuje czarnoskóra, niemiecka aktorka i modelka Ruby Commey. Polityczna poprawność? Znając Rammsteina, raczej szydercza kpina z niej. Bo czyż można poważnie potraktować czarnoskórą Germanię, która stoi w mundurze SS, paląc papierosa i przyglądając się egzekucji? Raczej nie. Ten zabieg związany z obsadą wskazuje też na inną, ciekawą kwestię. Otóż Niemcy nie są (i prawdopodobnie nigdy już nie będą) krajem zamieszkanym przez białych „Aryjczyków”. To kraj wielu grup etnicznych, co pogłębiło znacznie większe otwarcie się na imigrantów przez rząd kanclerz Angeli Merkel. Z tego wynikają rozmaite problemy, z którymi ktoś będzie musiał się uporać.
Jeden z tych problemów jest ukazany w teledysku w jego „futurystycznej” warstwie. Mianowicie odbywa się poród, w którym Germania rodzi szczenięta (sic!). W jednej z ostatniej ze scen członkowie zespołu stoją wokół Germanii, ubrani w jakieś dziwne stroje, przypominające stroje pacjentów jakiejś nowoczesnej kliniki. Każdy trzyma w ręku jednego szczeniaka. Moim zdaniem jest to ukazanie głębokiego kryzysu demograficznego, który dotyka Niemcy, tak samo jak inne kraje rozwiniętego Zachodu.
Inną taką symboliczną sceną jest ukazanie grupy z Germanią jadącą na wózku inwalidzkim. Tak samo jak przechadzają się pośrodku wielu ciał, płonących na katafalkach. Obraz walących się obecnie, pod każdym względem, Niemiec? Obraz zbyt wielu ofiar, które poniósł ten naród na drodze do lepszej przyszłości?
Warto dodać jeszcze, że pośród wielu aktorów znaczną część stanowią Polacy. Udział w nagraniach wzięła bowiem wielkopolska grupa rekonstrukcyjna „Die Freiwilligen”. Za kostiumy odpowiedzialne są polskie projektantki Dorota Budna i Diana Nagler.
Piosenka
Brzmienie jest, jak to zazwyczaj u Rammsteina, podniosłe, ciężkie i symfoniczne. Muzycy nagrali kawałek w swoim stylu. Na napisach końcowych rozbrzmiewa piękny i smutny zarazem instrumental piosenki Sonne, grany na pianinie. Słowa są poruszające i (co nie jest nowością, bo chociażby słynne Du Hast jest zbudowane na grze słownej) bawią się językiem. „Überheblich, überlegen, übernehmen/Übergeben, überraschen, überfallen Deutschland, Deutschland über allen/Deutschland – mein Herz in Flammen[…]” (czyli: „Zarozumiałe, wyniosłe, zaborcze/ natrętne, zaskakujące, napastliwe/ Niemcy, Niemcy ponad wszystkimi/ Niemcy – moje serce w płomieniach[…]”, niestety trudno oddać oryginalne podobieństwo brzmieniowe wszystkich tych określeń).
Tekst jest ambitny i bardzo żywy, przepełniony die Hassliebe, czyli gwałtownym odczuciem łączącym nienawiść i miłość. Ludzie, którzy lubią czasem posłuchać tego niemieckiego zespołu metalowego i najwięksi jego fani, po odsłuchaniu piosenki i zobaczeniu klipu mogą stwierdzić: warto było czekać, Rammstein jest w bardzo dobrej formie.
Osobiście cieszę się, że niemieccy muzycy przypomnieli kawał historii. I bardzo mi się podoba ten singiel. Czekam na zbliżającą się (dokładnie 17 maja) premierę albumu, liczę na to, że dostarczy ona sporo dobrej, metalowej muzyki i więcej ambitnych tekstów, skłaniających do refleksji i do wzruszeń.
Kilka uwag:
– wśród wieszany więźniów jest 2 żydów (jeden jest jednocześnie więźniem politycznym)
– kolor skóry Germanii wg mnie nawiązuje nie szyderczo do wielokulturowości Niemiec, bo jak można szydzić z własnego narodu (krytyka to nie szydera), warte zauważania jest, że sama postać jest w barwach narodowych (ciemna skóra, złota zbroja, czerwone usta)
– palenie książek jest pokazane jako czynność wspólna nazistów i jakiś zakonników
– poruszony jest wątek przyczyny reformacji (scena z grzechami przy stole)
– urodzone szczenięta to psy rasy Leon Berger, typowo niemiecka rasa, prawie wymarła podczas wojny; być może symbolizują członków zespołu (każdy na koniec trzyma jednego)
– poród nawiązuje do narodzin w stajence (postać, która z grubsza może przypominać kardynała, obecność zwierząt np. krowy)
To tyle z uwag i spostrzeżeń, sam utwór świetny, opisujący niełatwą relacje do historii i tożsamości Niemiec.
Celne uwagi! Kilku rzeczy (jak np. rasy psów, czy barwy Germanii) w ogóle nie wyłapałem. Co do obsadzenia Ruby Commey w roli Germanii chodziło mi przede wszystkim o to, że jest to (być może niezamierzone przez zespół) wyśmianie politycznej poprawności, można odnieść takie wrażenie po scenie z Germanią w mundurze SS. Tym niemniej jednak, może to być moje subiektywne odczucie.