
Autor grafiki: Hanna Górska
Konklawe przebiega według ściśle określonych przepisów. Nie inaczej jest więc w przypadku głosowań, a więc tych najbardziej decydujących chwil za zamkniętymi drzwiami Kaplicy Sykstyńskiej.
W dzień rozpoczęcia konklawe kardynałowie elektorzy gromadzą się na pierwszym głosowaniu, które odbywa się w Kaplicy Sykstyńskiej. Na kolejne dni przewidziane są cztery głosowania. Dwa odbywają się przed południem, a dwa po południu. I tak aż do momentu, gdy minimum dwie trzecie głosów zostanie oddanych na jedną osobę.
Tylko elektorzy
Podczas konklawe zarówno w Domu św. Marty, jak i w Kaplicy Sykstyńskiej w otoczeniu kardynałów elektorów przebywają różne osoby potrzebne po to, aby cały proces mógł przebiegać sprawnie i zgodnie z przepisami. Jednak na sam czas głosowania kardynałowie elektorzy pozostają całkowicie sami.
Zaraz po zakończeniu medytacji i rozdaniu kart do głosowania ostatnie osoby niebędące kardynałami elektorami muszą opuścić Kaplicę Sykstyńską. Za nimi drzwi na klucz zamyka ostatni co do czasu mianowania kardynał diakon.
Anonimowość za wszelką cenę
Anonimowość oddawanych głosów jest w czasie konklawe bardzo ważna. Kardynałowie elektorzy mają za zadanie nie tylko zapisać nazwisko kandydata tak, by siedzący obok nich kardynałowie nie widzieli, kogo podali.
Muszą również zmienić charakter swojego pisma, by nie zostało ono rozpoznane. Kiedy wszystko zostanie zapisane tak, jak trzeba, kardynałowie składają swoje kartki na pół, a potem ponownie na pół.
Wrzucanie głosu do urny
Następnie kardynałowie zanoszą swoje karty do znajdującej się przed ołtarzem urny. Każdy z kardynałów ma za zadanie nieść w podniesionej ręce swoją kartkę z głosem tak, by zgromadzeni mogli ją widzieć. Z tego względu ważne jest dwukrotne złożenie kartki, aby nie można było dostrzec, na kogo oddano głos.
Po oddaniu głosu do urny kardynałowie wypowiadają w języku łacińskim słowa mówiące o tym, że Jezus ma być świadkiem tego, co czynią, i osądzić decyzję, jaką podjęli. W wypowiadanej przez elektorów formule zawarte jest również przekonanie, że oddawany przez nich głos, według ich rozeznania, jest zgodny z Bożą wolą.
Dokładnie ustalona kolejność
Jako pierwszy swój głos oddaje dziekan kolegium. Następnie kardynałowie biskupi, potem kardynałowie prezbiterzy, a na końcu kardynałowie diakoni. O kolejności w poszczególnych grupach kardynalskich decyduje czas, jaki upłynął od konsystorza, na którym zostali mianowani. W ten sposób jako ostatni swój głos oddaje najmłodszy kardynalskim stażem kardynał diakon.
Kardynał kładzie kartkę na talerzyku przykrywającym urnę. Następnie nachyla go, tak aby jego głos wpadł do środka. Dopiero kiedy kardynał wróci na swoje miejsce, kolejny może wstać, aby zanieść swój głos.
Chorzy kardynałowie też głosują
Jeśli w czasie konklawe któryś z kardynałów elektorów poważnie zachoruje, nie traci on możliwości oddawania głosu w czasie wyborów. Przepisy konklawe przewidują bowiem udział w głosowaniach tych purpuratów, którzy na dane głosowanie nie mogli udać się do Kaplicy Sykstyńskiej i pozostali w Domu św. Marty.
W takiej sytuacji do chorego udają się kardynałowie infirmiarze. Chorzy kardynałowie swoje głosy wrzucają do specjalnej skrzyneczki. Następnie jest ona zanoszona do Kaplicy Sykstyńskiej.
Ich głosy wrzuca się do urny zaraz po tym, jak swój głos odda dziekan kolegium. Skrzyneczka jest otwierana, a następnie sprawdza się, czy liczba głosów, które się w niej znajdują, jest zgodna z liczbą chorych elektorów. Jeśli jest to prawidłowe, wszystkie głosy kładzie się na talerzyku i wrzuca do urny.