adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Społeczeństwo, Wiara

Istota sporu o aborcję

Dyskusja na temat problemu aborcji, a szczególnie tej popełnionej po gwałcie, często z pozycji rzetelnego rozważania bioetycznego przechodzi w pełną emocji awanturę. Zarówno strona pro-life, jak i pro-choice, często nie wyczerpują w pełni problemu. Przez polaryzację ich stanowisk dochodzi do zaognienia konfliktu zamiast rzetelnej filozoficznej analizy. Gdzie więc leży trzon niniejszego problemu i czy filozofia może pomóc w rozwiązaniu go?

Po pierwsze, należy ustalić racjonalny punkt wyjścia w niniejszym rozważaniu. Zwykle problem aborcji zawiera się w szerszej kwestii filozoficznej znanej jako spór o początek i koniec życia ludzkiego (dla pogłębienia wiedzy zob.: Maryniarczyk A. i inni, „Zadania współczesnej metafizyki – spór o początek i koniec życia ludzkiego”, Lublin 2015). Tę kwestię przenika wiele różnych dziedzin badawczych, m.in. biologia, antropologia filozoficzna (teorie filozoficzne o człowieku), bioetyka, filozofia w ogólności.

Dlatego należy uświadomić sobie, że nie da się tak po prostu rozsądzić niniejszej kwestii za pomocą prostych dziennikarskich zabiegów, dyskusji w studiu czy wypowiedzi takiego lub innego aktywisty. Są to jedynie sposoby kreowania opinii w społeczeństwie, realizowane w ramach zapotrzebowania na konkretne poparcie polityczne. Robią tak w zasadzie wszystkie siły polityczne, tak te z prawa, jak i te z lewa. 

Potrzebne jest głębokie rozumienie istoty problemu i tzw. problemów peryferialnych, jakie go tworzą. Przecież dochodzenie do prawdy nie polega na ustaleniu jej demokratyczną większością głosów. Odkryciem prawdy nie jest też zmuszenie ludzi do przyjęcia takiej czy innej opinii. W przypadku aborcji należy postawić wpierw odpowiednie pytania, m.in.: kiedy człowiek jest człowiekiem? Co konstytuuje (tworzy, utwierdza) człowieka jako człowieka? Jakie czynniki warunkują bycie człowiekiem? Czy są takie sytuacje lub okoliczności, które usprawiedliwiają zabójstwo? Od czego należy uzależniać teorie etyczne ws. aborcji, od nauk przyrodniczych czy od filozofii? A może od obu?

Te pytania służą temu, by wpierw uświadomić nam złożoność problemu. Następnie, aby upokorzyć niezdrowe tendencje intelektualne do tego, by szukać łatwych i gotowych rozwiązań dla niezwykle ważkich filozoficznie kwestii. Zamiast więc poszukiwania banałów zgodnych z naszymi przekonaniami, powinniśmy przyjąć postawę pokornego studenta, który cierpliwie zgłębia dostępną mu wiedzę.

Filozoficzne rozumienie sporu

Przyczyn moralnego usprawiedliwiania aborcji jest oczywiście wiele. Przybierają one tak różne formy, że ciężko byłoby je wszystkie tu omówić. Przytoczę jednak kilka najbardziej powszechnych.

Pierwszą grupą argumentów jest grupa tzw. argumentów pozafilozoficznych. Są to m.in. argumenty z emocji, błędy logiczno-językowe (np. odwołanie do jakoś rozumianego miłosierdzia, straszenie rozmówcy, używanie inwektyw, uogólnianie; dla większej listy takich zabiegów retorycznych zob.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Błędy_logiczno-językowe). Niektórzy po prostu będą używać tego typu metod dla wzmocnienia (pozornego rzecz jasna!) siły swojego stanowiska. Nie jest to jednak coś, co powinno nas jakkolwiek interesować. Przed tego typu zachowaniami na ogół się bronimy poprzez odejście, a nie wdawanie się w niepotrzebną awanturę.

Drugą grupą są argumenty filozoficzne. Przybierają one dwojaką postać: te odnoszące się do sposobu postrzegania człowieka oraz takie, które skupiają się wokół specyficznego definiowania pojęcia wolności.

Odrzucenie człowieczeństwa

Obecny dyskurs filozoficzny o aborcji jest zdominowany przez materializm. Zakłada on, że człowiek jest człowiekiem o tyle, o ile świadczą o tym pewne materialne, namacalne cechy. Stąd aborcja nie jest zabójstwem człowieka, jeśli człowiek ten nie posiada układu nerwowego, świadomości lub jakichś innych cech, które są kojarzone z „rdzeniem człowieczeństwa“. Tadeusz Biesaga SDB opisując współczesną sytuację w bioetyce, zauważa że „nie wszyscy ludzie są osobami. Możemy ich podzielić na »osoby« i »nieosoby«, albo na »przyszłe osoby«, »osoby w sensie ścisłym«, »przyszłe osoby«.

Uprawnienia moralne przysługują tylko osobom, nie przysługują przyszłym osobom, albo tym, którzy z powodu chorób przestali być osobami”. I dalej zwraca uwagę: „Odrzucenie metafizycznego ujęcia osoby, ugruntowanego w zasadzie św. Tomasza – agere sequitur esse, na rzecz deskryptywnych, empirystycznych opisów osoby zasugerowanych zasadą Berkeleya – esse est precipi (dosł. istnienie jest postrzegane; zasada empiryzmu – przyp. autora), czy Kartezjusza – cogito ergo sum (łac. myślę, więc jestem; na zasadzie tej legł cały porenesansowy dualizm w filozofii – przyp. autora), uderza w człowieka w początkach jego życia, człowieka niepełnosprawnego czy terminalnie chorego” (Biesaga T., Błąd antropologiczny i jego skutki w bioetyce w: Zadania współczesnej metafizyki Tom 5 – Błąd antropologiczny, Lublin 2003, s. 195).

Co sprawia, że człowiek jest człowiekiem? Nawiązując do współczesnego tomizmu, odpowiedzią byłaby tzw. teoria substancji. Poprzez substancję, rozumie się tutaj „wewnętrzną zasadę działania i organizowania”, czyli coś jeszcze pierwotniejszego niż DNA. Przekładając to na język wyobraźni, należałoby powiedzieć, że substancją jest zespół tych wszystkich sił w człowieku, które od poczęcia zawierają w sobie całe prawo organizujące wszelki wzrost, ruch i działanie człowieka.

W substancji zawierają się więc już wszystkie tzw. cechy konstytutywne człowieka. Należy wyobrazić sobie schodzenie w strukturę bytu ludzkiego coraz głębiej i głębiej. Co buduje człowieka? Komórki. Co buduje komórki? Cząsteczki. A co buduje cząsteczki? Atomy. A dlaczego cząsteczki w komórkach układają się tak jak się układają? Ponieważ mamy DNA. A co organizuje mechanikę DNA? Prawa fizyki (oddziaływania słabe, silne, elektromagnetyczne i grawitacyjne).

A dlaczego te prawa w tym przypadku tak działają? I to jest ten punkt w którym podług naszej wyobraźni odpowiedzielibyśmy – substancja. Gdybyśmy mogli naocznie jakoś czytać substancję samą w sobie, to już od poczęcia wiedzielibyśmy, jakie cechy typowe dla siebie wykształci dany człowiek (zob. Krąpiec Mieczysław Albert, Metafizyka, Z historii koncepcji substancji, Lublin 1985). Czy w substancji zawiera się również osobowy charakter człowieka? Na to pytanie odpowiedź byłaby bardziej złożona, gdyż osobę (osobowość) konstytuuje wiele czynników. Czynniki te niemniej znajdują swoje ostateczne źródło w substancji.

Zobacz też:   Grecka fraza w rzymskiej liturgii – skąd się wzięło Kyrie eleison?

Wiąże się z tym więc następujący wniosek: jeśli np. układ nerwowy już wcześniej jest w człowieku (choćby w stanie uśpienia lub częściowej realizacji), to ciężko jest odebrać człowiekowi tę cechę tylko przez wzgląd na stopniowy, rozłożony w czasie wzrost. Cechą filozoficznego namysłu nad rzeczywistością jest to, że filozofia nie musi ograniczać się w swych wnioskach do konkretnej jednostki czasu czy punktu w czasie. Poznanie treści rzeczy (tego jaka rzecz jest) może, a często musi przebiegać w procesie długotrwałej i cierpliwej obserwacji.

Często te argumenty odrzucające człowieka jako człowieka w jego wczesnym stadium istnienia wynikają z redukcjonizmu. Jest to tendencja w filozofii polegająca na celowym, założeniowym zawężaniu sposobu poznawania rzeczywistości. Dzieje się to niekiedy na potrzeby ważności jakoś ustanowionej odgórnie koncepcji (np. ustawiania wyjaśnienia filozoficznego pod uporczywe umacnianie pozycji pro-aborcyjnej). Jednak w przypadku niepolitycznych podstaw redukcjonizmu najczęściej są to po prostu błędy w rozumieniu metody. Skutkują one np. przenoszeniem metod naukowo-przyrodniczych do filozofii (więcej na ten temat w moim artykule o ateizmie: http://adeste.org/teistyczny-ateizm-spor-o-nature-ateizmu/).

Deformacje pojęcia wolności

Najczęstszym jednak i najpowszechniejszym sposobem usprawiedliwiania moralności aborcji są deformacje na gruncie ludzkiej wolności. Zwykle przybierają one następujące postaci: absolutyzacja wolności jednostki, negacja wolności oraz zniekształcenie wolności do postaci tzw. swawolności, czyli wypranej z odpowiedzialności swobodzie działania.

Problem absolutyzacji wolności ma swoje korzenie w filozofii Platona. Postrzegał on człowieka jako wolnego ducha, jedynie uwięzionego w ciele. Sam zresztą o ciele wypowiadał się gr. soma sema – „ciało grób”; ciało jest grobem dla duszy. Są to więc pewne zręby tzw. indeterminizmu, koncepcji opisującej człowieka jako istotę nieograniczoną, w pełni samodeterminującą się. Na przestrzeni historii filozofii wielokrotnie podejmowano ponownie niniejszy wątek. Najbardziej dobitnym jednak dla współczesności jest egzystencjalizm w wydaniu J. P. Sartre’a.

U podstaw tej filozofii legły następujące przekonania: „człowiek nie pcha się na ten świat”, nie ma żadnej ludzkiej natury, a człowiek sam określa, kim jest. Za takimi przekonaniami poszedł rzecz jasna nihilizm praktyczny. Jest to przekonanie o nieistotności (drugoplanowości) dobra i zła oraz przesunięcia funkcji moralności do poziomu uprawiania wolności, a nie wolnego wybierania dobra (zob. Possenti V., Nihilizm jako konsekwencja odrzucenia substancji i natury w: Zadania współczesnej metafizyki Tom 8 ­– Substancja natura prawo naturalne, Lublin 2006).

Negacja wolności z kolei, czyli tzw. determinizm to koncepcja uznająca całkowitą ograniczoność i w pewnym sensie nie-wolę człowieka ze względu na czynniki zewnętrzne (prawa fizyki, otoczenie) oraz wewnętrzne (m.in. ograniczenia ciała). Swoje podstawy znajduje ona w filozofii Arystotelesa. Grek, poszukując wyjaśnienia dla działania świata, przeakcentował filozofię grecką z pozycji uduchowionej, idealistycznej koncepcji Platona, na rzecz empiryzmu, abstrakcjonizmu i metafizycznego, racjonalnego rozumienia świata. Alternatywne interpretacje pomysłów Arystotelesa poskutkowały ukłonem w stronę poglądu o człowieku w pełni zdeterminowanym fizyką świata. Taki stan rzeczy zaowocował przekonaniem o niepotrzebności metafizyki, filozofii i moralności. Wszystkie problemy i rozterki miało rozwiązać poznanie mechaniki świata i jego natury. Takich tropów można szukać chociażby w marksizmie, ale nie tylko. Przecież koncepcje determinizmu i materializmu mogą istnieć jako samodzielne poglądy nie związane z ruchem politycznym.

Ostatnim sposobem deformacji pojęcia wolności jest jej dewaluacja do poziomu swawoli. W moim odczuciu jest to najmniej filozoficzna, a najbardziej – chciałoby się powiedzieć – obyczajowo nacechowana forma usprawiedliwiania aborcji. W jej przypadku dochodzi do sytuacji w której wolność staje się w mniemaniu jednostki należnym jej elementem życia. Każda więc próba egzekwowania odpowiedzialności moralnej za czyny jest – na swój sposób – pogwałceniem tej wolności.

A co w przypadku aborcji po gwałcie?

Konkluzją niniejszych rozważań byłoby zauważenie punktu w którym pomiędzy sprzecznymi stanowiskami w tej sprawie dochodzi do polaryzacji.

Zwolennicy rozwiązania pro-life w sposób pobożny potrafią korzystać z dobrodziejstw filozofii i współczesnej nauki, by wskazywać na racjonalne przesłanki za niemoralnym charakterem aborcji. Zdarza się jednak, że popadają oni w nadmierne przywiązanie do podkreślania moralnego aspektu problemu.

Zapominają wówczas o kwestiach społecznych i psychologicznych. I choć nie odbiera im to racji w kwestii obrony życia poczętego, to jednak w sensie ogólnym taki redukcjonizm bywa kojarzony z bezdusznością.

Odwrotnie sprawa ma się w przypadku zwolenników rozwiązań pro-choice, którzy (poza oczywiście wymienionymi wyżej problemami filozoficznymi) zbytnią uwagę potrafią przywiązywać do spraw obyczajowych, psychologicznych i społecznych, a przez to całkowicie umyka im moralny aspekt niniejszej kwestii.

Jakie byłoby więc najlepsze rozwiązanie dla takich dramatycznych sytuacji jak ciąża w wyniku gwałtu? Mając na uwadze zarówno dobro psychiczne matki, jak i nieocenioną wartość życia poczętego, należałoby podejść następująco: dokonać kategoryzacji dwóch aspektów, jakie rządzą tą sprawą – moralnego i obyczajowego. Ze strony moralnej, jeśli przyjmuje się metafizyczne rozumienie człowieka, nie pozostaje nic innego, jak uznanie jakiejkolwiek aborcji jako zła moralnego – zabójstwa.

Natomiast ze strony obyczajowej, korzystając z dobrodziejstw miłosierdzia ludzkiego, należy pomagać osobie zgwałconej na wszelkie możliwe sposoby (poprzez opiekę psychologa i psychiatry, finansową, radę moralną, wsparcie rodzinne), by od aborcji tę osobę odwieść.

Ostatecznie, aby ten problem został zażegnany, potrzebny jest powrót do realizmu filozoficznego i rzetelnego kształcenia w tej dziedzinie. Jest to praca niewątpliwie tytaniczna, jednak warta wysiłku, bo dotycząca życia ludzi nienarodzonych.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.