
K.: Kłaniamy się Tobie, Chryste, i błogosławimy Ciebie.
W.: Żeś przez Paschę Swoją świat odkupić raczył.
„Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. (J 20, 19-23)
Chrystus przekazał apostołom władzę odpuszczania grzechów. Często właśnie tak się o tym wydarzeniu mówi – jako o daniu władzy. Może rzadziej patrzymy na tę scenę, myśląc o tym, że jest to darem dla całego Kościoła, ale mimo wszystko, gdyby ktoś nas zapytał, czy przekazanie tej władzy apostołom było darem, pewnie odpowiedzielibyśmy, że tak.
Teoretycznie tak. W praktyce często uklęknięcie w konfesjonale wcale nie kojarzy się z korzystaniem z daru. Dla wielu jest bolesnym przejściem, czymś poprzedzonym bólem duchowym, walką ze skrupułami, ze wstydem, z lękiem, czymś, do czego robi się wiele podejść, czego się unika, a jednocześnie pragnie i potrzebuje. Niejedna osoba kojarzy ten dar z nieodpowiednim podejściem spowiednika lub swoim własnym, z karą, poniżeniem.
Dramat. Trauma. Chyba najgorsze słowa, jakie można usłyszeć w odpowiedzi na dar, który ma leczyć i dawać nadzieję. Jeśli tej nadziei nie widzimy, to może dlatego, że patrzymy tylko na to, co ziemskie, a więc tak nam bliskie. „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno” (1 Kor 13, 12). Widzimy (i czujemy) zmagania z własną grzesznością, ciągłe upadki, niewygodną walkę o łaskę, która kończy się kolejną porażką i koniecznością powiedzenia „moja bardzo wielka wina”. Nie widzimy tylko tych kropel krwi, które spływają na naszą głowę wraz z podniesieniem przez kapłana ręki nad nami i wypowiedzeniem słów rozgrzeszenia.
Jezu Zmartwychwstały, daj wszystkim odczuwającym lęk przed skorzystaniem z sakramentu spowiedzi siłę i odwagę do stanięcia w prawdzie. Oby nasze pragnienie uzdrowienia było zawsze mocniejsze niż obawy przed trudem, cierpieniem i walką.
K.: Raduj się i wesel, Panno Maryjo, Alleluja.
W.: Bo zmartwychwstał Pan prawdziwie, Alleluja.