Piąta niedziela po Wielkanocy to również ostatnia niedziela przed beatyfikacją ojca Franciszka Marii od Krzyża Jordana – założyciela Salwatorianów. Wczytując się w teksty niedzielnej liturgii, szukam w nich drogowskazu do „ostatniej prostej” przed ogłoszeniem naszego duchowego ojca błogosławionym.
9 maja 2021
V niedziela po Wielkanocy, 1 klasy
Szaty białe
Link do tekstów liturgicznych na dziś: KLIK
Dzisiejsze rozważania będą trochę inne. Muszą takie być ze względu na to, że jako salwatorianina moją głowę zaprząta głównie zbliżająca się beatyfikacja naszego założyciela – ojca Franciszka Marii od Krzyża Jordana. Mam nadzieję, że ta tendencyjność zostanie mi wybaczona, ale na to wydarzenie, które będzie miało miejsce 15 maja, w sobotę, czekaliśmy prawie sto trzy lata.
Ojciec Jordan był przede wszystkim człowiekiem, który płonął ogniem miłości apostolskiej. Dlatego przykazał swoim duchowym synom, że nie wolno im spocząć, dopóki żyje choćby jeden człowiek, który nie zna i nie kocha Jezusa, Zbawiciela Świata. Nie jest to łatwe zadanie, niełatwo też jest przekazać komuś, kto z Jordanem nie miał wcześniej styczności, jakie uczucia wiążą się z wypełnianiem jego przesłania.
Uśmiechnąłem się, kiedy zajrzałem do tekstów dzisiejszej liturgii, tej samej, którą przecież sprawował ojciec Jordan. Szczególnie bliskie stały mi się introit i lekcja, które mocno wpisują się w myśl naszego założyciela.
W introicie słyszymy fragment z Księgi Izajasza: „Radosną nowinę głoście, niech będzie słyszana, alleluja, po krańce ziemi rozpowiadajcie, iż Pan swój naród wyzwolił, alleluja, alleluja”. Koreluje to z apostolskim zapałem Jordana. Głosić wszędzie i na wszelkie możliwe sposoby. Bóg wyzwolił, zbawił człowieka i należy to rozgłaszać aż po krańce ziemi. Być, jak określił to Jordan, prawdziwym Heroldem Najwyższego.
Krańce ziemi, ale myślę, że chodzi też o krańce człowieka. Miejsca, w których człowiek Boga nie chce widzieć, w których Go nie dostrzega. Jako do salwatorianina bardzo mocno to do mnie przemawia – widzieć te przestrzenie, gdzie Bóg jest nieznany, niewpuszczony, o dziwo, nawet wśród tych, którzy wierzą, a może przede wszystkim u mnie samego.
W swoim liście Święty Jakuba zachęca z kolei, by nie być jedynie słuchaczem, lecz także wykonawcą Słowa. Chodzi o to, by Ono cały czas w nas żyło, a nie było tylko migawką, odbiciem w lustrze. Ojciec Jordan chciał, żeby Chrystus został poznany. Jeśli kogoś znamy, to nie musimy sobie co chwilę przypominać, jak wygląda. Nie jest tylko na moment, jest zawsze.
To sedno apostolstwa. Słowo jest poznane przez nas, a w Nim poznajemy, kim jesteśmy my sami – i przez to możemy przekazać Je dalej. Tego chciałbym sobie i wam życzyć, aby ta „ostatnia niedziela” zachęciła nas do tego, byśmy poznali Słowo i nas samych w Słowie, tak aby Bóg mógł być znany i kochany na krańcach ziemi, ale i na krańcu każdego ludzkiego życia.