adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Od Bonanzy do Moskwy, czyli serialowi ojcowie

magazine cover

yt.com

Od odpowiedzialnych głów rodziny do pełnoletnich chłopców, od potulnych pantoflarzy do nieznoszących sprzeciwu despotów, od wzorów cnót do przestępców… W różnych dziełach kultury wszystkich epok znajdziemy całą gamę postaci ojców i spojrzeń na ojcostwo. Nie inaczej jest w przypadku popularnych współcześnie seriali.

Istotnie, o ukazaniu ojcostwa w kulturze można by napisać górę książek i opracowań, gryząc temat z każdej możliwej strony. Dlaczego więc seriale? Cóż, wydaje mi się, że popularne produkcje tego typu w pewien szczególny sposób mówią o współczesności. Wpływa na to kilka czynników. Z jednej strony jest to oczywiście popularność, zwłaszcza jeśli chodzi o te najbardziej znane tytuły. Z drugiej – wielu z nas poświęca więcej czasu na oglądanie produkcji telewizyjnych niż na czytanie książek lub obcowanie z innymi rodzajami kultury. Serial daje też zupełnie nowe możliwości kreowania postaci i wprowadzania rozbudowanych wątków pobocznych – jest dużo dłuższy niż film, a jednocześnie pozostawia mniej miejsca na domysły i wyobraźnię niż książka. Chociażby więc z tych względów w rozważaniach na temat współczesnej kultury nie powinniśmy ignorować seriali.

Wzory, wzorce…

Mówiąc o przedstawieniu pewnego zjawiska w kulturze, zastanawiamy się, co twórcy kultury chcą nam na dany temat powiedzieć i w jakim celu. To słuszne pytania i warto w ich przypadku nie ograniczać się do prostych odpowiedzi czy generalizacji. 

Co mam na myśli? Cóż, często najwygodniej byłoby nam powiedzieć, że postacie ojców w serialach czy filmach są przedstawiane bardzo negatywnie, bo współczesna kultura masowa jest feministyczna i chce w ten sposób podkopać rolę ojca w rodzinie. Owszem, przytłaczająca większość serialowych ojców ma różne, nieraz poważne niedociągnięcia. I tak, zapewne autorzy wielu ze znanych produkcji w pewnym stopniu świadomie kreują postacie ojców tak, by nie można było ich uznać za wzór. Co za tym idzie – we współczesnej kulturze mało jest wzorców dobrego rodzica, co może mieć negatywny wpływ na społeczeństwo, a zwłaszcza na ludzi młodych.

Tu warto jednak odwrócić problem i zapytać: czy wpływ tej dominacji negatywnych przedstawień ojcostwa w kulturze musi być wyłącznie destrukcyjny? Czy nie jest tak, że seriale oddziaływują na nas w taki sposób, w jaki sobie na to pozwolimy? Czy może w takim razie głównym problemem jest fakt, iż wielu odbiorców odczytuje je, bądź ogólnie współczesną kulturę, zbyt pesymistycznie, przyswajając zbyt wiele wzorców?

Przecież negatywna postać z serialu może zostać przez nas odczytana również jako przestroga, mająca zobrazować pewien realny problem społeczny i zwrócić na niego naszą uwagę. Ale z drugiej strony – skoro w serialach jest tak dużo przestróg, to czemu jest tam tak mało wzorów? Czy konieczność głośnego mówienia o problemach nie przysłoniła potrzeby mówienia o tym, co dobre? A może mamy takie wrażenie, ponieważ kultura mówiąca o pozytywnych wartościach została przytłoczona przez kulturę akcentującą to, co złe? Może takie treści łatwiej zyskują popularność, są bardziej dochodowe? Kryje się w tym ziarno prawdy – i chyba zgodzicie się, że we współczesnych serialach dużo łatwiej znaleźć złe przykłady ojcostwa niż dobre. Nie oznacza to jednak, że nie warto poświęcić im uwagi, wręcz przeciwnie. Jacy więc są ci „serialowi ojcowie”?

María, mi vida, mi amor!

Przede wszystkim nie da się ich zaszufladkować, bo są zazwyczaj niebanalnie skonstruowanymi postaciami. Da się jednak wyróżnić pewne powtarzalne wzorce. Jednym z nich jest ojciec negatywnie nastawiony do dzieci. Takiego, któremu nie zależy na dobru potomnych, a nieraz wręcz uważa je za przeszkodę w realizacji swoich innych celów. Świetnym przykładem takiej postaci jest Butterscotch Horseman, ojciec tytułowego bohatera serialu BoJack Horseman, o którym pisałem już swego czasu na adeste.org. Butterscotch na każdym kroku daje znać, że uważa BoJacka za przeszkodę w realizacji swojego rzekomego powołania do bycia pisarzem. Historia tej rodziny to przejmująca opowieść o braku akceptacji w latach dziecięcych i jego wpływie na dorosłe życie.

Niejako na drugim biegunie stoją ojcowie, którym zależy za bardzo. Piszę „niejako”, ponieważ w zasadzie im też chodzi o spełnienie pewnych celów – tym razem jednak dziecko nie jest przeszkodą, a drogą do ich osiągnięcia. Są to więc ojcowie apodyktyczni, którzy próbują ułożyć dzieciom życie po swojemu, nie znosząc przy tym sprzeciwu.

Ciekawy przykład takiego ojca znajdziemy w tym samym serialu BoJack Horseman. Joseph Sugarman to postać, która pojawia się na krótko, ale za to w najbardziej pamiętnych odcinkach poświęconych historii rodziny BoJacka. Joseph jest ojcem Beatrice, matki BoJacka, którą próbuje zmusić do małżeństwa z Corbinem Creamermanem – synem swojego potencjalnego wspólnika biznesowego. Na to nakładają się problemy psychiczne matki Beatrice, spowodowane śmiercią jej brata Crackerjacka na froncie II wojny światowej. Joseph w obliczu różnych sytuacji daje się poznać jako człowiek wytrwały i bezwzględny, który dążąc do celu, nie cofnie się absolutnie przed niczym. Jednocześnie potrafi świetnie skrywać nieustępliwość pod płaszczykiem życzliwości, wyrozumiałości i troski o rodzinę. Dzięki temu – nawet na tle BoJacka Horsemana, pełnego oryginalnych bohaterów – Joseph Sugarman jest postacią szczególnie zapadającą w pamięć i niepokojącą. 

Osobną kategorię stanowią ojcowie będący jednocześnie przestępcami. Tu też znajdziemy szeroką gamę postaci, prezentujących przede wszystkim różne podejścia do relacji z dziećmi. Ciekawe dwa przykłady znajdziemy w popularnych przed kilku laty Zagubionych. Jednym z rozbitków na tajemniczej wyspie jest Sawyer. Jego ojciec przeżył przed laty załamanie nerwowe, co doprowadziło go do zamordowania swojej żony (a matki bohatera) oraz popełnienia samobójstwa. Znacznie więcej wiemy o ojcu Jacka Shepharda, lekarza, kreowanego na najważniejszego pozytywnego bohatera serialu. Christian Shephard również był lekarzem i również przeżył załamanie nerwowe, w wyniku którego popadł w alkoholizm, przez co doprowadził do śmierci jednej ze swoich pacjentek. Z retrospekcji dowiadujemy się jednak, że Jack od dziecka nie mógł liczyć na wsparcie ze strony ojca. I chociaż ojcostwo jest w serialu wątkiem pobocznym, to porównanie dróg życiowych Jacka i Sawyera oraz wpływu, jaki na kształtowanie ich postaw miała relacja z ojcem, wypada bardzo ciekawie.

Nie mniej ciekawy jest przykład z serialu, który obecnie osiąga szczyt popularności, czyli hiszpańskiego Domu z papieru. Wśród nietypowych, wzbudzających sympatię złodziei znajdują się m.in. Moskwa i Denver – ojciec i syn. Relacja pomiędzy nimi jest bardzo ciepła i zażyła, na co wpływ miał fakt, iż Moskwa od pewnego momentu wychowywał Denvera samotnie. Obaj panowie świetnie się rozumieją i bardzo dużo ze sobą rozmawiają. Moskwa niejednokrotnie daje nam się poznać jako człowiek roztropny, który w ważnych momentach nie boi się podzielić swoim życiowym doświadczeniem. Widać również, że bardzo zależy mu na przyszłości syna, choć nie stara się kształtować jego życia na siłę. I choć sam od zawsze był przestępcą, wyraźnie nie chce, żeby Denver poszedł w jego ślady. Obaj jednak biorą udział w napadzie, a ich relacja, ewoluująca wraz z rozwojem wydarzeń, jest ciekawym wątkiem serialu.

I want to be forever young

Oczywiście, w serialach nie brakuje także przykładów mniej, nazwijmy to, ekstremalnych. Chodzi o całkiem normalnych ojców, niemających złych intencji i wiodących spokojne życie. Oni także bywają portretowani w sposób niekorzystny. Jednym ze sposobów przedstawienia ojca jest ukazanie go jako znudzonego życiem, któremu niby zależy na tym, żeby dzieci go słuchały, ale w praktyce nie chce mu się tego egzekwować, w efekcie czego rodzina coraz bardziej oddala się od siebie. Nie wiem, jaką serialową rodzinę macie teraz przed oczami wyobraźni, ale mi na myśl przychodzą Wheelerowie z popularnej amerykańskiej produkcji Stranger Things. Ted Wheeler, ojciec Mike’a i Nancy, jest ucieleśnieniem braku jakichkolwiek energii, ambicji czy pomysłowości. Osiąga mistrzostwo w uciekaniu przed trudnymi pytaniami, a dzięki naprawdę dobrej roli Joego Chresta wygląda jak słownikowa definicja znudzenia.

Zobacz też:   Bym nie był zaskoczony

Drugą z powszechnych wśród serialowych ojców wad jest niski poziom intelektualny. Takich ojców najczęściej można znaleźć w sitcomach, tak więc wkraczamy na obszar nieco… mniej ambitny. To i tak delikatne określenie na produkcje, których twórcy nie szanują widza do tego stopnia, że aż wskazują mu, w którym momencie ma się śmiać. Jednak sitcomy są po pierwsze popularne, a po drugie – może i w dużym przerysowaniu, ale pokazują pewne wady rozpowszechnione w społeczeństwie, więc mimo wszystko troszkę uwagi im w tym tekście poświęcimy.

Gdy myślę o najgłupszych postaciach ojców w serialach, przychodzą mi na myśl dwie postacie: Homer Simpson i Ferdynand Kiepski. Homer jest postacią o mocno ograniczonych horyzontach i prostym widzeniu świata. Pod kątem intelektualnym przerastają go zarówno żona, jak i córka, co jednak zazwyczaj mu nie przeszkadza. Przy tym wszystkim nie da się mu zarzucić złego traktowania rodziny (a przynajmniej robienia tego świadomie), a rodzina Simpsonów jest zgrana i z różnych kryzysowych sytuacji zawsze wychodzi obronną ręką. Nasz swojski Ferdek jest z kolei bardziej podobny do znudzonego ojca z poprzedniego akapitu. Ma w sobie również mocno „januszowe” rysy uproszczonego postrzegania świata, niskich ambicji i niechęci do zmiany przyzwyczajeń. Na koniec dodajmy, że można wśród podobnych postaci zobaczyć przykłady zupełnie odrażające, takie jak rodzice Barbary Holland ze Stranger Things.

Kolejną cechą – oczywiście, często połączoną również z innymi wymienianymi w tym tekście – jest brak dojrzałości. Gdy mówimy o niedojrzałości dorosłych mężczyzn, często pojawia się określenie „syndrom Piotrusia Pana”. Pewnie każdy z Was już ma w głowie jakieś przykłady tego typu postaci. Ja sam zastanawiam się, czy gdyby ten syndrom miał twarz, to wyglądałaby ona tak:

czy może jednak tak:

Na szczęście jednak ten pierwszy – Mr. Peanutbutter z BoJacka Horsemana – nie miał dzieci. Co innego ten drugi. Arturo Roman, dość zgodnie uważany za najbardziej irytującą postać serialu Dom z papieru, jest zarówno ojcem rodziny, jak i nieślubnego syna swojej sekretarki Monici Gaztambide. Arturito stanowi książkowy przykład nieodpowiedzialności – notorycznie ucieka od realizacji swoich pomysłów, narażając na niebezpieczeństwo inne osoby, a najczęściej ostatecznie samemu tracąc najwięcej. Jest fałszywy, szczególnie w relacjach z kobietami, oraz tchórzliwy, przy czym jego największym strachem wydaje się być odpowiedzialność. A denerwować widza zaczyna już na samym początku, kiedy miota się między zmuszeniem kochanki do aborcji a porzuceniem dla niej żony i dzieci. Ciekawego klucza do zrozumienia tej postaci dostarczył reżyser Jesus Colmenar, mówiąc: „Widz dostrzega w nim własne wady, dlatego go tak nie znosi”.

Nietypowy Atypowy

W głowie rodzi się pytanie: czy w serialach nie przedstawia się w ogóle pozytywnych przykładów ojcostwa lub chociaż postaci eksponujących pojedyncze cechy dobrego ojca? Otóż zdarzają się tacy bohaterowie, choć faktycznie niezbyt często; pojedynczych pozytywnych cech nie brakuje zresztą nawet niektórym z wymienionych wyżej postaci. Ale właśnie dlatego na zakończenie chciałbym wspomnieć o trzech postaciach, które w tym kontekście zapamiętałem szczególnie ciepło.

Pierwszą z nich jest sierżant Jim Hopper, jedna z głównych postaci wspomnianego już serialu Stranger Things. Przede wszystkim Hopper to w świecie serialu osoba, na którą zawsze można liczyć, ukazana wręcz jako najjaśniejszy punkt miasteczka Hawkins, w którym toczy się akcja. Jest odpowiedzialny, opiekuńczy, trochę surowy, ale jednocześnie wrażliwy. Hopper żyje samotnie po tym, jak jego ukochana córka Sara zmarła na raka w wieku siedmiu lat. Nosi na nadgarstku bransoletkę zrobioną z jej wstążki do włosów. Codziennie po przebudzeniu dotyka tej pamiątki, by wspomnieć córkę. Śmierć Sary całkowicie zmieniła życie Hoppera, co objawiło się u niego pozytywnie – sierżant bardzo emocjonalnie zaangażował się w pomoc innym rodzicom w ramach swojej pracy. Jego cechy ojcowskie wychodzą również na jaw w momencie adopcji Jedenastki – tajemniczej dziewczynki znajdującej się w dużym niebezpieczeństwie. 

Bardzo pozytywną postacią jest również Doug Gardner z mniej znanego amerykańskiego Atypowego. Serial jest sympatyczną opowieścią o perypetiach zwykłej amerykańskiej rodziny, przy czym centralną postacią jest Sam – wkraczający w okres dojrzewania chłopiec ze spektrum autyzmu. Sam znajduje oparcie w nieco starszej siostrze Casey oraz mamie Elsie, ale to właśnie ojciec jest postacią najbardziej godną zaufania. Doug świetnie wywiązuje się z roli głowy rodziny, pomagając pozostałym rozwiązywać pojawiające się problemy i przeprowadzając rodzinę przez różne perypetie. Co więcej, pozostaje lojalny wobec rodziny nawet w sytuacjach, gdy jego zaufanie zostaje poważnie nadużyte. Jest opiekuńczy, wyrozumiały i bardzo opanowany. Ogółem cały serial nie jest może szczególnie ambitny czy porywający, ale to bardzo pogodna i pozytywna opowieść o sile rodziny, dlatego myślę, że warto go polecić – również do oglądania z dziećmi.

Trzecia postać tej wyliczanki to Ben Cartwright z Bonanzy. Może i nie jest to serial, który określilibyśmy jako „współczesny”, ale trudno nie poświęcić mu choć kilku zdań w tekście o serialowych ojcach. To opowieść o ojcostwie i synostwie, przyjaźni, zaufaniu, nauce życia i męstwie. Bonanza – western opowiadający o przygodach Bena i jego trzech synów. Każdy z synów miał inną matkę, dlatego też różnią się oni między sobą. Ponieważ jednak wszystkie trzy kobiety zmarły, Ben wychowywał swoje dzieci samotnie. Wszyscy czterej Cartwrightowie są postaciami pozytywnymi, a więc – jak to w starym westernie – mężnymi, odpowiedzialnymi i niezłomnymi. A największym wzorem cnót jest ojciec, służący synom doświadczeniem i wsparciem. 

Oczywiście, to tylko kilka przykładów zarysowujących szeroki temat ojcostwa w serialach. Nawet w wymienionych tu tytułach jest jeszcze parę postaci, które pominąłem – choćby nieco nadopiekuńczy Michael z Zagubionych czy niejednoznaczny Lonnie Byers ze Stranger Things. Nie napisałem o ojcach z takich produkcji, których nie oglądałem – a pewnie znalazłoby się tam wiele ciekawych, może bardziej pasujących do niniejszego artykułu, przykładów. Nie wspomniałem także o postaciach, które ojcami co prawda nie były, ale ten temat był im w jakiś sposób bliski. A przecież wielu z nas zastanawiało się, jakimi ojcami byliby chociażby El Profesor, BoJack Horseman czy Frank Underwood. Czyż nie?

Czy więc twórcy seriali celowo atakują nasze zaufanie do ojcostwa? Czy może chcą nas raczej ostrzec, zwracając uwagę na pewne rozpowszechnione w społeczeństwie wady? A może po prostu wszystko zależy od tego, z jakim nastawieniem my sami oglądamy serial?

A Wy – których serialowych ojców zapamiętaliście najbardziej?

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.