
W celu rozładowania wewnątrzkościelnych sporów pomiędzy zwolennikami starej liturgii, a pozostałą częścią Kościoła łacińskiego, papież zdecydował o wydzieleniu nowego obrządku zachodniego. Potoczne nazwy nowego obrządku, przewijające się przez usta i pióra kurialistów rzymskich to „obrządek trydencki” i „Kościół trydenckokatolicki”.
Nowy obrządek „ruszy” w 2026 roku, zaczynając od pierwszej niedzieli Adwentu, czyli 29.11.2026. Data ta została wybrana, aby przejście pomiędzy kalendarzami liturgicznymi odbyło się jak najłagodniej, dając również Watykanowi czas na dopracowanie szczegółów.
Kodeks Prawa Kanonicznego będzie wymagał pewnych poprawek, jednakże pozostanie on wspólny dla obydwu Kościołów zachodnich, choć wiernych Kościoła trydenckokatolickiego może objąć surowsza dyscyplina postna. W liturgii zostanie wprowadzony Tridentinum Ordo Missae, będący syntezą mszałów z 1955 i 1962 roku. Zostanie przywrócony kalendarz liturgiczny sprzed reformy, jednakże wzbogacony o święta wprowadzone już za czasów obowiązywania obecnego Mszału Rzymskiego, takie jak Niedziela Miłosierdzia Bożego. Ciekawostką jest planowana oktawa wspomnienia św. Jana Pawła II.
To pierwszy przypadek w historii Kościoła, kiedy będą funkcjonowały obok siebie dwa obrządki zachodnie. Czy ten ruch przyniesie nam więcej jedności w różnorodności? Czas pokaże.
.
..
…
Prima aprilis!
Ha, ha, ha, ale was nabrałem! Cały powyższy „nius” jest oczywiście zmyślony i stanowi żart wpisujący się w zwyczaj puszczania kaczek dziennikarskich na pierwszego kwietnia.
Obśmiewana jest zarówno niechęć wobec tradsów, jak i te posunięcia tradsów, które z liturgii sprzed zmian, dawnych zwyczajów, przepisów prawa kanonicznego i katechizmów robią coś, co nie za bardzo służy jedności Kościoła, a nawet potrafi działać przeciwko niej. Obydwie strony popełniają ten sam błąd – zakładają, że to, co tradsowskie jest nie do pogodzenia z tym, co nietradsowskie.
Mamy też (oczywiście zmyśloną) oktawę wspomnienia świętego Jana Pawła II. To połączenie klasycznego „memu z papieżem” i faktu, że oktaw przed reformą lturgiczną było dużo, tak dużo, że zachodziły na siebie, jednak ich ranga zwykle była bardzo niska.
Polowanie na kaczki
Poziom oczywistości kaczek dziennikarskich i tym podobnych żartów bywa różny: od tych, gdzie od początku widać żart, poprzez te, gdzie trzeba przeczytać kilku zdań, żeby zorientować się, że to kaczka dziennikarska, po te, gdzie dopiero dopisek na końcu ujawnia, że wszystko powyżej niego zostało zmyślone.
Rok temu, na prima aprilis 2024, Adeste wypuściło swoją pierwszą kaczkę dziennikarską: był to mój artykuł pt. Papież powołuje policję liturgiczną. Tam żartowałem z problemów liturgicznych, bierności władzy kościelnej wobec takowych i fantazji co bardziej krewkich wiernych o jakiejś formie kościelnej formacji mundurowej. Mam nadzieję, że Adeste udało się nabrać czytelników na zeszłoroczną i tegoroczną primaaprilisową kaczkę dziennikarską.
A z innych przykładów:
Link do nieprzerobionego oryginału „Gazety Wyborczej”.
Powyższy obrazek ukazał się 1 kwietnia 2021 na profilu Ecclesia Memitans i stanowi przykład humoru średnio oczywistego: protest przeciwko zwalczaniu pedofilii brzmi nieprawdopodobnie, choć po chwili zastanowienia można stwierdzić, że protest przeciwko np. bublowi prawnemu jest całkiem zasadny, a tytuł może być zwyczajnym clickbaitem. Dalej w leadzie czytamy, że protest jest skierowany przeciwko rzekomej homofobii i jest reakcją na raport dotyczący przypadku homoseksualnej pedofilii w Kościele. Stanowi to odbicie piłeczki od stereotypu księdza-pedofila, którego ofiarami padają głównie młodzi chłopcy, np. ministranci. Wykorzystywanie tego stereotypu tworzy skojarzenie pomiędzy homoseksualizmem a pedofilią, co szkodzi wizerunkowi homoseksualistów, a przecież stereotypowy antyklerykał przychylnym okiem patrzy na zachowania homoseksualne.
Zrzut ekranu przedstawia faktyczną stronę „Gazety Wyborczej” (z szatą graficzną z 2021 roku), tyle że tekst został przerobiony poprzez edycję kodu strony w przeglądarce. Tego, że jest to żart, można się było dowiedzieć z treści posta Ecclesia Memitans i z ukrytych na screenie informacji: inicjały autora artykułu zostały podmienione na JP2, a data i godzina publikacji – na 1 kwietnia 2021 roku (Prima Aprilis), godzina 21:37.
Dwa Kościoły?
A wracając do fikcyjnych obrządków: nikogo ani nie dziwi, ani nie gorszy fakt, że istnieje wiele Kościołów partykularnych: Kościół łaciński (pot. rzymskokatolicki) i katolickie Kościoły wschodnie w liczbie dwudziestu trzech, a w użyciu są cztery kalendarze liturgiczne naraz. Problemu nie ma w różnych rytach mszy, różnych praktykach pobożnościowych, osobnych kodyfikacjach prawa kanonicznego, rozjeżdżaniu się dat ważnych świąt, a nawet używaniu (tłumaczeń ze) starogreckiej wersji Nicejsko-konstantynopolitańskiego wyznania wiary, która nie zawiera słów „i Syna” przed „pochodzi”. Istnienie różnic w obrzędowości i jej organizacji nie narusza i nie zagraża jedności wiary i łączności z papieżem.
Gdyby podział Kościoła łacińskiego na dwa wszedł w życie, zlikwidowanych zostałoby kilka sporów. Ryt mszy, kalendarz liturgiczny, dyscyplina, regulacje prawnokanoniczne – to wszystko mogłoby być osobne dla obydwu Kościołów partykularnych, przez co kłótnie stałyby się bezprzedmiotowe. Wydawać by się mogło, że jest to dobre rozwiązanie dla ogółu wiernych…
Ale…
Nie wiem, komu takie posunięcie by się przysłużyło. W praktyce taki podział byłby zbędnym budowaniem murów pomiędzy tradsami a nie-tradsami, tym, co obecnie obowiązujące, a tym, co obecnie niewymagane. Mnóstwo katolików, po prostu rzymskich katolików bez dopisywania przymiotników, zostałoby zmuszonych do zadeklarowania się jako tradsi lub nie-tradsi, do wyboru strony muru, którego jeszcze chwilę temu nie było, a oni mogli swobodnie korzystać z różnych form pobożności (w zakresie uregulowanym przez przepisy).
„Ci źli” tradsi uznaliby utworzenie Kościoła trydenckokatolickiego za rozwiązanie pozorowane, ponieważ nowa liturgia ciągle byłaby uznawana i używana przez Kościół, a zmiany o charakterze doktrynalnym nie zostałyby cofnięte.
No właśnie: na soborze watykańskim II i po nim w Kościele dokonały się zmiany, które nie ograniczają się do technikaliów: ot chociażby kwestie związane z ekumenizmem (np. kiedyś nie wolno było organizować ekumenicznych wydarzeń religijnych wspólnie z heretykami) czy niedawna zmiana w nauczaniu na temat kary śmierci. Stały się one kolejną kością niezgody, dodajmy, że także pomiędzy tradsami: tymi posłusznymi Kościołowi a besserwisserami.
I…
To już któryś raz poruszam temat tradsów na portalu Adeste. Nie jestem ani tradsem, ani zadeklarowanym przeciwnikiem starej liturgii. Uważam, że wypracowanie dobrego rozwiązania w zakresie odprawiania mszy w rytach innych niż obecny ryt rzymski jest możliwe pod warunkiem zabezpieczenia tych rytów przed wykorzystaniem ich przeciwko rytowi rzymskiemu. Przykłady takich rozwiązań sugerowałem w felietonie Ekumenizm prewencyjny: skierowanie do tej posługi jezuitów, jako że składają przysięgę na wierność papieżowi, oraz zobowiązanie członków Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X do odprawiania mszy w obecnym rycie rzymskim.