adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Nieskończoność w katolickiej dłoni

magazine cover

unsplash.com

„To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour”

Wiliam Blake, Auguries of Innocence

Przestańcie tworzyć katolicką sztukę. Nie ma też sensu jej oglądać, być jej odbiorcą. Porzućmy to i zajmijmy się czymś godnym szacunku i zachwytu.

Przywołałem początek poematu Williama Blake’a, wizjonerskiego romantycznego poety angielskiego.

„Świat widzieć w jednym ziarnku piasku
Niebo – w przydrożnej koniczynie,
Dłonią ogarnąć Nieskończoność
A Wieczność zamknąć w godzinie” (Wróżby niewinności, przeł. Jolanta Kozak).

Słowa te po raz pierwszy ujrzałem za sprawą Hideo Kojimy w jednym z trailerów do jego gry, Death Stranding. Dlaczego je przytoczyłem? Moim zdaniem ujmują one istotę tego, czym dobra sztuka powinna być.

Proste i złożone

Dzieło, w swej (obiektywnej) prostocie, powinno być w stanie uchwycić złożoność świata. Malarz oddaje piękno krzaka różanego, by utrwalić krasę róż na wiele lat. Filmowcy przedstawiają np. jakiś epizod historyczny, by złapać pewien aspekt złożonej, historycznej rzeczywistości. Poeta w kilku strofach ujmuje skomplikowane ludzkie uczucia, żądze, emocje. Twórca gry komputerowej w ramach kilkudziesięciu (lub kilkuset) godzin rozrywki może przemycić bardzo poważne treści. Jak we wspomnianym Death Stranding Kojima poruszył temat samotności człowieka (w tym gracza), relacji międzyludzkich, napięcia w społeczeństwie, izolacji i ojcostwa.

Dzieła sztuki są oknami na świat, przez które można ujrzeć część krajobrazu. Sztuka kościelna miała być oknem na Boga, czyli Absolut, którego nie da się uchwycić. Dzieła miały jednak wzbudzać zachwyt, oddawać chociaż cząstkę wielkiego Boskiego Majestatu, uczyć o pewnych aspektach Boga.

Fiasko

Słowa pierwszych zdań niniejszego artykułu są oczywiście prowokacyjne. To skrót myślowy. Nie uważam, że katolicka kultura jest stracona, ale niewątpliwie jest przegrana.

Nie mamy swojej wielkiej platformy streamingowej. Kościół nie finansuje hollywoodzkich filmów. W budownictwie nie mamy żadnego spójnego, nowego stylu. Każdy odpowiedzialny za budowę kościoła (z zawodu będący proboszczem) robi, jak chce. Jak złomiarz w opowieści postapo – zbiera ułomki różnych epok i tworzy coś swojego.

W stare kościoły na siłę montujemy nowe ołtarze. Zgadzamy się na kiczowate wizerunki świętych. Żadnego w tym smaku, żadnej refleksji, ani śladu koncepcji i wizji.

Papież z podziwu godną konsekwencją niszczy estetykę i symbolikę papiestwa. (Jest w tym, co warto podkreślić, w pewnym sensie kontynuatorem Benedykta XVI, Jana Pawła II i Pawła VI). Wielu biskupów niszczy piękno mszy, obniżając jakość liturgii, nie dbając o jej poziom w swoich diecezjach.

Co za szaleństwo ogarnęło Kościół na przełomie tysiącleci, że doprowadził się on do takiej kulturowej zapaści? Że abdykował z pozycji górującej nad klęczącymi, proszącymi o błogosławieństwo i wsparcie materialne artystami? Że – pal sześć różne liturgiczne i teologiczne dywagacje – zapomniał o tym, jak bardzo zewnętrzna forma publicznej modlitwy porusza swą estetyką serca? To są pytania, które zadawać będą sobie pokolenia po nas, badające nasze czasy. Rozmyślać będą ze współczuciem nad naszym zacofaniem, głupotą, szaleństwem.

Zobacz też:   Nie lubię ideologii, nic na to nie poradzę – wersja dla kobiet

Refleksje oferuję, a nie proste recepty

No i co z tym faktem zrobić? Nie oczekuj ode mnie, Czytelniku, że dam „dziesięć prostych trików”, które pozwolą naprawić sytuację. Jeśli naprawdę spodziewasz się, że artykuły w internecie są w stanie dostarczyć Ci dobre „gotowce”, to się puknij w czoło. Puknij się w czoło, wyłącz sobie internet na tydzień i przemyśl swoje życie.

Świat niestety jest bardzo złożony i skomplikowany. Nie da się go ująć w proste bon moty. Wiedzą to zarówno ci, co studiowali ścisłe dziedziny, jak i ci z sercem po humanistycznej stronie. Nawet podział na przedmioty ścisłe i humanistyczne jest zbyt prosty, by mógł służyć do czegoś więcej niż publicystyki.

Łatwych odpowiedzi nie ma. Mogę natomiast podzielić się pewną zasadą, którą stosuję.

Katolik recenzuje Netflixa

Moim zdaniem nie ma sensu tworzyć kultury katolickiej na siłę. Nie warto inwestować w „chrześcijańską paszę” – niskobudżetowe, kiczowate dzieła. Nie ma sensu się nimi zanadto zajmować – pisać, analizować.

Nie powinno się na siłę doszukiwać się Boga czy wartości rodzinnych tam, gdzie ich nie ma.

Nie twórzmy katolickiej kultury i nie piszmy o katolickiej kulturze. Zamiast tego twórzmy kulturę i piszmy o niej jako katolicy. Nie musimy epatować wyrazami „katolicki”, „chrześcijański”, bo mogą one stać się pustymi słowami.

Czy naprawdę trzeba cały czas się przedstawiać, by było widać, kim jesteśmy? Jak ktoś lepiej zarabia, to widać to po jego domu, samochodzie, psie, jego bliskich i po nim samym. Nie musi mówić: „Zarabiam dwadzieścia jeden tysięcy trzysta sześćdziesiąt złotych netto miesięcznie”.

Jak Anglik w Nowym Jorku

Co zatem postuluję? Jeśli masz talenty artystyczne (w ewangelicznym rozumieniu talentów, jako czegoś do pomnażania), to idź w tym kierunku i stań się wirtuozem. Jeśli piszesz o kulturze, dokształcaj się, oglądaj to, co ludzie oglądają – poznawaj kulturę, jak najlepiej możesz. Stań się jej recenzentem. Twoja katolickość tak czy siak będzie zostawiała subtelne znamię na Twych tekstach.

Grajmy w tę grę, która jest dostępna na stoliku. Nie stawiajmy swojego stoliczka – jakiegoś kolorowego, zabawkowego mebelka dla dzieci – i nie grajmy w wojnę, gdy inni grają w brydża na zielonym obrusie.

Czy trzeba nam zlać się całkowicie ze współczesną kulturą? Nie. Konieczne jest też, byśmy zachowali to, co najbardziej nasze. Przede wszystkim zadbajmy o wysoki poziom liturgii, śpiewu liturgicznego. Wracajmy do klarownej, katolickiej teologii. Czytajmy też Chestertona, Tolkiena czy Evelyna Waugha. Sięgajmy do skarbca chrześcijańskiego malarstwa.

Zachowujmy odrębność, znając też inność. Pamiętajmy, że nie pasujemy do świata, ale zręcznie w nim się poruszajmy.

Zajmijmy się sztuką, zanim ona zajmie się nami. Pozostańmy katolikami i nie zostawiajmy całkowicie kultury niekatolikom, bo to zbyt poważna sprawa, by ją odpuścić.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.