Chociaż dla wielu przybycie księdza z namaszczeniem kojarzy się tylko z pożegnaniem bliskiej osoby z życiem, Kościół podkreśla dziś wartość podźwignięcia chorego ze słabości i towarzyszenia cierpiącemu.
Sakrament namaszczenia chorych, określany poprzednio ostatnim namaszczeniem, przez wieki zmieniał swoją formę. Na różne aspekty kładziono ciężar w duszpasterstwie, jednak już od początku aż do dzisiaj wspólne było poczucie, że sakrament ten ma dawać duchowe umocnienie i świadectwo, że Kościół, a wraz z nim Chrystus, towarzyszy człowiekowi w chorobie.
Początki świętego namaszczenia
Kościół upatruje początków sakramentalnej posługi już w ewangelicznym przekazie. W Ewangelii według św. Marka czytamy, że apostołowie „wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali” (Mk 6, 1). Żydzi używali oliwy nie tylko do przyrządzania potraw i wzmacniania smaku, ale także do leczenia i co ważniejsze – do celów kultu.
Dlatego właśnie ewangeliczny przekaz można uznać za akomodację żydowskiego zwyczaju, który postrzegał namaszczenie oliwą jako oznakę wybrania, towarzyszenia, szczególnej Bożej łaski (dlatego „mesjasz” to dosłownie „namaszczony”).
O tym, że użycie oliwy w celach liturgicznych nowo budującej się religii było żywe, świadczy także List św. Jakuba, który cytuje się zawsze w odniesieniu do sakramentu namaszczenia.
„Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15).
Te dwa zdania mają na tyle duży wpływ na teologię, że aż do dzisiaj stanowią syntezę istoty sakramentu. Jest to po pierwsze pocieszenie i ratunek duchowy, a po drugie łaska odpuszczenia grzechów.
Warto zwrócić uwagę na to, że sakrament namaszczenia od początku postrzegany był jako ten pozostający w ścisłej więzi z sakramentem chrztu oraz sakramentem pokuty i pojednania. Na takie podejście mamy bardzo wczesne świadectwa pisane. W Tradycji apostolskiej Hipolita czytamy, że biskup błogosławił olej podczas mszy, a wierni traktowali namaszczenie jako szczególne lekarstwo i znak Bożej obecności. Szczegóły błogosławienia olejów dla chorych opisywał także papież Innocenty I w 416 roku.
Sobór Trydencki zajął się tematem sakramentu ostatniego namaszczenia podczas XIV sesji. Co znaczące, wyraźnie wskazał on na więź między tym obrzędem a sakramentami pokuty oraz chrztu.
Wschodnia optyka na namaszczenie
Wschód rozwijał swoją tradycję i praktykę dotyczącą namaszczenia. Materia: oliwa – była taka sama jak na Zachodzie, jednak sakrament różnił się co do wielu szczegółów. Do święceń olejów nie był potrzebny biskup i co ciekawe, od zawsze sakrament ten nie był uznawany za pomoc tylko dla umierających (na Zachodzie stało się to dopiero na Soborze Watykańskim II). Ponadto sakramentu udziela tam siedmiu, pięciu lub trzech kapłanów.
Jak podaje internetowa wersja Encyklopedii Britannica, dziś w Greckim Kościele Prawosławnym istnieje praktyka udzielania tego sakramentu nawet osobom zdrowym jako zapobieżenie przed chorobą.
Kto może przyjąć namaszczenie?
Zawsze sakrament udzielany był umierającym i będącym w niebezpieczeństwie śmierci. Miało to odzwierciedlenie w nazwie sakramentu – „ostatnie namaszczenie” – akceptowanej przez Sobór Trydencki oraz Kodeks prawa kanonicznego z 1917 roku.
Obecnie, zgodnie z nowym Katechizmem Kościoła katolickiego, namaszczenie jest udzielane nie tylko umierającym, ale także ciężko chorym i osobom w podeszłym wieku. Sakramentu można udzielić każdemu ochrzczonemu po „osiągnięciu używania rozumu”, także dzieciom i nieprzytomnym, wobec którego występuje prawdopodobieństwo, że w stanie przytomności poprosiłby o ten sakrament.
Co ważne, jeśli katolicy są w niebezpieczeństwie śmierci, nie mają dostępu do szafarza katolickiego i zachodzi konieczność przyjęcia sakramentu, mogą go przyjąć także od szafarza niekatolickiego (kan. 844 § 2 KPK). W drugą stronę prawosławni mogą także poprosić o namaszczenie przez szafarza katolickiego. W przypadku innych wspólnot chrześcijańskich taka osoba musi wyraźnie o to poprosić oraz wyraźnie wyznać wiarę katolicką w ten sakrament.
Czy są osoby, którym należy odmówić namaszczenia chorych? Pierwszy przykład nasuwa się sam: oczywiście są to osoby, co do których jest pewność, że zmarły. Dyskusja nad definicją śmierci trwa, dlatego pojawiają się głosy, by nie rezygnować pochopnie z tego sakramentu. Obecnie nie mówi się już o warunkowym udzieleniu namaszczenia chorych, a o udzieleniu sakramentu w wątpliwości (nie zmieniając formuły). Wspomina o tym Instrukcja dotycząca posługiwania chorym i umierającym KEP z 2017 roku. Co jasne, nie udziela się tego (jak i innych sakramentów) pod przymusem czy osobom, które nie chcą go przyjąć (bądź jest pewność, że by o to nie poprosiły). Szafarz odmówi także udzielenia sakramentu osobom, które żyją w jawnym grzechu lub nie okazują żadnej skruchy ani żalu.
Sakrament tych, którzy pozostają
Reformę sakramentu namaszczenia chorych przeprowadził św. Paweł VI w 1972 roku konstytucją apostolską Sacram unctionem infirmorum. W tym dokumencie papież dokonał swoistego przypomnienia tradycji sakramentu i jego zakorzenienia w życiu Kościoła od najdawniejszych czasów.
Największą zmianę wprowadzono w samej formie rytu sakramentu. Od tamtej pory w Kościele zaczęto używać nowej formuły, która brzmi: „Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie. Amen”.
Przy wypowiadaniu tych słów kapłan namaszcza czoło i ręce. Zrezygnowano z namaszczenia olejem oczu, uszu, nozdrzy, ust i nóg. Na prośbę biskupów do sakramentu nie musi być wykorzystywana tylko oliwa z oliwek, ale także każda oliwa pochodzenia roślinnego, która została poświęcona przez biskupa podczas mszy krzyżma.
Kościół od tego czasu zaczął wyraźniej przypominać, że sakrament namaszczenia jest nie tylko swoistym przygotowaniem przedśmiertnym, ale także może dać łaskę uleczenia duszy, jak również ciała, jeśli będzie to z pożytkiem dla życia duchowego człowieka.
Jak zauważył teolog Michaele Nicolau SJ w monografii Namaszczenie chorych. Studium historyczno-dogmatyczne: „Jest to z pewnością »sakrament tych, którzy odchodzą«. Ale jest on także sakramentem tych, którzy zostają i po to, by zostali. Sakrament, który pomaga chrześcijaninowi w czasie, tak częstym i tak ludzkim, choroby”.