Nie będzie to typowy komentarz do słowa Bożego, jaki zazwyczaj publikuję na łamach Adeste. Myślę, że męki Chrystusa nie trzeba komentować. Wyrazistość opisywanych wydarzeń jest wystarczająca dla każdego. Dobrze jest zatem nad tym cierpieniem usiąść w ciszy. Spróbuję jednak krótko przybliżyć istotę tego i kolejnych dni.
Sigla: Łk 19, 28-40; Iz 50, 4-7; Ps 22 (21), 8-9. 17-18a. 19-20. 23-24; Flp 2, 6-11; Łk 22, 14-23, 56
Niedziela Palmowa Męki Pańskiej otwiera Wielki Tydzień, który jest bezpośrednim przygotowaniem do obchodów triduum paschalnego. To szczególny dzień. Upamiętnia uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. Co ciekawe – uroczysty, choć na osiołku, nie po czerwonym dywanie, lecz zakurzonych płaszczach. Procesja wejścia do kościoła z palmami jest echem tamtych wydarzeń.
Wymowa tego dnia jest bardzo nietypowa. Odczytywane dwie Ewangelie pokazują nam, w co tak naprawdę wkracza Jezus. Najpierw euforia i radość, które później zamieniają się w przeraźliwy krzyk: „Ukrzyżuj Go! Zabij!”. Oto dziedzictwo Chrystusa, miasto święte Jeruzalem. Jezus to całe nasze rozedrganie bierze na siebie. Wchodzi w to dziedzictwo delikatnie, na osiołku, lecz stanowczo, wiedząc, co Go czeka. Tacy właśnie jesteśmy.
Trzy kolejne wielkie dni to czas, w którym słowo Boże obok Jezusa stawia na pierwszym planie postać Judasza Iskarioty, złodzieja, chciwca i zdrajcy. Dokonujące się zbawienie przeplata się ze zdradą. Jednakże dzieło odkupienia, jakie podjął Chrystus z miłości do nas, jest większe od każdego zła na tym świecie. Rozpoczynająca się droga Jezusa do grobu, do otchłani (piekieł), skończy się zwycięskim zmartwychwstaniem, które ostatecznie położy kres panowaniu śmierci i wleje nadzieję we wszystkich, którzy żyli przed nami, którzy żyją teraz i którzy przyjdą po nas.