adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Katolik i drugi policzek vs. godność człowieka i asertywność

magazine cover

pexels.com

Uszy po sobie, wzrok wbity w podłogę i ciche „przepraszam, że żyję” – w taki sposób przez większość mojego życia postrzegałam ideał (teraz już wiem, jak bardzo spaczony!) bycia dobrą katoliczką. Nadstaw drugi policzek, oddaj nie tylko suknię, ale i płaszcz, przejdź dodatkową milę i pożyczaj bez ograniczeń. Nie zapominaj przy tym o siedemdziesięciu siedmiu przebaczeniach!

Dopiero kilka lat temu pierwszy raz usłyszałam o tym, że nadstawienie drugiego policzka nie oznacza niestawiania oporu i biernego przyjmowania kolejnych obelg i przykrości! A przecież tyle lat regularnie chodziłam na religię w szkole, brałam udział w dodatkowych spotkaniach przykościelnych oraz przynajmniej raz w tygodniu uczestniczyłam we mszy świętej, nie wspominając już o wszelakich różańcach, litaniach, roratach i nabożeństwach, w których również brałam udział… Czy nie było nikogo, kto mógł wytłumaczyć małemu dziecku, a później zagubionej nastolatce, że po pierwsze: słowa te są źle przetłumaczone w Biblii Tysiąclecia, a po drugie: powinniśmy patrzeć na nie w kontekście i przez pryzmat całego Pisma Świętego?

Problem z tłumaczeniem

Weźmy najpierw na tapet kwestię tłumaczenia prawa odwetu (Mt 16, 38–42) z Biblii Tysiąclecia, w której czytamy: „Słyszeliście, że powiedziano: »Oko za oko i ząb za ząb!« A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie”.

Gdzie tkwi problem? Już odpowiadam – w drugim zdaniu, w słowach „Nie stawiajcie oporu złemu”.

Tłumaczenie tych słów ma swoje źródło w Wulgacie (przekładzie Biblii na łacinę dokonanym przez św. Hieronima ze Strydonu), w której jest ono zapisane jako „Non resistere malo”, co oznacza: „Nie opierajcie się złu”. Greckie słowo odpowiadające temu przekładowi to natomiast antistenai (αντιστηναι), co oznacza: „Przeciwstawianie się z podobną siłą”. Fragment ten powinien być zatem tłumaczony nie jako „nieopieranie się złu”, a bardziej jako „nieodpłacanie się złem za złe” (Wojciechowski M., Słabe punkty polskiego tłumaczenia Ewangelii w Biblii Tysiąclecia, 2016, s.158). Nie oznacza to zatem, że mamy pozostawać bierni w przypadku ataku w naszą stronę! Mamy prawo do reakcji, lecz ważne jest, by nie niosła ona ze sobą zła, by nie była ona odpowiedzią: „Oko za oko i ząb za ząb”.

Drugi policzek, płaszcz, kroki i pożyczki?

Ustaliliśmy już, że w przypadku ataku w naszą stronę nie powinniśmy pozostawać bierni. Co natomiast oznacza „nadstawienie drugiego policzka”? Jak mamy się odnieść również do innych propozycji „bycia z drugim człowiekiem”? Tłumaczeń symboliki tych słów jest bardzo wiele, lecz my skupimy się tutaj na dwóch, według mnie najważniejszych, wnioskach.

Pierwszym z wyjaśnień jest odpowiedzenie dobrem na zło, a miłością na odwet. Agresywna reakcja na atak przeciwnika tylko przyczyni się do zaostrzenia konfliktu i do pogorszenia relacji. Jezus natomiast zaprasza do czegoś innego, sugerując, że w takich przypadkach lepiej wycierpieć nawet dwa razy więcej niż dać się ponieść gniewowi. Jezus zachęca nas do spokoju, opanowania i gotowości na trwanie przy drugim człowieku, pokazując ważność relacji z bliźnimi i konieczności poświęcenia dla nich. Ale właśnie! Jak to jest z tym trwaniem? Czy powinniśmy pozostać przy kimś, kto na przykład regularnie nas krzywdzi i nie chce zmienić swojego postępowania lub jest dla nas bardzo toksyczny w inny sposób?

Odpowiedzi na te pytania znajdziemy w drugim wyjaśnieniu. My, ludzie, jesteśmy tutaj na ziemi razem po to, żeby sobie nawzajem pomóc dotrzeć do nieba – by pomóc sobie stawać się lepszymi i dojrzalszymi ludźmi. Po to budujemy relacje, m.in. z tego powodu decydujemy się wchodzić w związki małżeńskie czy na inne drogi powołania. Warto jest zatem zadać sobie pytanie: czy pozwalanie drugiej osobie na ciągłe policzkowanie nas byłoby dla niej dobre? Odpowiedź jest bardzo prosta i krótka: nie. A czy jest tego warte? To zależy.

Symboliczne nadstawienie drugiego policzka czy gotowość do dania z siebie jeszcze więcej ma być szansą daną od nas drugiemu człowiekowi na zmianę czy przemyślenie swojego zachowania. W niektórych przypadkach ma być również świadectwem wiary i pokory z naszej strony. Szczególnie wtedy, gdy ewentualny odwet miałby się równać ze zdradą dobra. Czy może być tak, że ktoś, widząc mimo wszystko nasze poświęcenie, zrezygnuje z kolejnego uderzenia i zreflektuje się? Czy może być tak, że po kolejnym uderzeniu uzna, że to, co robi, jest nie w porządku i warto to przemyśleć, może nawet zmienić? W tych obu przypadkach możemy być gotowi na nadstawienie drugiego policzka, choć wcale nie oznacza to, że taka sytuacja będzie dla nas łatwa i komfortowa. Trwając jednak w niej, naszym celem ma być większe dobro.

„Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Sprawa ma się jednak zgoła inaczej w przypadku, w którym np. wiemy, że nasza otwartość i gotowość uniżenia nie zmieni niczego w drugim człowieku, a wręcz go rozwścieczy lub rozzuchwali. W takiej sytuacji nie mamy żadnych podstaw ku temu, by pozwolić się bić po twarzy czy wykorzystywać. Dlaczego?

Zobacz też:   Prześladowania i kakure kirishitan w epoce Edo

A co zrobiłby Jezus?

Na całe szczęście, odpowiadając na to pytanie, wcale nie musimy gdybać. Jezus skierował następujące słowa do swoich uczniów: „Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego” (Mt 10, 23). Nie mówi on nam zatem, byśmy wystawiali się na gniew i zło uderzające w nas z różnych stron, a wręcz przeciwnie: pozwala nam odejść, gdy miejsce, w którym się znajdujemy, jest dla nas złe i krzywdzące. Nie oznacza to oczywiście ucieczki i zaparcia się naszych wartości (Mt 10, 32), a bardziej unikanie sytuacji, które, nie przynosząc żadnego efektu, raniłyby nas samych.

Co więcej, Jezus po pojmaniu, zaprowadzony przed Annasza, gdy został bezpodstawnie uderzony w twarz (J 18, 20–23), odpowiedział: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Ten sam Jezus, który decyduje się tak bardzo uniżyć i umniejszyć, by po ubiczowaniu i całej męce oddać swoje życie za ludzkość, jednocześnie przeciwstawia się spoliczkowaniu. Warto jednak zwrócić uwagę na sposób, w jaki to robi: nie poniżając swojego prześladowcy ani nie powstrzymując go przed kolejnym uderzeniem, lecz rozmawiając z nim i próbując trafić do jego sumienia.

Reakcja Jezusa, choć bardzo dla nas trudna do naśladowania, może być wzorem zachowania, do którego powinniśmy dążyć. Pan Jezus, upominając tego żołdaka, nie pomija swojego bólu i sprzeciwu wobec takiego zachowania, a jednak mimo to bardziej skupia się na problemie drugiego człowieka i na nim samym. Dla niego ważniejsza staje się próba pomocy i nawrócenia grzesznika niż własny ból, poniżenie czy krzywda.

W takich sytuacjach mamy prawo do własnego zdania – do reakcji, obrony, do przeciwstawienia się bezpodstawnemu atakowi. Mamy prawo (a wręcz obowiązek!), by zawalczyć o swoją godność i pozostać asertywnymi, pamiętając jednak o szacunku do drugiego człowieka. Myślę, że w tym wszystkim to jest najtrudniejsze (przynajmniej dla mnie) – bycie asertywnym w miłości, w stosunku każdego bliźniego napotkanego na naszej drodze życia.

Siedemdziesiąt siedem razy

A skoro jesteśmy już przy wyrządzonych nam krzywdach – jak dalej mamy na nie reagować?

„Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: »Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?« Jezus mu odrzekł: »Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18, 21–22).

Gdy czytam ten fragment Pisma Świętego, robi mi się trochę żal Piotra. Rabini uważali, że wybaczyć należy maksymalnie trzy razy i że właśnie tak sam Bóg postępuje, wybaczając przewinienia „do tych pierwszych trzech”. Piotr zatem, sugerując aż siedem przebaczeń, był aż nadto wyrozumiały i wspaniałomyślny (sama liczba siedem symbolizuje przecież dodatkowo pełnię, absolut!). Jezus natomiast zaskakuje swojego ucznia, mówiąc, że nie siedem, a siedemdziesiąt siedem razy! Co ciekawe, nie chodzi tutaj o liczby. W języku hebrajskim „siedemdziesiąt siedem” oznacza nieskończoność.

Przebaczać powinniśmy bez końca. Tutaj nie ma żadnego „ale” ani jakiegokolwiek innego wytłumaczenia czy odmiennej interpretacji. Pan Jezus na kartach Ewangelii w wielu miejscach podkreśla ważność wybaczenia. W przypowieści o nielitościwym dłużniku (Mt 18, 23–35) widzimy, że pan ulitował się nad swoim sługą, a jednak poprzez opór swojego poddanego, musiał on „odwołać” swoją decyzję o przebaczeniu długu. Nielitościwy dłużnik, nie wybaczając, sam wyznaczył granicę miłosierdzia i przebaczenia swojego pana.

W modlitwie Ojcze Nasz codziennie wymawiamy słowa: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Wśród wielu innych słów wypowiedzianych przez Jezusa znajdziemy również te: „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski”, oraz drugi raz od strony negatywnej: „Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień” (Mt 6, 14–15).

Z naszej strony nie powinno być zatem tutaj żadnych limitów, żeby i Ojcu naszemu nie nakładać ograniczeń. Wybaczajmy, a gdy pojawi się trudność, prośmy o pomoc w wybaczeniu. Jeszcze raz, znowu, ciągle i bez przerwy.

Tak po prostu

Chciałabym móc podzielić się w tym miejscu pięknym świadectwem i skwitować je motywującym tekstem, który podsumowałby artykuł. Warto byłoby podkreślić to, jak ważne jest umiejętne nadstawienie drugiego policzka, zwyciężenie zła dobrem, dawanie kolejnych szans i przebaczanie bez ograniczeń. A jednak, pisząc ten artykuł, sama czuję, jak wiele mi jeszcze brakuje i jak daleka jestem od tego ideału. Jak zatem wyciągnąć z przypowieści morał?

Nie wiem.

Wiem jednak, że jako ludzie posiadamy godność. Mamy prawo do wyrażania swoich uczuć, emocji oraz przekonań. Mamy prawo być asertywnymi. To również jest bardzo ważne. I dobre – w miłości.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.