Można od młodego wieku być abstynentem, ale życiowo nietrzeźwym. Zagubionym, naiwnym, bez własnego kierunku. Bo od kolokwialnie rozumianej trzeźwości ważniejsza jest trzeźwość życia.
Każde miasto, nawet o niskiej przestępczości, ma swoje strefy cienia. Miejsca, gdzie nie warto się zapuszczać. To często okolice, w których częściej niż gdzie indziej można spotkać ludzi uzależnionych, bezdomnych. Każdy, jeżeli może, unika takich miejsc. Pełne są ludzi nietrzeźwych, społecznych wyrzutków.
Ale jeśli spojrzymy na trzeźwość szerzej, może się okazać, że społeczeństwa są pełne ludzi pijanych – szkodliwymi ideologiami, egocentryzmem.
Dlatego tematyka obecnego numeru nie ma nic wspólnego z przewrotnością. To nie żart ani rodzaj triku językowego. Nic z tych rzeczy. Właściwie temat trzeźwości jest poważniejszy niż niepicie alkoholu. Chodzi przecież o coś znacznie głębszego – o trzeźwy, realny ogląd rzeczywistości, prawidłowe wniknięcie w sytuację swojego sumienia. I w końcu: takie budowanie swojego charakteru, by życiowo stale być trzeźwym.
Życiowa trzeźwość to nie tylko brak poważnych nałogów degradujących życie. To przede wszystkim higiena życia, takie ustawienie swoich priorytetów, by do spraw, które do nas przychodzą, mieć odpowiednie nastawienie. Dystans do życiowych porażek, problemów finansowych, krytyki, poczucia wypalenia czy kryzysów rodzinnych to coś, co jest nam potrzebne bardziej niż kiedykolwiek.
Z dużym realizmem patrzyli na to św. Paweł w Liście do Tesaloniczan i św. Piotr w pierwszym ze swoich listów. Święty Paweł widzi trzeźwość jako cnotę nowego człowieka, żyjącego w światłości, który ma kontrolę nad swoim życiem: „Ci, którzy śpią, w nocy śpią, a którzy się upijają, w nocy są pijani. My zaś, którzy do dnia należymy, bądźmy trzeźwi, odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia” (1 Tes 5, 7-8). Podobnie dla św. Piotra trzeźwy chrześcijanin to osoba, która czuwa, jest w stanie się modlić i widzieć dobrze rzeczywistość: „Dlatego przepasawszy biodra waszego umysłu, [bądźcie] trzeźwi, miejcie doskonałą nadzieję na łaskę, która wam przypadnie przy objawieniu Jezusa Chrystusa” (1 P 1, 13). Dla Piotra temat jest na tyle ważny, że powraca do niego kilkukrotnie w krótkim liście.
Dlatego tak ryzykowne są zamknięcie na innych, brak rewizji swojego życia i dystans do spraw, które nas otaczają. Brak trzeźwości umysłu może spowodować, że przestaniemy rozumieć nasze położenie w świecie, modlitwa stanie się chaotyczna i sprzeczna, a nasza relacja z Bogiem bardzo ucierpi.
Nietrzeźwość umysłu to także problem współczesności. Europejskie społeczeństwa po pandemii nie wyszły ze społecznej izolacji w pełni. Nawet jeśli zniesiono obostrzenia medyczne, wiele osób pozostaje w mentalnych bańkach informacyjnych, boi się nawiązać dialog. A on jest potrzebny nawet nie dlatego, by zmieniać swoje poglądy i podejście, ale by przez spotkanie z innym bardziej zrozumieć Kościół, świat, a w końcu samego siebie.
Z życzeniami dobrej lektury
Bartłomiej Wojnarowski
redaktor naczelny „Adeste”