Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, skąd w Kościele ruch abstynencki? Czy znacie jakikolwiek papieski dokument o abstynencji? Czy myśleliście kiedyś, że picie alkoholu to grzech? Czy sądzicie, że Polacy to naród alkoholików? Czy uważacie pomysł Episkopatu Polski, aby sierpień uczynić miesiącem trzeźwości za trafny?
Moje odpowiedzi na powyższe pytania to dwa razy „tak” i trzy razy „nie”. Wokół spożycia alkoholu i jego zjawiska wtórnego (występującego przynajmniej od czasów cywilizacji sumeryjskiej), czyli abstynencji, pojawiło się w Polsce sporo kontrowersji. Dlatego właśnie na miesiąc trzeźwości, którym z woli Episkopatu jest sierpień, przedstawiam państwu skromny esej, w którym wyleję swoje żale, nadzieje i obiekcje związane z trzema głównymi „kagańcami” oświaty abstynenckiej.
Źródła abstynencji
Najpierw jednak rzecz najważniejsza. Co o powstrzymaniu się od alkoholu mówi Kościół?
Zarówno Stary Testament, jak i Nowy w wielu miejscach ganią pijaństwo, tj. nadużywanie wina i sycery (czyli niskoprocentowego napoju alkoholowego sporządzanego nie z winorośli, ale głównie z daktyli, zbóż lub miodu). Na przykład Księga Przysłów ostrzega przed przesadnym rozkoszowaniem się winem: „Nie patrz na wino, jak się czerwieni, / jak pięknie błyszczy w kielichu, / jak łatwo płynie [przez gardło]: / bo w końcu kąsa jak żmija, / swój jad niby wąż wypuszcza” (23, 31–32). Z kolei św. Paweł zaznacza jasno: „[…] zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (Ga 5, 21).
Wielokrotnie jednak wzmianki o alkoholu mają wydźwięk pozytywny, nawet i w Ewangeliach. Był on bowiem powszechnym, podstawowym trunkiem. Stosunek Pisma Świętego do picia można by przedstawić w wyważonym stanowisku Koheleta, który pisze, że „jest czas rodzenia i czas umierania, / czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, / czas zabijania i czas leczenia, / czas burzenia i czas budowania, / czas płaczu i czas śmiechu, / czas zawodzenia i czas pląsów, / czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, / czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich” (3, 2–5). Jest czas picia i czas abstynencji – można by dodać. Intrygującą sprawą pozostaje również instytucja nazireatu opisana w szóstym rozdziale Księgi Liczb. Nazirejczycy przyrzekali na pewien czas nie zbliżać się do zwłok, nie ścinać włosów i, co nas interesuje, powstrzymywać się od wszelkich napojów alkoholowych. Ślub dotyczył również octu z sycery, bezalkoholowego octu winnego, a uogólniając – wszelkich napojów pochodzących z winorośli. Wydaje się zatem, że nie alkohol był w tym wyrzeczeniu materią decydującą. Celem miało być głównie powstrzymanie się od substancji zażywanych na co dzień, aby surowym postem uczcić Boga. Nie pojawia się w opisie nazireatu wezwanie do powszechnej abstynencji.
Kościół kontynuował tę linię, ganiąc pijaństwo, ale nie negując, jak robią to islam czy niektóre protestanckie grupy, sensu istnienia alkoholu w ogóle. Bardzo precyzyjnie ujął nauczanie Kościoła na ten temat Pius XII w liście do prezesa niemieckiego stowarzyszenia abstynenckiego Kreuzbund z 1929 roku: „Katolik w trunkach nie widzi trucizny, lecz jeden z darów Bożych. Winna latorośl została nawet przez Stwórcę upatrzona na przedziwną osłonę tajemnicy Eucharystii. […] Ostrożne i umiarkowane używanie napojów alkoholowych nie jest grzechem. Ale nadużycie alkoholu jest grzechem, a tam, gdzie staje się powodem smutnych następstw, grzechem ciężkim, a nawet wołającym o pomstę do nieba. Umiarkowanie i abstynencja są w pierwszej linii naturalnymi środkami panowania nad sobą i dlatego, jak wszystkie inne siły czysto naturalne, nie są zdolne do wyrobienia moralnie mocnych charakterów. Lecz tam, gdzie wzrastają one na gruncie silnej woli, na którą pada nadprzyrodzona rosa łask, są one bardzo cennymi i nieodzownymi środkami do wytworzenia równowagi między ciałem i duszą, materią a duchem, której Bóg się domaga. Kościół katolicki nie może się zgodzić na przymus całkowitej prohibicji. Obowiązek całkowitej abstynencji zachodzi tylko wtedy, gdy inaczej nie można opanować namiętności. Lecz dobrowolna abstynencja w celu zadośćuczynienia za grzechy nadużycia alkoholu, dawania bliźnim dobrego przykładu i powstrzymywania ich od nadmiernego spożycia trunków wyskokowych jest apostolstwem, które Kościół św. popiera i uznaje, pochwala i błogosławi”.
To tylko fragment tekstu, który ukazał się w 23. numerze Miesięcznika Adeste.
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!