adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Ewangelia w dobie postmodernizmu

magazine cover

unsplash.com

Czy Kościół powinien powołać radę ds. marketingu Bożego? Jakkolwiek osobliwie to nie brzmi, istnienie takiego organu wydaje się mieć dla niektórych zasadność. W jaki inny sposób zadbać o to, by katecheci i ewangelizatorzy posiadali wiedzę o tym, jak skutecznie poruszać się we współczesnej kulturze? A może to nie o skuteczność chodzi?

W przypadku sporów pomiędzy zwolennikami skuteczności a jakości obie strony zwykle obrażają się na siebie nawzajem, zapominając, że jedni i drudzy mają w pewnych punktach rację. Nie da się jej odmówić tzw. katocelebrytom – taka forma aktywności ewangelizacyjnej przynosi dość spore rezultaty. Ludzie na nowo odkrywają Kościół, przystępują do sakramentów. Można powiedzieć, że przeżywają osobisty religijny renesans.

Odbywa się to ku oburzeniu grup tradycyjnych lub po prostu ludzi zainteresowanych strzeżeniem Tradycji i Magisterium Kościoła. Mówiąc dowcipnie – tradsi to jednak potrafią. I nie tylko zaorać czyjeś błędy liturgiczne, ale też wyjaśnić meandry wciąż przydatnego tomizmu, wskazać na piękno liturgii od strony technicznej, rytualnej czy skrupulatnie pilnować porządku pojęć.

Kościele, trzecia droga i myk!

To może wystarczy zebrać te wszystkie najlepsze pomysły różnych stronnictw w Kościele, skleić je, a potem działać według takiego amalgamatu metodologicznego? To na pewno rozwiąże większość problemów! Tylko że tak to nie działa.

Trudność z dotarciem do wiernych (także tych potencjalnych) nie leży wyłącznie po stronie Kościoła. Niektórzy usilnie nie chcą tego zrozumieć i z uporem maniaka naciskają wszem wobec na jakieś – tradsowe bądź katocelebryckie – zmiany w Kościele. „Jeśliby tylko Kościół wyszedł do młodych, otworzył się na świat, to wszystko byłoby dobrze”. Sęk w tym, że nie byłoby dobrze, bo Kościół zbudowany na nauce Chrystusa nie jest jakimś nieszczęsnym Netflixem dla wierzących. Netflix jest jeden (jest też HBO!) i tyle tego wystarczy.

Z podobnym uporem maniaka niektórzy wierzą, że jakby tylko zaczęto odprawiać msze w rycie nadzwyczajnym, to natychmiast nastąpiłoby odrodzenie Kościoła. Znów – niekoniecznie. Zapewne niektórych przyciągnęłaby fascynacja trochę takim quasi-ezoterycznym katolicyzmem. Z tym, że ile osób tak naprawdę jest zainteresowanych akurat tym konkretnym modelem duchowości?

Społeczeństwo i rozkład sił

Katolicyzm nie był i nigdy nie będzie zaklinaniem rzeczywistości. Bogiem w sakramentach nie da się wysługiwać jak jakimiś czarami masowej kontroli społecznej. Ludźmi rządzi wielopoziomowa i wieloaspektowa dynamika życia osobowego i społecznego.

Do czego zmierzam? Otóż do tezy, którą trudno będzie polubić komukolwiek. Kościół i jego narracja przestały być dominujące w naszym kręgu kulturowym. Chrześcijaństwo pozostawiło po sobie wartości humanitarne i elementy etyki. Nie było jednak w stanie zachować dominacji w sferze metafizyki.

Zobacz też:   W imię Innosa

W praktyce oznacza to po prostu, że nie do końca winą Kościoła jest fakt exodusu wiernych. Ludzie odchodzą, ponieważ nie są przekonani co do prawdziwości i wiarygodności nauczania Kościoła. Chrześcijaństwo jest, jak na dzisiejsze standardy, wymagające. Nie byłoby religią transformacyjną, gdyby nie wymagało. Nikt nie wie, co przyniesie przyszłość, jednak niewykluczone, że chrześcijaństwo z dominującej religii powoli i nieubłaganie będzie się cofać w stronę niedużych enklaw religijnych zorganizowanych w ramach zżytych ze sobą wspólnot parafialnych.

Należy też zauważyć, że współczesny ateizm nie jest tym samym ateizmem, z jakim katolicy stykali się jeszcze sto lat temu. To nie są tylko wpływy filozofii oświecenia i pozytywizmu czy krawędziowe przekonania mało lubianych materialistów i naturalistów. Dzisiejszy ateizm jest na wskroś praktyczny. Ludzie nie negują Boga, ponieważ doszli do tego drogą ciężkiej pracy intelektualnej. Niewiara jest dla nich w pewnym sensie poglądem domyślnym. Nie interesują się sprawami religii tak bardzo, jak bardzo można nie interesować się np. literaturą, sztuką bądź muzyką.

O tym, co następuje

Dla współczesnego ateisty religia jest kwestią gustu estetycznego, a nie problemem natury egzystencjalnej. To osobiste upodobania i preferencje decydują, czy w coś się wierzy lub nie. Jak więc rozmawiać z kimś takim o wierze religijnej? To tak samo, jakby namawiać konesera jednego gatunku muzycznego do polubienia innego. Czasami może się to i uda, ale czy o to nam jako katolikom chodzi? O tworzenie mody na katolicyzm? O bycie kolejną, przemijającą fazą w niekończącym się cyklu nowinek i fascynacji kulturowych? Chyba nie.

Logika nawrócenia chrześcijańskiego nie polega na przekonaniu kogoś do Chrystusa lub wzbudzeniu w nim upodobania do Kościoła. Fakt, że lubimy swoją religię oczywiście jest częścią naszego życia i nie ma w tym nic dziwnego. Tym niemniej nawrócenie wymaga wstrząsu egzystencjalnego. Nawrócenie, czyli z greckiego metanoia, jest śmiercią starego człowieka, którą ów człowiek sam wybiera. Aby to miało miejsce, musi nastąpić żywe spotkanie z Chrystusem albo w sposób osobisty, albo poprzez drugiego człowieka.

Kościół musi pozostać tym, czym był od zawsze – Kościołem Chrystusa. Tylko tyle i aż tyle. Nie oznacza to, że należy porzucić media społecznościowe, telewizor wyrzucić przez okno, a konto na Youtube skasować. Wręcz przeciwnie. Skoro istnieją akurat takie środki komunikacji, to warto z nich korzystać. Trzeba jednak pamiętać, że katolicyzm nie jest jakimś marketingiem. Religii chrystusowej się nie sprzedaje ani nie kupuje (zob. Dz 8, 18-24). Chrześcijaństwo bowiem nie jest utylitarne, ale egzystencjalne, i ta egzystencjalna nuta nieustannie gra w całej Ewangelii.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.