adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Dlaczego Polacy (nie) czytają tak mało?

magazine cover

unsplash.com

Polacy nie czytają, młodzież siedzi w telefonach, a lektura zawsze rozwija. Ale czy na pewno? Spojrzenie na to, jak czytamy, kto nie chce, a kto lubi czytać, mówi wiele o nas, ale także o tym, jak oceniamy sami siebie jako społeczeństwo. Dane pokazują także, że kultura – także czytania – gwałtownie się zmienia, a przyswajanie treści rządzi się całkiem nowymi prawami.

Badaniem rynku czytelnictwa zajmuje się wiele instytucji, w tym powołany w 2020 roku Krajowy Instytut Mediów. W badaniu z 2022 roku widać kilka ciekawych trendów. Przede wszystkim w Polsce przeważa grupa czytających książki nad nieczytającymi (56% do 44%), chętniej czytają kobiety niż mężczyźni (nie czyta 64% mężczyzn wobec 48,8% kobiet). Wyraźnie widać też korelację między czytaniem a wykształceniem (72,3% osób z wykształceniem zawodowym nie przeczytało żadnej książki w ostatnich dwunastu miesiącach, w grupie z wykształceniem wyższym tylko 30%). Co ciekawe, wskaźnik czytelnictwa spada wraz z wiekiem, a najwięcej czytają nastolatkowie i młodzi dorośli. W grupie wiekowej 16-24 lata czyta niemal 64% badanych, a w grupie 65+ to tylko 35,7%.

Trend, w którym czytelnictwo spada wraz z wiekiem, komentuje dla gov.pl Maja Kurzelewska, dyrektor Departamentu Badań i Analiz Instytutu:

„Nawyk czytania słabnie wraz z wiekiem. I tutaj można dywagować, czy wynika to z niewystarczających zachęt, czy braku nawyku kształtowanego w domu, przez obserwację rodziców czy też lektury szkolne nie są zachęcające, wciągające” – zastanawia się Kurzelewska.

Czy tylko elita czyta?

Kolejnym przekonaniem na temat czytania jest to, że duża liczba przeczytanych rocznie książek świadczy dobrze o intelektualnej kondycji, a wręcz sugeruje, że mamy do czynienia z elitą. Takie zdanie wyraziła polska noblistka, Olga Tokarczuk, na Festiwalu Góry Literatury 2022, mówiąc: „Nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki, trzeba mieć jakąś kompetencję, mieć wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze”. Dodała także później, że pisze swoje książki dla ludzi inteligentnych. Moim zdaniem widać w tej wypowiedzi przekonanie samej autorki, że czytający jej książki należą do lepszej, inteligentniejszej grupy odbiorców, bo mniej obyci nie zrozumieją jej tekstów.

Widać tutaj wyraźnie trend tworzenia wokół pisarzy swoistych intelektualnych klanów, które same potwierdzają swoją wartość, poniekąd klepią się po plecach, by nie zapomniały, że należą do grupy mądrych i oczytanych – wbrew innym, którzy nie rozumieją, co w prostej linii oznacza, że są mniej inteligentni i głupsi. Jednocześnie nie byłem oburzony jej wypowiedzią, chociaż nie sięgam po literaturę Tokarczuk ani nawet książki o podobnym stylu. Zarzucanie jej klasizmu jest także dla mnie nadużyciem i szukaniem poprawności politycznej, tak jakby stwierdzenie, że istnieją idioci, miało być wielkim tabu.

Trudno czytać, jeszcze trudniej wydać książkę

Drugą stroną medalu czytelnictwa jest rynek wydawniczy. Nie możemy przecież zapomnieć o tym, że aby książka trafiła do naszych rąk, ktoś musi chcieć ją napisać, wydać, zareklamować, zapewnić łańcuch dystrybucji. A to w postpandemicznych czasach bardzo wymagające zadanie. Załamuje się szczególnie tradycyjny łańcuch wydawniczy, oparty o publikację w wydawnictwie, a następnie dystrybucję w księgarniach. Jak podaje raport Dun & Bradstreet, na który powołuje się portal bank.pl, w Polsce działa 2,2 tys. księgarń, jednak co roku ta liczba maleje nawet o 2-3%. Głównymi wrogami branży są dzisiaj internet oraz dyskonty, które mogą pozwolić sobie na agresywny dumping cenowy w przeciwieństwie do lokalnego przedsiębiorstwa, które coraz częściej się zadłuża (nawet czterech na dziesięciu księgarzy). Rosną także rynki e-commerce i self-publishing, które omijają tradycyjny cykl życia książki.

Ratunkiem dla księgarń miałyby być rozwiązania znane z innych państw, takie jak zamrożenie cen niektórych książek i ustawa o książce.

„Małe księgarnie nie są w stanie konkurować ceną z dużymi sieciami. Są w stanie konkurować »kultowością«, jakością obsługi, atrakcyjnością wizualną, oryginalnym pomysłem na siebie” – podkreśla dla serwisu bank.pl Justyna Wydra, pisarka i redaktorka.

Zobacz też:   Czarnobyl: Promieniowanie kłamstwa

Co czytamy?

Jak podaje raport Biblioteki Narodowej, w 2023 roku wydawcy „przesłali do Biblioteki Narodowej 33 893 pozycje książkowe. Jest to liczba większa o 1485 tytułów i niemal 5% niż w roku 2022, a zbliżona do tej z roku 2021”. Zauważalnym trendem jest systematyczny spadek wydawania książek naukowych i przeciwnie – wzrost publikowanej po polsku literatury. Rekordy popularności bije ta zakwalifikowana przez BN jako romansowo-obyczajowa: wydawcy przesłali w 2023 roku 2715 tego typu publikacji, co jest największą liczbą od rozpoczęcia zbierania danych (więcej w pełnym raporcie tutaj). Pod względem zagranicznych wznowień wydawniczych Polacy pokochali Baśnie Andersena, które były wydawane od 1944 roku aż sto sześćdziesiąt trzy razy, niewiele ustępujący im Mały książę Exupéry’ego wyszedł w naszym kraju aż sto dziesięć razy. Wydawanie bajek i literatury dziecięcej było naszym narodowym konikiem także w ubiegłym roku, bo wydawcy zgłosili w tej kategorii 2809 publikacji.

A co czyta młodzież? Malkontent odpowie ironicznie: nie czyta. Ale tutaj znów mity zderzają się z faktami: młodzi czytają, ale nie to, co wielu mogłoby się wydawać. Odpowiedź oczywiście nie jest jednoznaczna, jednak i tutaj Biblioteka Narodowa widzi ciekawe trendy. Przede wszystkim renesans przeżywa rynek komiksów. W ostatniej dekadzie urósł on siedmiokrotnie, a lokomotywą w tej kategorii są komiksy dla dzieci oraz młodzieży. Jak wynika z analizy BN, młody czytelnik w 2023 roku chętnie sięgał po literaturę dotykającą kwestii LGBT i tożsamości płciowej (wyraźny temat w ponad pięćdziesięciu komiksach oraz pięćdziesięciu powieściach z 2023 roku). Dorośli sięgają za to po treści dotyczące niedawnej pandemii COVID czy wojny na Ukrainie. Eksperci zauważają też wzrost liczby publikacji dotyczących zdrowia.

Fetysz czy konieczność?

A może czytanie samo w sobie nie tylko nie jest tak cenne, jak uważamy, ale wręcz stało się fetyszem i pretekstem do naszego narodowego kompleksu?

Co jasne, czytanie rozwija mózg, ma wpływ na przeciwdziałanie chorobom, ćwiczy pamięć, zwiększa koncentrację i trenuje wyobraźnię. To niepodważalne fakty, które potwierdza nauka. Jednak czytanie także może stać się fetyszem, gdy ściga się na liczbę przeczytanych książek, niezależnie od ich jakości. Nigdy także nie rozumiałem i nie zgadzałem się z wyrażeniem „nie ma złych książek”, tak jakby przekaz wiedzy za pomocą tekstu był odporny na toksyczne, złe idee, a już gry komputerowe czy teatr mogłyby łatwiej stać się dla nas destrukcyjne. Są książki demoralizujące, jak powieści z brutalnymi scenami seksu sprzedawane młodym nastolatkom czy projekty wydawnicze, które są zwykłą kryptoreklamą.

Książki są bardzo cennym nośnikiem przekazu treści, ale nie jedynym – pamiętajmy o tym. Wszyscy miłośnicy czytania muszą pamiętać, że bardzo wartościowymi i także rozwijającymi mózg aktywnościami są dzisiaj gry komputerowe, filmy, podcasty. Wyższościowy ton, który zdarza się od strony bibliofilów w kierunku np. graczy, z pewnością nie zachęci tych drugich, by czytać więcej.

Przeczytaj. Do końca

Jedną z największych zalet książek, nawet tych uznawanych przeze mnie za po prostu słabe, jest ich obecna kontrkulturowość. Dzisiejszy Zachód stał się wielkim hipermarketem, gdzie wszystko musi być prosto, szybko i bezboleśnie, i to – o tempora! – niezależnie od tego, czy w puste miejsce wstawimy zakupy czy eutanazję. Makdonaldyzacja i brak namysłu nad skomplikowaniem świata są jeszcze podsycane przez algorytmy social mediów, w których wszystko jest intensywne, barwne, ciekawe i szybkie. Dlatego spokojny namysł nad tekstem, poglądem innej osoby pozostawionym na trwałym nośniku, ćwiczenie wyobraźni mogą stać się kulturowo rewolucyjne.

Warto przy tym pamiętać, że droga do rozwoju zdecydowanie wiedzie przez dywersyfikację treści: sięganie nie tylko po książki, ale i dobre gry komputerowe, spektakle teatralne (z tym najbardziej kulejemy!), które będą zadawały nam trudne pytania i próbowały wyrwać z informacyjnych baniek.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Redaktor Naczelny miesięcznika Adeste. Z wykształcenia politolog specjalizujący się w cyberbezpieczeństwie, z zawodu dziennikarz. Prywatnie melancholik lubiący dobrą muzykę, kubek ciepłej herbaty i spotkania z przyjaciółmi.
Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.