adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Miesięcznik maj 2023, Temat numeru

Czy jesteśmy w wiecznej komunii z Bogiem?

magazine cover

pixabay.com

Z niemałą trudnością przychodzi nam wyobrażenie sobie relacji świata do Boga, który go stworzył – bo jeśli go stworzył, to tak właściwie jak? Niektórzy twierdzą, że to świat sam w sobie jest Bogiem. Inni postulują, że Bóg jest poza światem. Są też tacy, którzy wskazują, że to my jako świat jesteśmy w Bogu, ale ten przekracza rzeczywistość, w której istniejemy. Kto ma rację?

Chrześcijaństwo jest religią wdzięczności oraz relacji. Ta relacyjność wydaje się jednym z jego trzonów. Ojciec jest w relacji do Syna, Syn w relacji do Ojca, Duch jest w relacji do Syna i Ojca, a Oni są w relacji do Niego. Dogmat o Trójcy Świętej podpowiada, by poszukiwać tej samej relacyjności w świecie. Koniec końców bowiem stworzenie powinno być jakoś podobne do swego Stwórcy.

Denis Edwards w książce Bóg ewolucji. Teologia trynitarna wskazuje na wyjątkowy, można powiedzieć kobiecy z naszej perspektywy, charakter Boga, to jest stwórcze rodzenie, życiodajne zawarcie w sobie samym kogoś innego (por. Edwards D., Bóg ewolucji. Teologia trynitarna, 2016).

Istnieć, ale jak?

Zagadnieniu istnienia filozofowie poświęcali wiele setek lat. Jeśli się uprzeć, to całą filozofię – na tym najbardziej elementarnym poziomie zachwytu nad rzeczywistością – można podsumować pytaniem postawionym przez wybitnego niemieckiego filozofa Gottfrieda Wilhelma Leibniza: „Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?”.

Tomasz z Akwinu wskazywał, że istnienie jest komponentem bytu będącym swoistą kotwicą, dzięki której rzeczy zagnieżdżone są w świecie. W pewnym sensie jest iskrą bożą, poprzez którą jest wszystko to, co jest. Nie bez przyczyny też to wszystko brzmi jak masło maślane. Trudno nam bowiem myśleć o istnieniu oderwanym od konkretnych rzeczy, bo przecież to przedmioty są, życie jest, ludzie są. Nie ma jakiegoś „nagiego istnienia”, czegoś oderwanego od treści, którą posiada. Nie można zważyć istnienia i stwierdzić, że mamy tu do czynienia z jego dziesięcioma kilogramami.

Wobec powyższego, spod metafizycznych rozważań Akwinaty ujawnia się językowa i poznawcza strona problemu istnienia. Człowiek, poznając świat, dostrzega, że wszystko, co spotyka, ma jedną, charakterystyczną cechę wspólną – to, że jest, że istnieje. Profesor Mieczysław Krąpiec, znany polski tomista, nazywał to sądem egzystencjalnym. Jakkolwiek technicznie by ten termin nie brzmiał, to w praktyce oznacza on po prostu zdolność człowieka do świadomego rozpoznawania, że świat istnieje. To jest typowa dla ludzi przytomność, dana nam samoświadomość siebie oraz otoczenia (por. Maryniarczyk A., Istnienie, [w:] Powszechna encyklopedia filozofii, t. 3, red. A. Maryniarczyk, 2004).

Ulepieni z boskiej gliny

Powyższe rozważania naturalnie rodzą kolejne pytania – skąd w takim razie pochodzimy? Jako chrześcijanie wierzymy, że stworzył nas Bóg. U Świętego Jana Ewangelisty czytamy:

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez. Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1, 1-3).

Bóg jest stwórcą świata, ale nie tak, jak myślimy. Stworzenie intuicyjnie kojarzy nam się z magicznym pojawieniem się czegoś z niczego. Podobny, choć o wiele bardziej zniuansowany i poważny wariant tej wizji był prezentowany m.in. przez wspomnianego wcześniej Tomasza z Akwinu. Tym niemniej biblista w Księdze Rodzaju używa hebrajskiego słowa bara na określenie stwarzania. Owo stwarzanie nie jest jednak rozumiane jako czyste stworzenie z niczego – dosłownie magiczne powołanie świata do istnienia. Hebrajskie bara to tyle, co porządkować coś z pierwotnego, chaotycznego stanu. Bóg, powołując wszechświat, porządkuje go, nadaje mu wymiary i ramy. Jest więc dawcą prawa, które organizuje rzeczywistość.

Zobacz też:   Współczesne legendy templariuszy

Gdy zaś przyjrzymy się słowom św. Jana „Na początku było Słowo […]”, to nie bez przyczyny Słowo zostało zapisane dużą literą. Wyrażenie to odnosi się bowiem do Chrystusa. To Jezus jest Słowem, tj. z greckiego Logosem, czyli prawem i porządkiem. Jezus jest prawem i światłością świata, fundamentem porządkującym go i nadającym mu życie. Bóg nie jest więc magiem. Nie jest też prymitywnym rzemieślnikiem, który jedynie poskładał klocki. Bóg jest Tym, który sprawia, że klocki w ogóle istnieją i że można je składać lub że w ramach oddanej im autonomii, w pewnym sensie, same się składają. Edwards zauważa zresztą, że sam akt bycia jest już stanem relacyjnym. Istnieć oznacza dla niego być w komunii ze Stwórcą (por. Edwards D., 2016, s. 28).

Czy Pan Bóg miesza kijem w rzece?

Powszechnym, i w mojej ocenie szkodliwym, obrazem relacji Boga do stworzenia jest sztywny interwencjonizm. Stwórca w nim jest jak to dziecko, które kijem miesza w rzece. Zgodnie z definicją pojęcia interweniuje, wraża kij w muł i miesza go kolistymi ruchami, patrząc z uśmiechem, jak poderwane pod taflą wody błoto płynie wraz z prądem.

Ale taki obraz jest co najmniej komiczny, żeby nie powiedzieć urągający Bogu. Bóg-Słowo nie jest jakimś kapryśnym kosmitą, który, jak w kreskówce Rick i Morty, stwarza ku własnej uciesze symulację świata. Bóg nie symuluje świata, ale daje mu autonomię i wolność. Jak zauważa Edwards: „Stworzenie ma miejsce i rozkwita wewnątrz Boskiego życia” (tamże, s. 28). Można powiedzieć, że Bóg jest nie tylko matrycą świata, jego niewidzialnym fundamentem, lecz także gniazdem, w którym świat ten niczym jajko przebywa i wzrasta aż do – symbolicznie mówiąc – wyklucia się, czyli apokalipsy. Edwards snuje fascynującą wizję relacji Boga do świata zwaną panenteizmem. Z greckiego pan en theos znaczy tyle, co „wszystko w Bogu”. Nietrudno jednocześnie zauważyć, że jest to stanowisko starające się jakoś pogodzić intuicje zarówno teistyczne, jak i panteistyczne.

Chrześcijaństwo wobec panteizmu ma zastrzeżenia, ponieważ wskazywałby on na śmiertelność i przemijalność Boga, a dla nas Bóg jest życiem i zmartwychwstaniem. Bóg nie umiera, bo to On jest samym źródłem życia. Teizm zaś wydaje się coraz to bardziej skostniałą, zastaną w dawnych filozofiach ideą, w pewnym sensie sprzeczną ze współczesnym obrazem świata. Stąd więc rosnąca popularność panenteizmu.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.