To, skąd pochodzimy, jest bardzo ważne, a momentami nawet kluczowe. Podwórka, na których spotykaliśmy się z przyjaciółmi, graliśmy w piłkę, miejsca, które przywołują wspomnienia. Człowiek ulepiony jest z czasu i miejsc, które go kształtują. Nie inaczej jest z Kościołem.
Prawie dwa tysiące lat jednak robi swoje. Mimo tego, że media lubią żyć obecnymi skandalami, sensacjami i nowinkami, w życiu tej wspólnoty zapisane są kluczowe momenty. Pierwszy sobór, miejsce rozprzestrzeniania się wiary, rozłam na wschód i zachód, a potem schizma protestancka z 1517 roku, sobór watykański II – te wszystkie wydarzenia odcisnęły piętno na zbiorowej świadomości. W wielu tych milowych kamieniach kluczowe w rozwoju wydarzeń było to, gdzie się rozpoczęły.
Wystąpienie Marcina Lutra potoczyło się tak, a nie inaczej, bo rozlało się na całą Europę z niemieckiej Wittenbergi. To tam trafiło na żyzną glebę populizmu religijnego, napięć politycznych i niepokojów społecznych. Także w atmosferze napięć, spekulacji i podejrzeń odbył się sobór watykański II. Chociaż ówczesne media kurialne budowały narrację wręcz sielskiej atmosfery pełnej Ducha Świętego, to wpływ na przebieg soboru miały włoskie media. Plotki budowane wokół soborowych historii realnie wpływały na historię, a jednocześnie z błahych spraw tworzyły nagłówki. Dlatego wielu uczestników soboru (w tym kard. Ratzinger) podkreślało, że istniał sobór ojców i sobór mediów.
Dziś także kościelna geografia ma niebagatelny wpływ. W ostatnim etapie pontyfikatu argentyńskiego papieża swoista kościelna geopolityka z ciekawostki urosła do rangi sztuki obowiązkowej w Watykanie. Papież od pierwszych dni mówił o krańcach świata i obrzeżach Kościoła, mianował kardynałów także według klucza odległych od Rzymu miejsc. Było widać, że ambicją było utworzenie Kościoła, który był demokratycznie reprezentowany pod względem pochodzenia purpuratów i innych pracowników kurii rzymskiej.
Dlatego obecny numer miesięcznika „Adeste” poświęcamy refleksji o geograficznym centrum Kościoła. Czy zlaicyzowana Europa jest w stanie dać siły innym częściom świata, czy jest już zmęczoną staruszką, którą trzeba wspomagać? Czy papież odwraca się od Europy i Ameryki Północnej, wskazując na tzw. Globalne Południe, a więc Amerykę Łacińską, Azję Południowo-Wschodnią i Afrykę? Spekulacje dotyczące obecnego centrum Kościoła są ważne i momentami bardzo ciekawe, ale nie możemy zapomnieć o jednym.
Niezależnie od strategii kościelnych hierarchów, planów i statystyk powołań, składu kolegium kardynalskiego i reprezentacji państw w Kurii Kościół ma źródło zawsze bijące: jest nim, jak podkreśla prefacja o Sercu Jezusa, przebity bok, z którego wypłynęła krew i woda. To prawdziwy pion, do którego powinni odnosić się chrześcijanie wszystkich wieków, by nie zagubić nawigacji w niespokojnych czasach.
Z życzeniami dobrej lektury
Bartłomiej Wojnarowski
redaktor naczelny