adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Bóg, a może suma wszystkich strachów?

magazine cover

unsplash.com

Strach. Paraliżuje, zaciemnia umysł, odbiera radość. Odczuwany długotrwale strach przeradza się wreszcie w lęk i zostawia ślad w ludzkiej duszy i psychice. Nie lubimy się bać, a jednocześnie bywa, że stajemy się niewolnikami strachu. A czy Bóg chce, byśmy się Go bali?

Każdy z nas podświadomie czuje pewną perwersję zjawiska strachu. Z jednej chwalimy odwagę jako wielką cnotę, weterani wojenni mają pomniki i ulice na swoją cześć. A jednocześnie jako społeczeństwo potrafimy robić duży użytek z zarządzania lękiem. Osoba, która się boi, jest bardziej posłuszna – wcale nie z miłości, ale z poczucia, że zachowanie przeciwne spowoduje jakieś przykre konsekwencje.

Wiedzieli i wiedzą to psychomanipulanci, toksyczni rodzice, nieuczciwi politycy, guru sekt. Zastraszony człowiek nie będzie chciał być wolny, bo uzna to za nadmierne ryzyko, a kimś takim znakomicie się steruje. W ogniu strachu rozpływają się nasza osobowość i chęć do samostanowienia.

A czy Bóg chce, byśmy się bali? Jak myślisz? Mamy się bać piekła, kary Bożej, tego, że nie podołamy?

Sądzę, że na dłuższą metę budowanie wiary na fundamencie strachu powoduje, że ona karłowacieje. Zamiast tworzyć relację z Bogiem, zaczynamy się straszyć wyobrażeniem o Nim. Dlatego ciągłe życie w strachu nie tylko wpływa na zdrowie psychiczne, ale może być także pewną patologią życia duchowego. W takim stanie nawet dobre rzeczy jak modlitwa, życie sakramentalne, uczestnictwo w życiu Kościoła mogą być oparte na nieprawidłowej motywacji.

Wyzwolenie się od lęku oczywiście nie oznacza traktowania wiary jako luźnej strefy w życiu, czegoś, co ma być społecznie bezobjawowe. Wręcz przeciwnie, dlatego zdecydowanie warto pracować nad bojaźnią Bożą i zrozumieniem konsekwencji naszych działań. Uświadomienie sobie różnicy pomiędzy strachem przed Bogiem a bojaźnią Bożą może być dla nas kluczowe w rozwoju duchowym.

Warto zrozumieć, że strach buduje się na wyobrażeniu, a bojaźń Boża na prawdzie o sobie. Bojaźń Boża to z pewnością nie neurotyczny lęk przed tym, co myśli o nas Bóg i co się z nami stanie, gdy spojrzymy na Niego w dniu sądu. To znacznie bardziej świadomość tego, kim jest dla nas Bóg, jak wielkie jest Jego miłosierdzie, ale także tego, że życie to poważna sprawa i to, jak podchodzimy do spraw wiary, ma swoje konsekwencje – doczesne i wieczne. Pokorne spojrzenie na swoją historię i na miejsce Boga w moim życiu i dziejach ludzkości to podstawa bojaźni Bożej.

W czasie, w którym media stawiają niepokojące newsy na pierwszym miejscu, Kościół musi dbać o to, by nie stać się kolejną instytucją do spraw zarządzania lękiem. Bezdyskusyjnie ma przypominać prawdę o piekle, naszych zobowiązaniach wobec Boga i grzechu. Niech robi to bardzo klarownie i zdecydowanie. Jednak z dużym zmartwieniem patrzę na księży, którzy wchodzą w swoich rozważaniach w szczegóły dotyczące piekła, często opierając się na objawieniach prywatnych. Nie zawsze są tak skorzy, by na kazaniu nawet w dwóch słowach przedstawiać ojców Kościoła czy rozwój nauki Kościoła. Bo to wydaje się mniej chwytliwe, słabiej poruszające emocje. Takie duszpasterskie zarządzanie strachem może szczególnie we wrażliwych osobach tworzyć fałszywy obraz duchowości jako wysiłku, z którym nie da się wygrać, i wiecznych wymagań, którym nie sposób sprostać.

Zobacz też:   Czerń, czerwień, głód i ewangelizacja – wywiad z Magdaleną Dul, misjonarką w Etiopii

Dlatego ludowe wykrzyknienie „Bój się Boga!” może mieć tylko jedną ortodoksyjną interpretację: zatrzymaj się, popatrz na swoje życie i pomyśl, jak Bóg chce, byś żył. Jeśli będzie to zachęta do traktowania Boga jak straszaka, może to się skończyć bardzo źle. Człowiek, który widzi Stwórcę jako wkurzonego Ojca z pasem, może po pewnym czasie zacząć postrzegać Go jako kolejną instancję ucisku. Po toksycznych rodzicach czy mobbingującym szefie Bóg będzie wtedy kolejnym złym gościem, którego się szanuje nie z podziwu dla dzieł, które wykonał, lecz po to, by nie mieć przechlapane. Można Go nawet znacznie szybciej odrzucić, bo nie czuje się natychmiastowości kary. W takim podejściu relacja z Bogiem przyjmuje formę gry, w której podstawą są wieczne napięcie i obawa przed tym, jak nas ocenia.

Każdemu młodemu czytelnikowi „Adeste” chcę powiedzieć mocno: Przestań się bać i żyj! Odważ się na wolność i wzięcie odpowiedzialności za życie. Nie daj się spętać przez strach. Nie czekaj, by słowa, które trzeba wypowiedzieć, przepadły, a szanse, które masz przed sobą, odeszły bezpowrotnie.

Jednak zrób to w odpowiedni sposób. Najpierw uklęknij przed Bogiem i przemyśl swoje życie, a następnie przestań się bać. Nigdy odwrotnie. To odróżnia wolność od brawury duchowej i mentalność świata od mentalności chrześcijańskiej, bo możemy w pełni cieszyć się życiem dopiero po tym, jak uprzednio napełnimy je sensem.

Jak lubił mawiać abp Fulton Sheen, chrześcijanin żyje według zasady „najpierw post, a potem zabawa”. Nie odwrotnie.

Wolności, bojaźni Bożej i życiowego luzu w sprawach, które nie są realnie ważne, a przede wszystkim odróżniania rzeczy błahych od kluczowych życzę sobie i każdemu z Was. Zapraszam do lektury naszych artykułów i zdecydowanie odważnego brania udziału w dyskusji o Adeste: na naszej stronie, grupie na Facebooku i pozostałych social mediach. Do zobaczenia!
 

Z życzeniami dobrej lektury
Bartłomiej Wojnarowski
redaktor naczelny

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Redaktor Naczelny miesięcznika Adeste. Z wykształcenia politolog specjalizujący się w cyberbezpieczeństwie, z zawodu dziennikarz. Prywatnie melancholik lubiący dobrą muzykę, kubek ciepłej herbaty i spotkania z przyjaciółmi.
Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.