adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Miesięcznik luty 2022, Słowo wstępne

A w jakich zawodach ja wystąpiłem?

magazine cover

pexels.com

„W dobrych zawodach wystąpiłem” – pisał prawie dwa tysiące lat temu św. Paweł. A jakie są moje życiowe zawody? O co walczę? Z czym się zmagam? Czemu jestem w stanie poświęcić serce, pot i czas? To pytanie o sport, ale ostatecznie o moje i twoje zbawienie.

Ze wzruszeniem wspominam wiele wydarzeń z mojego życia. Wśród nich jest mnóstwo chwil powiązanych, co oczywiste, z wiarą. Te wspomnienia dotykają głębi mnie i mojej tożsamości. Zaraz potem powracają jednak obrazy związane ze sportem: wspólne mecze z kolegami na kamienistych boiskach, trudne decyzje podczas rozgrywek, które sędziowałem, łzy wzruszenia podczas finałów Ligi Mistrzów. To także coś wyjątkowego, zapisanego bardzo głęboko we mnie. Myślę, że nie jestem jedyny, bo wiara, ale także sport, w pewnych kwestiach niosą za sobą wspólne wartości: wyzwalają wielkie emocje, zbliżają i odpychają. To dzięki nim ludzie zawierają przyjaźnie na całe życie, ale nieraz potrafią stać się wrogami.

Dlaczego tak jest? Może dlatego, że rywalizacja sportowa to nie tylko kwestia wysiłku, wykonania pewnej czynności, spocenia się, lecz także – przede wszystkim – oddania siebie, tego, co jest we mnie najlepsze. To dotyka duszy, głębi mojego „ja”, tego, jak postrzegam Boga i innych.

Dlatego dobrze, że Kościół z coraz większą bystrością rozumie rolę sportu, bo to właśnie sportowcy w wielu społeczeństwach są wzorami, idolami, nieraz bezkrytycznie wielbionymi. To ich życiorysy są śledzone z wypiekami na twarzy, a kolejne rekordy powodują wzmożone dyskusje przy rodzinnym stole. Dlatego tak ważne jest pytanie o ich duchowe ukształtowanie: czy są to ludzie prawi, uczciwi wobec innych i swojego sumienia, postępujący według chrześcijańskich zasad? A może to wyrachowani gracze nie tylko na boiskach, szafujący własnym wizerunkiem jak kartą przetargową? To nie są poboczne pytania, tylko problemy, z którymi musi codziennie mierzyć się Zachód.

Bankructwo moralne sportowca (jak widzieliśmy to w przypadku Lance’a Armstronga) może osłabić morale całych grup społecznych, a nawet narodów. Skandale korupcyjne czy dopingowe uderzają głęboko i boleśnie w marzenia, szczególnie młodych ludzi, o sporcie pięknym, czystym i dostępnym dla wszystkich. Jeśli młodzież na boisku zobaczy brud korupcji, wyrachowania, wyzyskiwania, przemocy wobec sędziów, może w przyszłości mieć zaburzony ogląd moralności. Dlatego kluczowe jest to, by Kościół głośno podkreślał, jak poważnym złem wobec innych i Boga są oszustwa, korupcja, doping i przemoc, a także wykorzystywanie innych w sporcie.

Kościół z dużą otwartością podchodzi szczególnie do sportu amatorskiego. To sfera, gdzie nie zdobywa się wielkich pieniędzy, ale na którą zdecydowanie warto poświęcić wiele godzin swojego czasu i zaangażowania. To właśnie na boiskach młodzi ludzie ćwiczą charakter, walczą z własnymi słabościami, zmęczeniem, ale nieraz zmagają się także z poczuciem krzywdy i wypaleniem. To są pierwsze miejsca ich mentalnego i moralnego wzrostu.

Sport daje milionom chłopców i dziewczynek na świecie bezcenną szansę, by przeszli szkołę życia szybciej od innych, by nauczyli się, że życie wymaga poświęcenia, walki, ale przede wszystkim zauważenia człowieka obok, jak w grze zespołowej. Dlatego tak ważne jest to, by parafie miały szansę posiadać własne boiska, a księża zachęcali młodzież do aktywności fizycznej. Nie chodzi tutaj tylko o zaproponowanie dodatkowej rozrywki, ale o całkowicie poważną i komplementarną część duszpasterstwa.

Zobacz też:   Czy liturgiści są potrzebni?

Wagę tej kwestii rozumie wielu misjonarzy, którzy poznali siłę, jaką sport daje młodym ludziom. Na terenach misyjnych boisko bardzo często znajduje się obok kościoła i to te dwa miejsca stanowią centrum życia w wielu wioskach. Sport w takich okolicznościach pozwala przynajmniej na kilka godzin przestać myśleć o biedzie, wykluczeniu, byciu gorszym. Te czynniki w amatorskim sporcie nie mają znaczenia.

Dlatego nasze boiska mogą stać się miejscem zarówno fizycznego, jak i duchowego rozwoju. Jeśli zrozumiemy, że duchowość to nie tylko spowiedź, Eucharystia i wąsko pojęte życie liturgiczne, lecz także poszukiwanie drugiego człowieka, rozmowa o sprawach najważniejszych, wyrażenie to nie będzie przesadą.

Rozumie to papież Franciszek, za którego pontyfikatu powstał pierwszy dokument Kościoła całkowicie poświęcony sprawom sportu. 1 czerwca 2018 r. Watykan wydał dokument pn. Dać z siebie to, co najlepsze. Pisałem o nim swego czasu na łamach naszego portalu. Zauważalne jest to, że papież odważnie wprowadza termin „duszpasterstwo sportowe”; nie duszpasterstwo sportowców, tylko właśnie duszpasterstwo sportowe. Kościół przyznaje, że sport może być przestrzenią, w której mogą stykać się wartości ogólnoludzkie i ewangeliczne, że bycie dobrym katolikiem i sportowcem to nie oksymoron, a konsekwencja. 

Także Benedykt XVI dostrzegał wielką wagę sportu. Podkreślał, że dobrze przeżyta rywalizacja sportowa za cele może stawiać także budowanie poczucia odpowiedzialności i wspólnoty oraz szacunek do przyrody. W liście do przewodniczącego Komisji Episkopatu Polski na rozpoczęcie Euro 2012 pisał o tym, że: „Sport pomaga w osiągnięciu tych celów poprzez styl życia, w którym duże znaczenie odgrywają równowaga, samodyscyplina i szacunek”. Zdecydowanie, poczucie wspólnoty, bycie z innymi, walka i wytrwałość to wartości, które mogą pomóc nie tylko młodemu pokoleniu. Minęło prawie dziesięć lat od tamtych dni, gdy Polacy wspólnie z Ukrainą byli gospodarzami mistrzostw Europy, a jeszcze lepiej rozumiemy, że dobrze pojęty sport może odgrywać kluczową rolę w historii. W kraju tak podzielonym jak Polska to właśnie wydarzenia sportowe stają się nieraz jedyną okazją do tego, by ludzie o skrajnie odmiennych poglądach usiedli obok siebie i poczuli, że tworzą coś wspólnie.

Nic więc dziwnego, że u progu zimowych igrzysk olimpijskich chcemy poświęcić numer „Adeste” sprawom sportu, mającemu za sobą wiele przeobrażeń, zmieniającemu swoje oblicze, także w sytuacji pandemii. Widać to także w kontekście e-sportu, który zyskuje na znaczeniu i społecznej akceptacji.

Wyborem tematu numeru chcemy także docenić wszystkich rzetelnych i ciężko pracujących trenerów – ludzi uczących młodzież takich wartości jak poświęcenie czy wytrwałość, a także księży, którzy tworzą parafialne kluby piłkarskie, sędziów, którzy często za symboliczne wynagrodzenie oddają się swojej pasji, wiele poświęcając, i w końcu młodych, którzy przez wytrwały trening oczekują zwycięstwa nad przeciwnikiem, ale przede wszystkim nad swoją słabością.

A gdyby moje życie było meczem? O co ja właściwie gram? A może nie znam celu, a nawet obecnego wyniku? O co walczę? A może żyję antysportowo, idę po linii najmniejszego oporu także w życiu duchowym?

Zapamiętaj na zawsze: są sprawy i ludzie, dla których warto zedrzeć kolana i gardło, wylać litry potu, wiele razy upadać i podnosić się. Gdy rozpoznasz je prawidłowo, będziesz szczęśliwy: w życiu, w wierze i w sporcie.

Z życzeniami dobrej lektury


Bartłomiej Wojnarowski
redaktor naczelny „Adeste”

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Redaktor Naczelny miesięcznika Adeste. Z wykształcenia politolog specjalizujący się w cyberbezpieczeństwie, z zawodu dziennikarz. Prywatnie melancholik lubiący dobrą muzykę, kubek ciepłej herbaty i spotkania z przyjaciółmi.
Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.