
By Willuconquer - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=57816733
„Ponad Eucharystię żaden inny sakrament nie jest bardziej zbawienny; on usuwa grzechy, pomnaża cnoty, duszę nasyca obfitością duchowych darów” (św. Tomasz z Akwinu, Wykład pacierza).
Zaszedłem do świątyni i tam na chwilę uklęknąłem w kaplicy adoracji. Szykowana była tam msza święta. Mszał rozłożony, po drugiej stronie kielich w ładnym czerwonym welonie (sprawdziłem potem, że wtedy w nowym kalendarzu było wspomnienie św. Brunona z Kwerfurtu, biskupa męczennika). W kaplicy modliło się kilka osób.
Pan kościelny
Nagle od strony zakrystii wszedł mężczyzna, jak mniemam, zakrystianin, żeby zapalić świeczki. Patrzyłem na niego z lekkim zdumieniem.
Nie dlatego, że szedł ubrany w strój nieformalny. Choć od razu to raziło. Zdążyłem już przyzwyczaić się, że osoby krzątające się przy ołtarzu, przy tabernakulum noszą albo strój duchowny, albo strój liturgiczny (np. komżę na sutannie ministranckiej). W nieco mniej pobożnych, ale wciąż pobożnych ośrodkach widywane są przynajmniej w koszuli, czarnych spodniach i butach wyjściowych. Pamiętam, że jeden z kościelnych w rodzinnej parafii chodził w garniaku.
Mężczyzna podszedł, nie klęknął, nie ukłonił się, nie zrobił żadnego gestu uszanowania. Zapalił świeczki. Okrążył ołtarz, przesunął lekko mszał, poprawił welon na kielichu, potem podszedł coś zrobić przy tabernakulum i wyszedł w stronę zakrystii. Przy całej swojej peregrynacji po kaplicy adoracji ani razu nie uklęknął, nie ukłonił się, nie wykonał salutu rzymskiego, nie zrobił nic, co okazywałoby, że porusza się po przestrzeni znacznie istotniejszej od osiedlowej budki z kontenerami na śmieci. Na wszystko patrzyli wierni i Pan Jezus, wystawiony w monstrancji na tabernakulum.
No cóż, zdarza się. Wiejskie parafie i aspirujące do wiejskich parafii miejskie parafie mają swoje różne zboczenia. Czy różne herezje, jak by powiedzieli kiedyś ludzie.
Degradacja
Tyle że to była katedra. Nie jakaś tam katedra stojąca w środku pola we Francji, ale jedna z katedr metropolitalnych w Polsce. Dość istotna katedra (i żeby nie było, że znowu szkaluję Grzegorza „Najlepszego biskupa” Rysia, to nie, to nie była łódzka katedra).
Pal licho, gdyby to właśnie była jakaś zdegenerowana parafia, w której proboszcz bardziej kocha Jana Pawła II niż Pana Boga obecnego w sakramentach. Albo jakby to był prowadzony przez zakon Hipsterianów Sandałowych kościół akademicki pod wezwaniem św. Apostaty Intelektualisty. Ale to była matka wszystkich kościołów w diecezji. Wzór do naśladowania, wyznacznik trendów.
Niestety, nonszalancję w stosunku do Najświętszego Sakramentu można w Polsce spotkać w wielu kościołach. Pożałowania godne jest to, że wielu księży rezygnuje ze stosowania paten podczas udzielania Komunii Świętej. Degradacji ulega też zachowanie wiernych. Nie tylko przyjmowanie komunii na klęcząco nie jest już jedyną dopuszczalną formą, ale wielu ludzi nawet nie przyklęknie, nie okaże żadnej oznaki szacunku. Pomijam już kwestię komunii przyjmowanej na rękę – odsyłam w tej sprawie do analizy Konrada Myszkowskiego.
Nie pozostawać biernym
Naturalną odpowiedzią na pustkę jest działanie. Wyjęcie źródła światła spod korca i ustawienie go na widoku. Nieprzypadkowo Monastyczne Wspólnoty Jerozolimskie, instytut zakonny mający za charyzmat nieustanną adorację, powstały we Francji. Francji, w której tradycja adorowania Najświętszego Sakramentu niemalże wymarła.
Błogosławiony Fulton Sheen znany jest przede wszystkim z działalności ewangelizacyjnej. Poczytne książki, znakomity program w telewizji, którym nie tylko udowodniał, że da się przystępnie tłumaczyć meandry katolickiej teologii, ale też że duchowny nie musi zrzucać stroju duchownego, by dotrzeć do ludzi. Ale na pewno mniej osób znających tę postać jest świadomych, że Fulton każdego dnia odprawiał tzw. godzinę świętą. Czyli nabożeństwo polegające na godzinnej adoracji. Podczas jednego z takich nabożeństw zresztą zmarł.
Podobnego wychwalania kultu eucharystycznego można znaleźć dużo, dużo więcej w aktach Kościoła. Łatwo je znaleźć, napisano o nich wiele tekstów, powiedziano sporo kazań. Nie będę więc Państwu po raz setny przytaczał historyjki o św. Janie Marii Vianney’u i wieśniaku w kościele.
Powalczmy trochę
Trzeba dbać o to, by wystawiony Pan Jezus był traktowany z powagą, szacunkiem i czcią. Czczenie „w Duchu i prawdzie” nie zwalnia od zewnętrznego szacunku. Wszystkie osoby odpowiedzialne i współodpowiedzialne powinny troszczyć się o to z bojaźnią i drżeniem. Tak jak Maryja ostrożnie opiekowała się Dzieciątkiem, tak samo odpowiedzialni za Chrystusa pod kruchą postacią chleba powinni uważać.
Z tym, jak sądzę, większość się zgodzi. Jednakże z jakiegoś powodu kaplice adoracji są dalekie od bycia przepełnionymi. W Polsce póki co w niemal każdym mieście odbywa się gdzieś codzienna adoracja. Skorzystajmy z tego. Zwrot ku adoracji może wiele zmienić w naszym Kościele. Nie tylko zbliżyć nas do Boga. Ale też zbliżyć nas do siebie. Przepaści między różnymi ugrupowaniami w Kościele rosną. Jednak cześć Najświętszego Sakramentu może połączyć oba plemiona tradycjonalistów i członków Wspólnot Jerozolimskich. Neokatechumenat i Ruch Światło-Życie, „normalsów” i charyzmatyków, orędowników prostoty i ludowości i Hipsterianów Sandałowych prowadzących kościół akademicki pod wezwaniem św. Apostaty Intelektualisty. Jedynym, przepraszam za to brzydkie słowo, ekumenizmem, jaki może się wydarzyć w dzielącym się Kościele katolickim, jest zwrot ku Bogu.
Piwko i adoracja
Warto też o tym pomyśleć w kontekście sierpnia. Koniec lipca to okres rytualnej nawalanki między fanatykami karkówki i piwa a ultrasami „nie pijemy wódki, nie pijemy wódki”. Myślę, że zwolennicy miesiąca trzeźwości (czy tam abstynencji) mogą pościć. Nie jest to nic złego, wręcz może być czymś szlachetnym, jeśli intencja jest czysta. Ale uważam, że dobrze by było dołożyć do tego postu modlitwę. To co, podejmiecie to wyzwanie, drodzy zwolennicy sierpniowej abstynencji? Oprócz niepicia podejmiecie pół godziny, godzinę codziennej adoracji w intencji uzależnionych?
To samo pytanie kieruję do zwolenników sierpniowych melanży. Czy jesteście w stanie poświęcić pół godziny, godzinę dziennie dla adoracji? Kiedy upał reklamuje zimne piwo, a macie więcej wolnego – lub w ogóle wolne – jesteście w stanie podjąć się czegoś duchowego?
„Ja nie mam na to czasu”. Bracie w Chrystusie, a ile czasu spędzasz na Facebooku i portalu X?
W trudnych momentach życia rodzinnego znajduję w tej modlitwie siłę. Serce Jezusa jest „źródłem życia i świętości” – czerpię z Niego moc do codziennych wyzwań.
https://dolinamodlitwy.pl/litania-do-najswietszego-serca-pana-jezusa/