adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Czy pamiętasz wszystko, co dobre?

magazine cover

unsplash.com

Wdzięczność. Tyle się o niej mówi, ale czy na pewno pamiętamy, aby okazywać ją tym, którzy dali nam coś od siebie? Przyjrzyjmy się temu, co dobre. 

– Kto cię nauczył tak ładnie rysować, słoneczko?
– Mama!
– Super, mama na pewno ma talent!

Znacie to? To może być cokolwiek. Świetny przepis na ciasto, potrawa, wyszywanie, gra na instrumencie lub zwykły rysunek. Są rzeczy, zdolności, w przypadku których potrafimy określić, kto nas ich nauczył. Im jesteśmy starsi, tym jest tego więcej. Nasz bagaż doświadczeń staje się coraz większy.

W szkole nauczyłam się tego, z domu wyniosłam to, koleżanki pokazały mi, jak poradzić sobie z tym. To naturalne, że z każdej relacji coś wynosimy. Nawet z tych, które po pewnym czasie się skończyły i może były w jakiś sposób trudne. Będąc we wspólnocie, drużynie sportowej, harcerstwie lub jakiejkolwiek innej grupie, można odkrywać swoje talenty i je rozwijać. Wiele kompetencji społecznych wynosimy nie ze szkoły lub domu, a właśnie z różnych niepozornych miejsc. Dlaczego o tym piszę? Próbuję zrozumieć niektórych ludzi, którzy w swoich wypowiedziach przekreślają to, co znaleźli i czego nauczyli się w Kościele.

(Nie)chciany prezent

W rozważaniu na temat wspólnot w Kościele da się wymienić wiele umiejętności, które można w nich nabyć i które z pewnością przydadzą się w dalszym życiu. Wypowiedzi publiczne, radzenie sobie ze stresem, wystąpienia, zarządzanie grupą, umiejętność pracy w zespole, odpowiedzialność. Być może ich nauka odbywa się z większym zrozumieniem niż wydarzyłoby się to w szkole pod groźbą otrzymania złej oceny. Nasze domy, rodziny, szkoły dają nam różne wychowanie. Dobre rzeczy zabieramy ze sobą w przyszłość, a złe czy gorsze zostawiamy za sobą. Dlaczego, gdy młodzi ludzie odchodzą z Kościoła, wykrzykują, że mieli nieudolnych katechetów, niekompetentne siostry zakonne, że w parafii, konfesjonale spotkali nieempatycznych księży? Dlaczego nie dostrzegają już wcale dobra, które wynieśli z Kościoła? Wiecie, co się robi z niechcianym prezentem? Można go przyjąć, schować do szuflady i już nie wyciągać. Jako ludzie myślący i mający wolną wolę możemy zabrać ze sobą to, co chcemy. Nikt nam nie każe zabierać wszystkiego. Podobnie jest z przygotowaniami do wyprawy. Możemy słuchać rad innych, ale nie jesteśmy w stanie zabrać absolutnie wszystkiego. Czasem z relacji możemy zabrać tylko jedno ważne zdanie i to w zupełności wystarczy.

Odnaleźć się

Jakiś czas temu przeczytałam zarzut wobec wspólnot przy Kościele, że wyłapują one dzieciaki, które mają jakieś problemy w życiu. Później dają im wsparcie i fantastyczny przepis na życie, który potem się nie sprawdza. Dobrze, ale powoli. Mówią Wam coś uczynki miłosierdzia? Na przykład „strapionych pocieszać”? To jest misja Kościoła. Misja każdego, kto wierzy. To nie jest „wyłapywanie dzieciaków”, tylko realne działanie. To, że dana osoba odnalazła miejsce akurat w takiej, a nie innej grupie, może być zwykłym zbiegiem okoliczności, jak to się często nazywa. Osoby wierzące z pewnością dopatrują się tutaj Bożego prowadzenia. Równie dobrze taki ktoś mógłby odnaleźć się w harcerstwie, drużynie sportowej, grupie tanecznej. Mógłby też trafić na nieodpowiednie towarzystwo i się stoczyć. To, gdzie się odnajdziemy, zależy od tego, wokół jakich ludzi się obracamy, bo przecież przykład innych nas pociąga. Dlaczego więc chcemy tak łatwo negować to, co pozwoliło się nam odnaleźć? Coś nas przecież musiało zainspirować.

Zobacz też:   O co chodzi w relacji ewolucja – wiara?

Spojrzeć z rozsądkiem

Nie ma idealnego przepisu na życie. W książkach, filmach, mediach, kościołach – wszędzie czytamy, słyszymy idealne historie. Wywiady, opowieści, świadectwa. Często widzimy tylko fantastyczny urywek historii, która się dobrze kończy, bo kto chce słuchać o niepowodzeniach? Na opowieści o całym życiu zazwyczaj nie ma czasu. Każda grupa przechodzi kryzysy. Jesteśmy tylko ludźmi. Nie wszyscy mamy do dyspozycji narzędzia albo umiejętności, które pozwalają na ich zażegnanie. Nasze grupy działają często jak małe firmy, trochę nieudolne w zarządzaniu. To może rodzić problemy. Dobrze, że potrafimy spojrzeć krytycznie na środowisko, w którym się znajdujemy. To jest potrzebne nie tylko wtedy, gdy dzieje się coś złego. Konstruktywna krytyka może prowadzić do rozwoju. Fantastyczne jest to, że mamy zdolność krytycznego myślenia i oceny tego, co się dzieje. Trzeba weryfikować to, co jest wokół nas i w razie potrzeby reagować. Pytanie, szukanie prawdy, wyjaśnianie wątpliwości to prawo i obowiązek każdego z nas. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy może popełniać błędy, może tkwić w schematach, które są kompletnie nielogiczne, niezgodne z nauką Kościoła, przyjętymi przez nas zasadami itd. Spotykamy różne osoby, budujemy relacje, tworzymy grupy, wspólnoty. Czasem powstają niewyjaśnione konflikty. Później ktoś wychodzi, trzaska drzwiami i opowiada naokoło, jak to było źle. Tylko czy w tym wszystkim potrafi spojrzeć w tył i mimo wszystko dostrzec, ile się nauczył? 

W momencie gdy kończę pisać ten tekst, mój kalendarz przewiduje cytat: „Jeśli choć raz doświadczyłaś Miłości z nieba, nie da się tego wymazać z serca”. Z tym Was zostawiam. Dobro i miłości nie znikają. 

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Skończyła studia na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Interesuje się mediami i nowinki nie umykają jej uwadze. Szuka działania Boga w codziennym życiu, ciesząc się z drobiazgów. Radość sprawia jej posługa wśród dzieci i młodzieży.
Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.