Jedzenie jest kluczową czynnością dla człowieka. Nie tylko przez fakt podtrzymania życia, ale realnego tworzenia wspólnoty. Mówimy przecież o ognisku domowym jako o miejscu dawania ciepła, ale także podtrzymania ognia do przygotowania posiłków. Bóg uświęcił w historii wiele naszych naturalnych instytucji czy spraw, tak jak małżeństwo czy właśnie posiłek, nadając spotkaniu przyjaciół przy stole głęboki charakter.
W chrześcijańskiej filozofii życia gotowanie, jedzenie, picie, wspólne spędzanie czasu nie muszą być trywialne. Mają prowadzić do spotkania, do budowania wspólnoty. Zrozumienie, że szukanie wspólnoty nawet w prostych sprawach to coś do szpiku kości chrześcijańskiego, jest bardzo ważne.
Zagrożeniem dla odbudowywania wspólnoty w naszych domach i społeczeństwie jest coś, co nazywam antykulturą junk food. Można mieć z pozoru zdrowe, ortodoksyjne poglądy, ale żyć śmieciowo, w ciągłym biegu, nie koncentrować się na bliźnich, być zadaniowcem. Takie fastfoodowe życie w końcu musi spowodować rozdźwięk między teorią a praktyką życia, w której relacje pełnią tylko funkcyjną rolę.
Dlatego tak ważne jest zrozumienie, że Bóg nie tylko chce, byśmy byli okej, przestrzegali przykazań. Chodzi o coś więcej niż bycie moralnie grzecznym – o realną wspólnotę z Bogiem i bliźnimi. Bóg chce z nami przebywać, usiąść przy jednym stole.
Doskonałym wyrazem tego była ostatnia wieczerza. Umiłowany Syn Ojca przemienia chleb i wino w Ciało i Krew. Najpowszechniejsze składniki żywienia u Żydów stały się pokarmem na życie wieczne, a Jezus najważniejsze rzeczy mówi swoim uczniom przy stole. To uświęcenie prostych spraw i wspólnoty powinno być naszą domeną.
Każda msza święta jest ofiarą doskonałą i to stanowi jej niezmienną istotę. Dodatkowo – i nie wolno nam o tym zapominać – jest także Eucharystią i łamaniem chleba. Te dwa określenia mają nam przypominać, że wdzięczność i wspólnota stołu z samym Bogiem to wyjątkowe zobowiązanie.
Bez dwóch zdań katolicy powinni być specjalistami od wspólnoty, od jej budowania i podtrzymywania. Niezależnie od tego, czy mówimy o wielkich grupach duszpasterskich, czy o małym grillu z przyjaciółmi. Może właśnie te mniej zobowiązujące spotkania, prozaiczne sytuacje, jak spotkanie na piwie z dawno niewidzianym kumplem, staną się okazją do rozmowy o najważniejszych sprawach.
Tym razem zachęcamy Cię do refleksji nad rolą jedzenia i picia w kulturze. Nasi redaktorzy podjęli ten temat z różnych perspektyw. Zapraszamy do aktywności, komentowania i wspólnego spojrzenia na to, jak to, co, jak i z kim jemy i pijemy, świadczy o nas i o naszej przyszłości.
Z życzeniami dobrej lektury
Bartłomiej Wojnarowski
redaktor naczelny „Adeste”