adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Miesięcznik luty 2022, Społeczeństwo

Internet to Dziki Zachód

magazine cover

pexels.com

Teza tego artykułu nie jest niczym nowym. Od dawna, bo od – bagatela – dwudziestu kilku lat, od kiedy wymiana informacji poprzez fora internetowe i czaty stała się popularna, internet zamienił się w interpersonalny Dziki Zachód. W teorii wszystkim wszystko wolno, a każdy ze swoim ego czuje się tam jak ryba w wodzie. Tylko czy tak rzeczywiście powinno być?

W większości przypadków nasze życie społeczne jest regulowane w dwojaki sposób – formalny poprzez prawo oraz nieformalny na gruncie obyczajów. Coś godzi się robić albo nie. Coś wypada uczynić albo nie wypada.

Zarówno prawo, jak i obyczaje są istotnymi elementami życia społecznego. Określając przestrzeń działania legalnego oraz obyczajnego (np. moralnego, ale niezwiązanego z prawem), wytyczają ścieżki postępowania dla żyjących w kraju ludzi. Co by się jednak stało, gdyby prawa i obyczaje przestały funkcjonować lub egzekucja odpowiedzialności za ich złamanie byłaby nie do wykonania?

Czy ludzie w internecie są aż tak źli?

Ale co tak właściwie się dzieje? Czy nie jest to lekka przesada, by czepiać się jakichś prywatnych utarczek słownych obcych nam ludzi? Rzeczywiście, można je zignorować i ogólnie dla zachowania spokoju umysłu poleca się to robić.

Fakt, że istnieją poradniki pokazujące, jak w zdrowy sposób poruszać się po internecie, pośrednio wskazuje na istniejący problem. Ludzie w internecie przedstawiają bowiem gamę najróżniejszych form przemocy słownej oraz zachowań wprost chamskich i bezczelnych, począwszy od łagodnych form zaczepek i kąśliwych komentarzy, poprzez cyniczne, pełne złośliwości i malkontenctwa wywody, skończywszy na wyszukanej, manipulacyjnej erystyce.

O co chodzi z tą erystyką?

Wydawałoby się, że to zaczepki, obrażanie i wypowiedzi przepełnione jadem są najgorsze. Niemniej jednak nie zawsze jest to tak oczywiste. Gdy ktoś pisze do nas coś złośliwego, to toksyczność takiej wypowiedzi jest dla każdego transparentna. Zostaliśmy obrażeni w internecie – trudno, nic nowego, blokujemy takiego rozmówcę i idziemy dalej.

O wiele gorsza jest jednak wyżej wspomniana erystyka. Przyjmuje ona różne formy manipulacji słownych, które służą pokonaniu przeciwnika w ten czy inny sposób. Spośród całego arsenału takich zagrywek warto wymienić kilka, z którymi często można się spotkać. Są to:

argumentum ad hominem – to błąd logiczno-językowy, którego charakterystyczną cechą jest odwoływanie się do jakichś przymiotów personalnych rozmówcy. Gdy w dyskusji ktoś nagle zadaje ci takie pytania jak: „A ile książek w tym temacie przeczytałeś?”, „Co ty możesz o tym wiedzieć?” lub „Czy skończyłeś jakieś studia w tym zakresie?”, natychmiast powinna zapalić ci się lampka ostrzegawcza, że ta osoba próbuje cię zmanipulować.

Zobacz też:   Pielgrzymowanie w ciszy

– sofizmat rozszerzenia – potocznie nazywany „chochołem”. Czasami zdarza się, że ktoś żywi błędne przekonania na jakiś temat. Taka osoba atakuje wówczas jedynie swoje błędne wyobrażenie o danym temacie.

tu quoque – jest jednym z bardziej uszczypliwych błędów logiczno-językowych. Rozmówca zarzuca drugiej osobie coś, co ona sama krytykuje. Na przykład, gdy ktoś wskazuje na opłakane skutki korzystania z pornografii, dyskutant bezczelnie zapyta o osobiste kontakty tej osoby z pornografią lub wprost zarzuci jej hipokryzję.

Błędów tego typu jest oczywiście o wiele więcej. Ja podałem tylko trzy przykładowe, które regularnie spotykam w internecie.

Zasada chwały lub upokorzenia

Czasami jest tak, że wystarczy proste upomnienie, by ktoś zaniechał erystyki. O wiele częściej spotyka się jednak osoby nie tyle chętne do rozmowy w celach edukacyjnych czy relacyjnych, ile chcące się dowartościować. To nic nowego, że ludzie próbują budować swoją popularność na czyjejś szkodzie. Warto jednak się przed tym bronić lub w ogóle nie wchodzić w interakcję z osobą stosującą zabiegi erystyczne.

Powodem, dla którego powinniśmy być o wiele bardziej wyczuleni na chwyty związane z erystyką, jest przede wszystkim to, jak skutecznie niszczą one atmosferę zdrowej rozmowy. Wymiana informacji czy proces poznawania się tracą na znaczeniu. Organizowane dyskusje panelowe przemieniają się w konkursy, kto kogo bardziej ośmieszy przed publicznością. Niektórzy wideoeseiści do treści merytorycznych dodają uszczypliwe erystyczne zagrywki, by w ten sposób skuteczniej przekonywać do siebie widownię.

Poziom „wzrus”?

Niniejszy problem przywodzi mi na myśl dość stare, memiczne zapytanie: „Poziom wzrus? Zmalau?”. Stawiano je niekiedy na różnej maści grupach i forach internetowych, by sprawdzić, jaki poziom merytoryczny reprezentuje dana społeczność. Był to też sposób na wyśmianie już niskiego poziomu dyskusji.

Cynizm niektórych wypowiedzi w internecie – czy stosowany w ramach żartu, czy w pełni poważnie – jest niezwykle szkodliwy. Przyzwyczaja bowiem ludzi do dyskusji w atmosferze manipulacji, poniżania rozmówcy i chęci wygrania dyskusji za wszelką cenę. Jeśli ktoś może komuś jakkolwiek zaszkodzić, a przy okazji wyjść na oczytanego i inteligentnego, to swojej szansy nie zmarnuje.

Warto uświadamiać siebie i innych, że tego typu praktyki konwersacyjne istnieją i że można z nimi walczyć, by nie było gorzej. Jednym z dobrych sposobów jest nazwanie takich zabiegów wprost, gdy się z nimi stykamy. Innym wyjściem jest prawidłowa higiena poruszania się po internecie i omijanie środowisk przesiąkniętych atmosferą manipulacji i bezczelności.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.