Dziś coraz więcej uwagi poświęca się ludzkiej płodności. Wiele małżeństw zmaga się z problemem braku potomstwa wynikającym nie z decyzji, ale niemożności zajścia w ciążę przez kobietę. Na taki stan rzeczy ma wpływ wiele czynników. Czy jest wśród nich także to, co spożywamy?
O wpływie diety na płodność postanowiłam porozmawiać ze specjalistą w tej dziedzinie. Moim rozmówcą jest dr Paulina Górska, dietetyk kliniczny. Tak pisze o sobie na swojej stronie internetowej (kobiecastronadietetyki.pl): „Specjalizuję się w rozwiązywaniu kobiecych problemów towarzyszących endometriozie i PCOS (zespół policystycznych jajników) oraz spełnianiu kobiecych pragnień o macierzyństwie i zdrowej ciąży”.
Hanna Górska: Czy dieta może usunąć niepłodność trwale lub czasowo?
Paulina Górska: W przypadku diety mówimy o wpływie na niepłodność, czyli stan przejściowy, który można zmienić leczeniem. Przy bezpłodności będącej trwałym brakiem możliwości uzyskania ciąży dieta niestety przestaje mieć znaczenie.
U kobiety bądź mężczyzny z niepłodnością możemy za pomocą odpowiednio zbilansowanej diety (uzupełnionej o indywidualnie dobraną suplementację) zadbać o prawidłową masę ciała, złagodzenie przewlekłego stanu zapalnego, poprawę wrażliwości komórek na działanie insuliny, unormowanie gospodarki hormonalnej i ochronę komórek rozrodczych przed wolnymi rodnikami. Wszystkie te czynniki mają znaczenie dla płodności.
HG: Czyli przy staraniu się o zajście w ciążę poprawna dieta powinna być stosowana nie tylko u kobiety, ale też u mężczyzny?
PG: Do mojego gabinetu dietetycznego zdecydowanie częściej trafiają kobiety, ale tak naprawdę problemy z zajściem w ciążę mogą być spowodowane zarówno czynnikiem kobiecym, jak i męskim. W związku z tym warto podkreślić, że dieta ma znaczenie dla płodności mężczyzn. Ważnym aspektem jest chociażby poprawa jakości nasienia poprzez wzbogacenie diety (i ewentualną suplementację) składnikami o działaniu antyoksydacyjnym, m.in. cynkiem i selenem. Poza tym mało się o tym mówi, ale mężczyźni również powinni pamiętać o suplementacji kwasu foliowego przynajmniej trzy miesiące przed planowanym poczęciem (zgodnie z najnowszymi wytycznymi Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników).
HG: Jak długo trzeba stosować daną dietę, by było widać jej wpływ na płodność?
PG: Nie ma tu jednej odpowiedzi, bo zależy to od różnych czynników, na przykład dotychczasowych nawyków żywieniowych i liczby błędów żywieniowych do poprawy, chorób współistniejących, aktualnej masy ciała, a nawet motywacji danej osoby. Jedno jest pewne – nie należy traktować diety jako magicznej pigułki, która przyniesie efekty z dnia na dzień. Najważniejsze są systematyczność, cierpliwość i połączenie różnych metod leczenia.
HG: Odwróćmy teraz sytuację. Wiemy już, że możemy dietą poprawić płodność naszego organizmu. Czy zatem zła dieta może doprowadzić do stałej lub czasowej niepłodności?
PG: Źle zbilansowana dieta może przyczynić się chociażby do nadwagi i otyłości bądź niedowagi. Obie te sytuacje mają niekorzystny wpływ na płodność, ponieważ tkanka tłuszczowa to miejsce, gdzie produkowane są hormony i cytokiny prozapalne. Jej nadmiar może powodować zaburzenie równowagi hormonalnej, a także przewlekły stan zapalny o negatywnym wpływie na płodność. Z kolei niedobór wiąże się z ryzykiem wtórnego zaniku miesiączki.
HG: Czy dieta wspomagająca płodność wpływa na rozwój dziecka, jeśli do ciąży już dojdzie?
PG: Tak, można by długo o tym pisać, ale jednym z najważniejszych zagadnień jest odpowiednia podaż w diecie i suplementacja kwasu foliowego (najpóźniej trzy miesiące przed planowanym poczęciem). Jego niedobór zwiększa ryzyko wad cewy nerwowej u płodu – zostało to dobrze udokumentowane w badaniach naukowych.
HG: Jak powszechnie wiadomo, cykl kobiet bywa różny. Niektóre z nich mają bardzo krótki czas w trakcie danego cyklu, w którym są płodne. Czy dieta może zwiększyć liczbę dni płodnych u kobiety?
PG: Odpowiednio zbilansowaną dietą można wspomóc uregulowanie cyklu menstruacyjnego, prawidłową miesiączkę i owulację. Ciekawostką jest, że pomóc może coraz popularniejsza ostatnio dieta semiwegatariańska (polegająca na okazjonalnym spożywaniu mięsa). Dlaczego? Bo zaobserwowano, że zmniejszenie podaży białka zwierzęcego na korzyść roślinnego ma korzystny wpływ na owulację.