Pamiętam pewien znany trolling, który miał pokazywać, jak łatwo oceniać sytuację po pozorach. Na Facebooku opublikowano zdjęcie młodych ludzi siedzących na pufach w muzeum. Odwróceni plecami do pięknych dzieł sztuki, pochyleni, scrollują sociale w telefonach. Jak się później okazało, wykonywali zadanie aktywizujące zwiedzanie muzeum.
To tylko przykład sytuacji, w której narracja o pokoleniu pochylonych głów, młodych siedzących wiecznie w telefonach, stała się tak społecznie akceptowalna, że połączenie „technologia i młodzi” urosło do rangi mrocznego zjawiska. I jak to często bywa, gdy demonizuje się problem, może nam umknąć rzeczywiste clou.
A sprawa jest zdecydowanie poważna. Oprócz badanego uzależnienia od social mediów, elektroniki i technologii istnieje znacznie głębsze, bo mniej określone, poczucie lęku nazywane FOMO. Osoba doświadcza wtedy niepokoju, gdy nie mając dostępu do internetu, jest „poza obiegiem”.
Problem staje się na tyle poważny, że coraz więcej organizacji wnioskuje, by zakaz korzystania z social mediów dla młodych nastolatków stał się wreszcie realny i weryfikowalny. Nie brak jednak głosów, że to szukanie kozła ofiarnego w technologii, a problem leży gdzie indziej: w poczuciu niepewności młodych ludzi i izolacji społecznej. W ten sposób bardzo trudno zgodzić się co do tego, co jest przyczyną, a co skutkiem problemu.
Po prostu zakazywać?
Nie brak także inicjatyw, które widzą szansę w zakazie korzystania z social mediów dla młodych w ogóle.
W sprawie uzależnienia od social mediów, które wyraża się w określeniach „dopaminowych ćpunów” czy „cyfrowych zombie”, nie gryzie się w język także prof. Mariusz Jędrzejko. Medioznawca ostrzegł w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej, że „jeśli to [edukacja medialna – przyp. aut.] się nie uda, będziemy mieli cyfrowych zombie, »cyfrowe mięso armatnie«, półgłówków sterowalnych przez algorytmy, coraz krócej i gorzej żyjących, o zaniżonej samoocenie, coraz głupszych, bo przeciążonych informacjami nie popartymi wiedzą”.
Co ciekawe, w sukurs głosom o zombie w internecie idą marketerzy, świadomi przecież, że częściowo są beneficjentami takiej sytuacji. Jak podkreśla w swoim tekście pt. Marketing mikrochwil dla cyfrowych zombie, czyli jak dotrzeć do zabieganych klientów? ([w:] joannaburdek.pl) Joanna Burdek, marketerka i specjalistka od neurocopywritingu, tylko 10% treści konsumowana jest w pełnym skupieniu. Dzisiejszy klient, także z generacji Z i Alpha, to klient rozproszony, nerwowo scrollujący i działający pod wpływem impulsu. Dlatego walka o niego trwa także w zakresie rozumienia dopaminowego cyklu korzystania z sieci.
Oprócz alarmistycznych artykułów o dopaminowych zombie temat poruszają także metaanalizy. Jak zauważa Piotr Chmielewski, twórca agencji Social Media Now, w swoim tekście pt. Czy social media są szkodliwe i trzeba ich zakazać? (2024) sprawa nie jest tak klarowna, jak na pierwszy rzut oka może się wydawać. Autor zwraca uwagę na metaanalizę z lutego 2024 roku (Orben A., Przybylski A.K., The association between adolescent well-being and digital technology use, „Natural Human Behaviour” nr 3), która porównuje wyniki wielu badań dotyczących wpływu social mediów na rozwój młodzieży. W bardzo ostrożny sposób podchodzi ona do powiązania wzrostu czasu korzystania z social mediów ze złą kondycją psychiczną.
Badania opublikowane w „Springer Nature Link” autorstwa grupy norweskich badaczy pod nazwą Cyfrowa autoprezentacja i zdrowie psychiczne nastolatków: przekrojowe i długoterminowe wnioski z badania „LifeOnSoMe” (2024) potwierdzają potrzebę dalszych badań, ale wskazują na jeden wyraźny trend. Jest to wpływ problemu koncentracji na autoprezentację u nastolatków i powiązanie z tym zjawiskiem obniżenia się jakości zdrowia psychicznego.
Można w ten sposób dojść do wniosku, że im bardziej koncentrujemy się na tym, jak wypadniemy w social mediach, tym bardziej ryzykujemy fiksacją i korzystaniem z mediów jak z narkotyku, który w kółko będzie miał potwierdzać nasze kruche poczucie własnej wartości i wzmacniać bańki informacyjne.
Nie straszyć, edukować
Dla wielu takie rozwiązanie będzie swoiście boomerskie: internet dla wielu jest nie tylko drugim domem, miejscem pracy i rozwoju, ale także wartością. Stał się elementem systemów społecznych, dlatego wolę mówić o ewolucji niż o rewolucji w podejściu do korzystania z internetu. Szczególnie że nie brak badań, które podkreślają – i to bardzo dobrze – że używanie technologii ma także jasną stronę.
Doktor Monika Dacka z KUL-u w artykule Funkcjonowanie pokolenia Alpha – wyzwania i zagrożenia. Rola edukacji medialnej w kształtowaniu nowej generacji opublikowanym w „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska” (2023) zbiera wnioski z nowych badań dotyczących technologii i nowego pokolenia. Oprócz zagrożeń, o których powiedziano już bardzo wiele, wymienia także przykłady pozytywnego wpływu technologii na młodych ludzi: „Aplikacje na ekrany dotykowe mogą wspierać rozwój kompetencji językowych u najmłodszych i przyczyniać się do rozwoju teorii umysłu. Inteligentne technologie, jeżeli będą prawidłowo użytkowane, mogą umożliwić rozwój umiejętności społecznych dzieci, wzmocnić ich potencjał w środowisku edukacyjnym oraz zwiększyć możliwości rozumienia i przetwarzania informacji, a także uwrażliwić na wartości czy potrzeby innych (Bergman, 2021). Rikken-Evers, Smith i Sterkenburg (2022) wykazali w przeprowadzonym studium przypadku dużą skuteczność urządzeń technologicznych w ograniczaniu rozpraszania uwagi u osób niepełnosprawnych intelektualnie i w poprawie ich koncentracji uwagi” (Dacka M., 2023, s. 119).
Doktor Dacka podsumowuje rozważania myślą, która jest według mnie kluczowa: w całym procesie należy koncentrować się na edukacji młodych ludzi i uświadamianiu ich, by dokonywali selekcji źródeł informacji oraz pochodzili krytycznie do tego, co widzą. Nie uciekniemy od technologii. Wybór, który mamy, to sprawienie, by była ona partnerem w rozwoju, także młodych ludzi, a nie chaotycznym światem, który przez demonizowanie może stać się jeszcze bardziej odrealniony i niebezpieczny.
Nie pozwólmy młodym na samotność
Odpowiedź na pytanie, jak walczyć z uzależnieniem od dopaminy (bo komórka czy konto w social mediach jest tylko pośrednim narzędziem), to pytanie o lęk, wzorce i o to, czy młodzi w chaotycznym świecie nie czują się dramatycznie samotni. I nie chodzi tu o proste: znajdź dziecku / młodej osobie zajęcie. Widzę tutaj bardziej samotność jako przyczynę sięgania po social media jak po narkotyk. Młoda osoba, która jest słabo zakotwiczona w zdrowe środowisko, w osoby, którym może zaufać, otrzymać od nich wsparcie, będzie szukać samopotwierdzenia tego, że jest ważna, w algorytmach TikToka i innych platform, które pozwalają poczuć, że jest się w lepszym świecie: gdzie ludzie są rozbawieni, piękni i przeżywający przygodę. Mało w nim cierpienia. Staje się wtedy jasne, że warto do takiego świata aspirować, bo jest fajniejszy niż ten rzeczywisty. Jednak napięcie, które się rodzi między zauważanymi wadami (wzmocnionymi kompleksami) a idealnym światem social mediów, może zwiększać (i pokazują to badania) poczucie lęku przed byciem niewystarczającym. Najmłodsze pokolenia potrzebują nie tyle odcinania od środków komunikacji, ile uważności i bycia z ich troskami. Zbudowana więź pozwoli na to, by łatwiej było odłożyć telefon na rzecz wartościowej rozmowy.